Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Inwestorzy widzą Łódź jako miasto kontrastów. Meneli też widzą - w samym centrum

Piotr Brzózka
Piotr Brzózka
Z Tomaszem Błeszyńskim, łódzkim doradcą rynku nieruchomości, rozmawia Piotr Brzózka.

Przyjeżdżają do Pana inwestorzy z za granicy. I jaka jest ich pierwsza refleksja estetyczna?

Pierwsza refleksja jest komunikacyjna: ciężki dojazd z autostrady do centrum i okropne dziurawe drogi w mieście. A jeśli chodzi o samą estetykę, to kolejna refleksja dotyczy widocznego brudu. Ale o sprzątaniu miasta nie mówmy, skupmy się na stanie nieruchomości. Goście z zewnątrz widzą, że jest to miasto kontrastów. Z jednej strony przepiękna, eklektyczna architektura, zabytkowe kamienice w śródmieściu. Z drugiej strony, w tym samym śródmieściu - zrujnowane, podparte kijami rudery. Obrzydliwe, odpadające tynki, zabite dechami okna. I te zapuszczone place z biedaparkingami. Chaos.

Brzmi to trochę jak stereotypowy opis miast, powiedzmy, z Ameryki Łacińskiej...

Bo tak to wygląda. Nawet na reprezentacyjnej ulicy, obok pięknych, eklektycznych czy secesyjnych nieruchomości, znajdujemy rudery zabezpieczone siatkami, żeby tynk się nie sypał przechodniom na głowy.

Co się gościom bardziej rzuca w oczy. Brzydota, czy uroda? Widzą szklankę do połowy pełną, czy pustą?

Bardziej oczywiście bije w oczy to co jest brzydkie. Ale jest kilka sposobów postrzegania tej brzydoty, kilka reakcji na nią. Pierwszy, to pytanie: dlaczego te potencjalnie piękne nieruchomości nie są wyremontowane, dlaczego nie dbacie o swój skarb? To mówią jedni, inni stwierdzają tak: skoro niektóre nieruchomości są zaniedbane, a obok są ładne, to być może jest tu jakiś potencjał, może kupię tanio zrujnowaną kamienicę i ją sobie wyremontuję... Ale jest też niestety trzecie spojrzenie. Bo nawet jeśli już ktoś dostrzeże potencjał, to zaraz pyta: no tak, ale dlaczego nikt wcześniej w to nie zainwestował?

I zaczyna myśleć, że z miastem jest coś nie tak?

Dokładnie. Zaczyna się zastanawiać, czy to miasto rzeczywiście ma potencjał. Więc z jednej strony tania, zrujnowana nieruchomość jest szansą na dobrą inwestycję, a z drugiej strony jest sygnałem ostrzegawczym. Klienci mówią mi wprost: co tu się dzieje, dlaczego tutaj wszystko jest wystawione na sprzedaż, czemu wyprzedajecie rodowe srebra? To smutne, ale wystarczy zboczyć z Piotrkowskiej w podwórko, na jakąś przecznicę, żeby zobaczyć zapuszczone budynki, puste witryny, deski w oknach, domy do rozbiórki no i niestety - tych meneli.

Inwestorzy ich widzą? Co mówią?

To jest element, który występuje w każdym mieście. Problem w tym, że w Łodzi w zbyt dużym stopniu jest obecny w centrum. Na krakowskim rynku nie spotkamy się z tym zjawiskiem. Ewentualnie można trafić na kloszardów, którzy tam przychodzą żebrać, ale oni tam nie mieszkają. A w Łodziach żyją w podupadłych kamienicach w samym centrum. To jest po prostu fakt. Jeśli przejdziemy się ul. Kilińskiego, Wschodnią, Rewolucji, to sorry, ale tam są normalne slumsy.

Często pada kontrargument: nie mówmy, że w łódzkich bramach śmierdzi moczem, bo w innych miastach też cuchnie.

To prawda. Wszędzie są osoby żebrzące, wszędzie są patologie społeczne, to rzecz oczywista. Ale do w Łodzi na to wszystko nakłada się krajobraz zrujnowanych, zdewastowanych nieruchomości.

No dobrze, a w porównaniu z innymi miastami, Krakowem, Wrocławiem, Poznaniem, stan nieruchomości w Łodzi jest naprawdę dużo gorszy?

Absolutnie odbiegamy od tych miast. Oni mają wszystko zinwentaryzowane, uporządkowane, mają politykę remontową, inwestycyjną. Jestem właśnie w Poznaniu, widzę, jak to miasto jest czyste,wszystko wygląda zupełnie inaczej. A Łódź to kontrasty. To pewna zapyziałość. Jest potencjał, nawet moja rodzina sobie robiła zdjęcia elewacji kamienic, zachwycając się, jakie tu są piękne płaskorzeźby. Ale mój wujek z Anglii zawsze mówił: dlaczego wy nie macie pieniędzy na zwykłą farbę? To wszystko natychmiast trzeba odmalować, żeby to było świeże, estetyczne, żeby wydobyć te wspaniałe elementy architektury, to jest to minimum, które trzeba niezwłocznie zrobić. Pytanie, dlaczego się u nas tak niewiele robi?

Ja bym nie mówił o ludziach, o mieszkańcach, bo to jest kwestia wtórna, a menele są wszędzie, w innych miastach też. Natomiast dla mnie miasto kontrastów wciąż funkcjonuje, bo nie ma wieloletniej strategii rozwoju. W Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu, wszystko się dzieje w trybie wieloletnim, pewne kroki są realizowane bez względu na to, kto jest prezydentem miasta. W Łodzi jest chaos. To pewnie powiedzieliby PR-owcy: my nie jesteśmy nawet w stanie do końca zidentyfikować się, czy jesteśmy miastem wyższych uczelni, miastem kultury, czy czegoś innego. To jest brak charakteru. A jeśli brakuje charakteru, to brakuje myśli przewodniej. To kwestia bardzo ważna dla inwestora. Jeśli mówimy na przykład o mieście wyższych uczelni, to musi być tego namacalny dowód.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE...

O przepraszam, teraz jesteśmy miastem przemysłów kreatywnych.

No właśnie... tylko te przemysły kreatywne to nie mogą być dwa sklepy z ciuchami. Inwestorzy widzą, że brakuje Łodzi myśli przewodniej.

Ale prezydent Zdanowska mówi: czego wy chcecie, Łódź się zmienia, kochajmy Łódź.

Oczywiście, Łódź się zmienia, kochajmy Łódź. Tylko Łódź ma zadłużenie na poziomie 75 procent. To jest czarna dziura. Inwestorzy wolą miasta poukładane. Bo oprócz tego co mówimy, że są kontrasty, że są przepiękne ale zaniedbane obiekty wręcz zachęcające do tego, by w nie zainwestować, inwestorzy chcą mieć też dwie rzeczy: ciągłość i spokój. Kupowanie nieruchomości to inwestycje wieloletnie i szalenie kapitałochłonne. Dlatego inwestorzy chcą mieć gwarancje, że to miasto ma dobry plan rozwoju i nic ich nie zaskoczy.

Czy stan nieruchomości, fizyczny wygląd miasta, są ważnym elementem wizerunku?

Oczywiście że tak. Dlatego, jeżeli są nieruchomości, które są tak zniszczone, że już nie opłaca się ich remontować, to nie należy ich podpierać kołkami, tylko wyburzyć, opróżnić działki, przygotować grunty inwestycyjne. Nie można straszyć wyglądem rozpadających się elewacji. Bo co nam po rewitalizacji, jak dwa numery dalej wali się ściana frontowa.

Widzi Pan w łódzkich nieruchomościach coś na tyle unikatowego, by stanowiło walor marketingowy na skalę europejską? Bo z naszą skromną - wbrew obiegowej opinii - secesją to my nie będziemy rywalizować z Pragą i Wiedniem, a wielkie centra z XIX-wieczną zabudowę mają i Paryż, i Barcelona, i Budapeszt...

Unikatowy jest układ miasta. Fabryczna cegła plus kamienice, to pewnego rodzaju klimat, na podstawie którego można budować nową jakość. A mój zarzut jest taki, że odpuściliśmy sobie Piotrkowską robiąc remont w minimalnym zakresie i budujemy marketing na Nowym Centrum Łodzi. A przecież Piotrkowska była wspaniała kilkanaście lat temu, wszyscy się nią zachwycali, jest to rzeczywiście wyjątkowe miejsce, jakiego nie ma w innych miastach. Ten charakterystyczny element nie jest właściwie wykorzystywany.

Wspomniał Pan o NCŁ. A jak nowe centrum, to między innymi nowe biurowce. Kilka właśnie powstaje, co od razu dla władz miasta staje się argumentem na rzecz narracji, że Łódź się zmienia. Tyle, że w innych miastach też się buduje, nawet więcej...

To co obserwujemy w Łodzi, to nie jest jakiś boom budowlany. A Łódź nie jest jedynymi miastem wybieranym w skali Polski na inwestycję, wręcz przeciwnie. Więcej lub mniej buduje się w każdym mieście - we Wrocławiu, w Poznaniu. W Rzeszowie i Bydgoszczy też się buduje. A w Łodzi buduje się ostrożnie. Inwestycje są projektami budowanymi na konkretne zamówienia. Deweloperzy nie wydają swoich pieniędzy w ciemno, tylko najpierw chcą mieć odbiorcę, pod którego wybudują biurowiec. Nie ma też boomu na rynku mieszkaniowym. Buduje się pojedyncze bloki, nie powstają żadne duże osiedla, bo niekorzystna jest struktura nabywców. Łódź jest miastem biednym i starzejącym się. Starsze pokolenie mieszka w starych zasobach, a młodzi wyjeżdżają za pracą...

Wydarzenia tygodnia w Łódzkiem. Przegląd wydarzeń 4-10 kwietnia 2016 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki