Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ilona Felicjańska: Piłam, bo nie kochałam siebie

Anna Gronczewska
Ilona Felicjańska
Ilona Felicjańska Krzysztof Szymczak
Błąd w moim życiu polegał na tym, że miałam zaburzone poczucie wartości. Bycie modelką rekompensowało mi to. Udowadniałam sobie każdego dnia, że jestem lepsza, ładniejsza, fajniejsza niż sama o sobie myślałam - mówi Ilona Felicjańska.

Urodziła się Pani w Łasku, wychowała w Bełchatowie...
W Łasku tylko się urodziłam. Mieszkałam w Sromódce, bardzo małej miejscowości pod Zelowem. Dużo bliższa jest mi Łódź niż Bełchatów. Jest z nią związane więcej emocji. Bełchatów to było takie przejściowe miejsce. Moi rodzice znaleźli się w nim, szukając pracy. Ja pojechałam za nimi. Tam w Bełchatowie, na ulicy, znaleźli mnie przedstawiciele MODY FORTE. Zapytali, czy nie chcę być modelką. Przyjechałam do Łodzi. Jestem szczęśliwa, że trafiłam na Ninę Kubiak i MODĘ FORTE. To Nina Kubiak uczyła mnie chodzić po wybiegu... Teraz Nina z Jackiem Kłakiem organizują Fashion Week. Tak więc życie zatoczyło koło i jestem w Łodzi na każdej z tych imprez. W Łodzi wystartowałam w konkursie Miss Ziemi Łódzki i wygrałam. Potem zostałam wicemiss Polonią. I przeprowadziłam się po tym sukcesie do Warszawy.

Konkurs Miss Polonia odmienił Pani życie?
Na pewno. Choć już wcześniej mnie gnało do przodu, było mi ciasno w Bełchatowie. Już wtedy wyróżniałam się, byłam pokazywana palcami. Odbierano to negatywnie. Byłam przewodniczącą klasy, szkoły, działałam w ZHP. Cały czas coś robiłam. Jedni się z tego cieszyli, a inni nie. I przyszły wybory miss. Choć wybory Miss Polonia nie przewróciły mojego życia do góry nogami. Jednak był to ten pierwszy krok, który czasami tak trudno postawić. Ten konkurs dodał mi odwagi. Potem były wybory Elite Model Look, program "Na każdy temat". Gdyby nie bankiet po wyborach Miss Polonia, może nie poznałabym Witolda Orzechowskiego, który był reżyserem "Na każdy temat".

Jak byłe miss odnajdują się w zwykłym życiu?
Wiadomo, że różnie. Każdy ma w życiu przewidzianą dla siebie drogę. Albo odnajdziemy tę drogę i będziemy szczęśliwi, albo będziemy jej szukali, jak było w moim przypadku. Mam nadzieję, że ja już idę tą najważniejszą i dobrą drogą. Wszystko zależy od tego, po co się idzie na wybory Miss Polonia. Ola Spieczyńska, która wygrała wybory w 1993 roku, przyszła na ten konkurs, by zostać miss i zebrać wszystkie nagrody. Udało się jej, a potem zniknęła. I wicemiss, Renata Gabryjelska i ja nie zniknęłyśmy. Renata jest aktorką, reżyserem, a nawet operatorem. A ja też nie znikam. Teraz dziewczyny mają więcej możliwości. Kiedyś nie było tylu konkursów, agencji modelek. Miss Polonia był w zasadzie jedynym konkursem, który otwierał nam okno na świat. Myśmy tam szły, wierząc, że za tym pójdzie coś więcej. I albo się dziewczyny odnajdywały, albo nie. Teraz zauważam, że dziewczyny idą z pełną świadomością na takie wybory, wiedząc, że mogą coś z tego uzyskać. Uroda jest pewnym atutem, który można wykorzystać. Ale jeśli za tą urodą nic nie idzie, to taka dziewczyna nic nie osiągnie... Jeśli mamy osobowość, wiemy, czego chcemy, to uroda nam w tym pomoże. Wielką rolę w tym, jak to życie spędzimy, odgrywają nasi rodzice. Moja mama była szalenie młodą kobietą, jak mnie urodziła i była najlepszą matką, jaką potrafiła być. Ale nie do końca potrafiła. Nie winię jej za to. Mam z nią teraz wyjątkowy kontakt. Wyjaśniłyśmy sobie wiele spraw. Powiedziała, że jej mama też jej nie przytulała, nie mówiła, że ją kocha. Nie wiedziała, że mnie to jest potrzebne. Nie umiała tego przekazać, bo sama kiedyś tego nie dostała.

Podobno wysłano Panią do Grecji, by występować jako modelka na wybiegu, a okazało się, że miała tam być Pani dziewczyną do towarzystwa?
Wtedy nie było takich możliwości i tylu agencji. Teraz każdą modelkę wysyłam do znanej agencji, bo tam nie musimy się bać. Wtedy znajomy fotograf powiedział, że w Grecji jest człowiek, który rządzi rynkiem mody i mam jechać na sesję. Każda dziewczyna mogła się na to nabrać. Mierzymy wszystkich własną miarą. Wtedy w Grecji przekonałam się, że jeśli ja jestem dobrym człowiekiem, nie oznacza to, że nikt mnie nie będzie chciał wykorzystać. Wręcz przeciwnie. Moja dobroć była równa naiwności. Teraz potrafię powiedzieć "nie"... Pojechałam do Grecji, do bardzo bogatego pana i okazało się, że nie ma to nic wspólnego z sesją. A zachowanie tego pana świadczyło, że nie byłam pierwszą dziewczyną, która tam przyjechała z Polski. Ten człowiek był zdziwiony moją reakcją. Widać, że inne dziewczyny w to wchodziły.
Niektóre dziewczyny zostają modelkami, by znaleźć męża?
Ja też mówiłam, że modeling jest przystankiem w życiu, by tego męża znaleźć. I znalazłam. Okazało się, że błąd w moim życiu polegał na tym, że miałam zaburzone poczucie wartości. Bycie modelką rekompensowało mi to. Udowadniałam sobie każdego dnia, że jestem lepsza, ładniejsza, fajniejsza niż sama o sobie myślałam. Szukałam mężczyzny, który będzie moim ojcem i opiekunem. Nie znam mojego biologicznego ojca. Podobno mieszka w Łodzi. Tyle wiem. Aneta Pondo, która przeprowadzała ze mną wywiad rzekę "Ilona Felicjańska: Cała prawda o..." dotarła do mojej babci, jego matki.

Ma Pani z nią kontakt?
Nie, bo nie chcę burzyć jej życia. Gdyby babcia chciała, to może by mnie zaprosiła. Mówiła, że to wszystko nie jest prawdą... A potem o mnie pytała. Ta książka była bardzo mi potrzebna. To była publiczna spowiedź, której potrzebowałam. Musiałam się oczyścić . Teraz już nikt nie będzie mi mógł niczego wyciągnąć. Wyjęłam wszystkie karty na stół i się już nie boję. Żyję uczciwie.

Teraz wydała Pani kolejną książkę, "Jak być niezniszczalną". To poradnik dla alkoholików?
Jestem osobą uzależnioną. Oczywiście z tej książki najwięcej można się dowiedzieć o tym, jak przestać pić i co zrobić, by dalej nie chcieć pić. Ale bliski jest mi temat wokół uzależnienia. Są też osoby żyjące z osobami uzależnionymi. W tej książce można przeczytać, jak można im pomóc. Często pomoc polega na niepomaganiu. Alkohol jest też bardzo depresyjny. Pijemy, by uciec przed problemami, ale nie uciekamy. Jest tam też duży rozdział o strachu, ale i o przemocy.

Pani piła, bo się bała?
Piłam, bo nie umiałam żyć. Piłam, bo byłam pełna stereotypów, strachu, co powiedzą ludzie. Piłam, bo nie kochałam siebie. Przeglądałam się w oczach innych i chciałam być przez wszystkich lubiana. A tak się nie da. Ten problem dotyczy wielu osób. Być może dlatego ostracyzm wobec mnie był tak ogromny. Byłam lustrem dla wielu osób. To była kolejna wskazówka od życia. Show-biznes był bardzo ważnym etapem mojego życia, ale zobaczyłam, że nie tędy droga. Tamten świat jest bajką mydlaną. Wyszłam z niej.

Przyznanie się do alkoholizmu było odwagą.
To przyznanie się było formą terapii. Ukrywając uzależnienie, zostawiamy sobie furtkę. Im mniej osób wie, że jestem uzależniona, tym łatwiej się napić. Teraz nie jest to takie proste. To ochrona siebie. Mówili, że się na tym piciu lansuje. Ale proszę bardzo, jesteś uzależniony, to przyznaj się publicznie. Zmierz się z tym, z czym ja się zmierzyłam. Z tymi komentarzami, które są dalej. Obrzydliwie, obleśne. Ja się z nimi mierzę. I nie oddałabym swojego życia. Dokładnie przerobiłam kolejne etapy. Teraz szanuję i akceptuję siebie. Niczego w swoim życiu nie żałuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki