Diagnozę przyjął jak wyrok: migotanie przedsionków serca. Przez dwa lata biegał od przychodni do lekarza. Brał setki leków. Raz w tygodniu stawiał się w przychodni na badania krzepliwości krwi. Tak miało być do końca życia. Dopiero lekarze z Kliniki Kardiologii Interwencyjnej i Kardiodiabetologii szpitala im. WAM przywrócili panu Arkadiuszowi zdrowie.
- Migotanie przedsionków jest najczęstszym typem arytmii. W Polsce cierpi na to pół miliona osób. Leczenie farmakologiczne jest w stanie zapobiegać napadom, ale arytmii nie wyleczy. Jedyną szansą jest ablacja, która polega na zniszczeniu fragmentu mięśnia sercowego odpowiedzialnego za powstawanie zaburzeń rytmu - tłumaczy prof. Andrzej Lubiński, kierownik Kliniki Kardiologii Interwencyjnej.
Zabieg nie wymaga operacji z otwieraniem klatki piersiowej. - Do serca przez nakłucie naczyń udowych wprowadzamy cewnik, wyposażony w nowoczesne systemy do trójwymiarowej nawigacji. Po znalezieniu źródeł arytmii, za pomocą energii wywołuje się w tym miejscu martwicę tkanki. To jeden z najbardziej skomplikowanych zabiegów ablacyjnych, ale gwarantuje 60-proc. skuteczność - dodaje profesor.
Arkadiusz Staszek w czwartek przeszedł zabieg. - Bardzo się denerwuję, ale wiem, że dzięki temu znowu będę mógł pracować. Bo handlowiec z arytmią do niczego by się nie nadawał - mówił nam przed operacją.
Innowacyjna metoda została wymyślona we Włoszech. Do Polski trafiła kilka lat temu. Brak nowoczesnego sprzętu długo uniemożliwiał jej stosowanie. Szpital im. WAM jako jedyny w województwie łódzkim zaczął ją wykorzystywać. W zeszłym roku wykonano tylko 20 zabiegów. W tym lekarze chcą przynajmniej podwoić tę liczbę.
Arytmia serca staje się chorobą cywilizacyjną województwa łódzkiego. Powikłania prowadzą do udaru mózgu. Województwo łódzkie jest prawie na ostatnim miejscu w Polsce pod względem liczby wszystkich zabiegów ablacji leczących różne rodzaje arytmii. W zeszłym roku było ich zaledwie 90. A w województwie zachodniopomorskim aż 364, w mazowieckim - 304. Gorsze od nas jest tylko podlaskie. - Chcemy poprawić te statystyki. Innowacyjna metoda pozwala nam przywrócić sprawność pacjentowi w ciągu trzech miesięcy. Zabieg nie jest tani, kosztuje 27 tys. zł. Ale jest tańszy niż przyjmowanie leków, hospitalizacja i wizyty w przychodni do końca życia - mówi prof. Lubiński.
Zabiegi ablacji są w pełni refundowane przez NFZ.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?