Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak ci tam jest, babciu, po drugiej stronie, kiedy już nie żyjesz?

Anna Gronczewska
Anna Gronczewska
Śmierć i żałoba często goszczą w mediach społecznościowych, ponieważ ich użytkownicy mają potrzebę wspominania czy „rozmowy” ze zmarłymi
Śmierć i żałoba często goszczą w mediach społecznościowych, ponieważ ich użytkownicy mają potrzebę wspominania czy „rozmowy” ze zmarłymi 123rf/pixabay
Na Facebooku wielkim zainteresowaniem cieszy się profil „Śmierć i co po niej? Odczyty ze zdjęć po śmierci”. Codziennie pojawia się tam nawet po kilkanaście fotografii zmarłych. Ich bliscy pytają, czy jest im dobrze w tamtym świecie…

Jedna z internautek publikuje zdjęcie babci, która zmarła w 2005 roku. Zastanawia się, jak jej jest po drugiej stronie.

„Babcia nie miała lekkiego życia. Tutaj nie miała wsparcia duchowego, walczyła z przeciwnościami losu sama, często niesprawiedliwie oceniana” - możemy przeczytać w odpowiedzi.

„W chwili śmierci nie czuła bólu, zmarła w wyniku chorób, które przyczyniły się do jej odejścia. Przeszła na drugą stronę z opiekunem oraz bliską jej osobą zmarłą. Była spokojna, bo wiedziała, że jest już bezpieczna po drugiej stronie. Pokazuje się jako zadowolona spokojna oraz uśmiechnięta. Otoczona jest spokojem i miłością. W jej drodze ciągle towarzyszy jej opiekun. Bywa, że przybywa i czuwa nad rodziną. Przekazuje - ja mam tu swoją pracę, nie martwcie się, jest mi tu dobrze. Przekazuje słowa miłości i podziękowań.”

Zdjęcie zmarłego musi być wyraźne

Kon-Walia jest jedną z kilku moderatorek profilu. Twierdzi, że ma niezwykły dar. Patrząc na zdjęcie zmarłego, może odczytać, czy jest mu dobrze w życiu pozagrobowym.

- To, że ludzie tak często pokazują zdjęcie zmarłego i proszą o pomoc, wynika z tego, w jakich czasach żyjemy - wyjaśnia Kon-Walia.

- Medycyna zagarnęła prawo do życia i śmierci. Rodzimy się w szpitalu, umieramy w szpitalu. Kiedyś na wsiach zmarły leżał trzy dni w domu, można było się z nim pożegnać. Inaczej podchodzono do śmierci. Podczas pandemii nie było kontaktu z ludźmi leżącymi w szpitalach. Wiele osób umierało bez pożegnania z rodziną. Wiele osób wierzy, że jest coś po tamtej stronie. Mówią o tym ludzie, którzy przeszli śmierć kliniczną. Czuli, że przechodzą do innego świata. Gdy wracają, stają się innymi ludźmi. Mają inne priorytety, inaczej odnoszą się do innych.

Przeznaczone do odczytu zdjęcie powinno być wyraźne, musi na nim być widoczna twarz zmarłego. Nie mogą to być fotografie na których pojawiają się inne osoby. Na przykład wnuki, dzieci, mąż czy żona.

- Nie powinny to być zdjęcia nagrobne, bo są nieczytelne - wyjaśnia Kon-Walia. - Są kopią, mamy tu pośrednika, który to zdjęcie umieścił, namalował. Tak jak do odczytu nie nadają się zdjęcia zmarłego, który leży w trumnie. Nagromadzone są emocje żałobników. Trudno się przedrzeć przez taką energię.

Dar czytania ze zdjęć

Kon-Walia twierdzi, że aby odczytywać zdjęcia, trzeba mieć dar. Można to też nazwać szczególną intuicją. Ona jako dziecko przeżyła śmierć kliniczną. Miała 7 lat i była u babci na Podkarpaciu. Siedziała na drodze i bawiła się kamykami. Nagle z górki, z dużą prędkością jechał wóz konny. Nie zauważyła go. Przejechał po dziewczynce kołem.

- Pamiętam, że zaległa ciemność - wspomina.

- Wyłaniała się z niej złota drabina, przypominała wyglądem drzewo. Szłam po niej. Na głowie miałam kapelusik, ubrana byłam w czerwony płaszczyk. Poczułam się bezpiecznie, lekko... Jak szłam w górę, to robiło się coraz jaśniej. Bardzo chciałam tam zostać. Nagle uniosłam głowę i zobaczyłam kwiaty, których nigdy nie widziałam. Były to kwiaty magnolii. Potem ukazały mi się dwie głowy aniołków. Bliżej była ta większa, dalej mniejsza.

Kon-Walia przypomniała sobie wtedy historię dwóch cioć. Były to siostry jej mamy: Józia i Lusia. Jedna miała sześć lat, gdy w czasie wojny umarła na zapalenie opon mózgowych. Druga zmarła jako sześciotygodniowe niemowlę. Po wysiedleniu przez Niemców była z mamą w lesie...

- Nagle ta starsza ciocia podniosła dwa palce - kontynuuje swą opowieść Kon-Walia. - Pokiwała głową, dając pewnie znak, że jest za wcześnie, abym tam została. A ja się obudziłam. Zobaczyłam nad sobą przerażone twarze cioci, babci, braciszka. Bili mnie po twarzy, by mnie ocucić. Bali się, że nie żyję.

Kon-Walia nie pojechała wtedy do szpitala. Doszła do siebie. Babcia tylko ciągle pytała się, jak się czuje. Zauważyła, że siedzi na łóżku i zakrywa twarz. Starała się ukryć łzy. Przypomniały się jej chwile z czasów wojny, gdy straciła dwie córeczki.

Zdarzenie w cyrku

Kon-Walia pamięta jeszcze jedną niecodzienną sytuację z dzieciństwa. Mama zabrała ją i brata do cyrku, który właśnie przyjechał do Jasła.

- Jedna z pań wykonywała akrobacje pod kopułą cyrku, była zabezpieczona pasami - wspomina.

- Gdy to zobaczyłam, zaczęłam strasznie płakać. Mówiłam: „Ta pani spadnie na ludzi!” Uspokajała mnie mama i ludzie siedzący na widowni. Nic się stało... Za rok ten sam cyrk przyjechał do Krosna. Ta kobieta wykonywała ten sam numer. I spadła na widownię. Nie przeżyła.

- Myślę, że dla mnie był to punkt zwrotny - wyznaje Kon- Walia. - Przyznam się, że mama po tej informacji o wypadku była przerażona.

Niedawno umarł wujek, najmłodszy brat mamy Kon-Walii.

- Przyśniła mi się babcia i powiedziała, żebym pojechała do wujka, bo we mnie ostatnia nadzieja - wspomina. - Pojechałam do niego. Mieszkał na Lubelszczyźnie, ja na Śląsku. Leżał w szpitalu. Miał raka. Tydzień później umarł…

Kon-Walia przekonuje, że nawet dzisiaj, gdy wchodzi na cmentarz, to zaczyna się dziwnie czuć. Bije jej mocniej serce. Patrzy na zdjęcie i widzi to, co jest dalej. Sceny jakiegoś wypadku. Czuje, że osoba, która tam leży, prosi o modlitwę.

- Ale ja się z tym dobrze czuję - zapewnia.

Gdy zmarły nie chce kontaktu z rodziną

Na profilu „Śmierć i co po niej? Odczyty ze zdjęć po śmierci” widzimy zdjęcie pani koło 70-tki. Jej wnuczka chce się dowiedzieć, jakie są losy kobiety.

„Babcia to bardzo zaradna dusza” - przeczytała wnuczka.

„Potrafiła organizować sobie życie oraz czas. Otwarta na potrzeby innych często pomagała innym. Jednak jej życie nie było usłane różami. Przechodziła w życiu też chwile ciężkie. W chwili śmierci odeszła spokojnie. Kroczy ze swoim opiekunem, jest uśmiechnięta i zadowolona. Spotkała krewnych z rodziny i bardzo się cieszy z tego spotkania. Czuwa nad rodziną, wyprasza łaski u Boga dla niej. Przychodzi w snach, przekazuje, że kocha wszystkich i prosi o wybaczenie. Prosi o modlitwę i światełko intencyjne.”

Kon-Walia, gdy widzi zdjęcie, które ma odczytać - czasem czuje chaos. Innym razem widzi, że osoba z fotografii była radosna, pomocna. Niekiedy pojawiają się kwiaty. Raz były to paprocie. Potem okazało się,że kobieta, której zdjęcie odczytywała, bardzo lubiła tę roślinę. Innym razem zobaczyła jarzębinę. Okazało się, że rosła koło domu kobiety z fotografii.

- Czasem czuję szpitalny zapach - mówi Kon-Walia. - Potem okazuje się, że ta osoba umarła w szpitalu. Gdy ktoś umiera na nowotwór, to na brzuchu, klatce piersiowej widzę czarne plamy. Był to rak jelita grubego, płuc. Zdarza się, że ktoś podsyła zdjęcie żyjącej osoby. Wtedy czuje blokadę, nie może nic powiedzieć. Wokół jest ciemno i pojawiają się błyski. Niekiedy widzi też kurtynę, która oznacza, że zmarły nie chce kontaktu z rodziną.

- Bywa, że osoba ze zdjęcia była złym człowiekiem - opowiada Kon- Walia. - Agresywna po alkoholu, krzywdziła rodzinę. Rodzina wie o tym, ale chce tej osobie wybaczyć, by miała spokój.

Szukanie ukojenia

Jedna z internautek przesłała zdjęcie taty, który zmarł w 2019 roku. „Tata był bardzo pracowitym i życzliwym dla ludzi, którzy nie zawsze odwzajemniali jego dobroć i jego szczerych intencji” - czytamy.

„Odszedł spokojnie, nie czuł bólu. Przeszedł na drugą stronę, gdzie towarzyszył mu opiekun, a także bliska osoba z rodziny kobieta. Pokazuje mi się jako spokojna i uśmiechnięta kroczy swoją drogą. Obserwuje otaczającą go przestrzeń, jest zadowolony, podoba mu się. Czuwa i wspiera rodzinę. Otoczony jest spokojem, miłością i pokojem. Dziękuję za wszystko, za chwile, które mógł spędzić na ziemi, za każdy drobny gest jest wdzięczny. Może przyjść w śnie.” Bywa, że do odczytu napływają zdjęcia dzieci.- Wtedy pojawiają się na plantacji kwiatów - wyjaśnia Kon-Walia.

- Każdy kwiat ma jedno dziecko. Opiekuje się nimi świetlista postać.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Jak ci tam jest, babciu, po drugiej stronie, kiedy już nie żyjesz? - Plus Głos Koszaliński

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki