Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak mówić o śmierci, nie epatując brutalnością? [WYWIAD]

rozm. Piotr Brzózka
Wiesław Gałązka
Wiesław Gałązka archiwum
Z Wiesławem Gałązką, medioznawcą, rozmawia Piotr Brzózka.

MSW pokazało szokujący film animowany, uczulający rodziców, by interesowali się stanem autobusów wożących ich pociechy do szkoły. W filmie tym, choć nie jest to pokazane w sposób dosłowny, wesoła gromadka dzieciaków ginie w wypadku...
To jest trudny temat, bo w naszej kulturze mamy inne podejście do śmierci, niż w innych kulturach, np. niemieckiej, angielskiej, amerykańskiej. Tam na proces umierania patrzy się inaczej, u nas śmierć jest tabu. W domu na przykład oszczędza się dzieciom widoku umierającej babci czy dziadka. To wynika po części z religii. Poza tym inaczej na śmierć patrzyliśmy dawniej, żyjąc w wielopokoleniowych rodzinach, gdy częściej byliśmy jej świadkami. W Czechach oglądałem bardzo brutalne, krwawe spoty przestrzegające przed szaleństwami na jezdni, również w Wielkiej Brytanii to praktykowano, tam było to mniej szokujące. Pytanie natomiast, czy szokowanie się sprawdza.

Przede wszystkim, czy się sprawdza w naszej kulturze?
Oglądałem ten filmik. Forma rysunkowa znacznie łagodzi wydźwięk, inaczej się to odbiera niż pogięte i pokrwawione blachy. Z czym zresztą trochę się już oswoiliśmy, bo jak była np. katastrofa autobusu pod Berlinem, to był to raj dla gazet bulwarowych, pokazywano zwisające nogi ofiar. Ewidentnie następuje brutalizacja naszego życia. Natomiast formuła wspomnianego filmiku jest o tyle ciekawa, że nie pokazuje się wprost śmierci dzieci, my się tego domyślamy, widząc finałową scenę. Tam nie pada słowo "śmierć", tylko zdanie "już na zawsze zostaniemy w kosmosie". To jest mocne, ale czy będzie pomocne w kształtowaniu kultury drogowej i troski rodziców? Myślę, że to lepsze, niż dosłowność. Mimo że o prawdziwej śmierci nie mówimy, jesteśmy oswojeni z krwią na ekranie telewizora i komputera. Jemy kolację i patrzymy na rozszarpane zwłoki... Więc oglądanie takiego "realu" robi mniejsze wrażenie, niż chwila refleksji sprowokowana niedosłownym animowanym filmem. Dlatego ta kampania to niezły pomysł.

Film jest przeznaczony dla dorosłych, ale oglądają go też dzieci. Nie będzie wywoływał traumy, lęku przed jazdą autobusem?
Nie wszystkie dzieci to zrozumieją, zapewne niektórzy rodzice będą mieli kłopot, żeby dzieciom wytłumaczyć istotę tego filmu. Bo jest w tym trochę abstrakcji. Ale nie sądzę, żeby z tego powodu miały traumę. Dzieci jednak są dość odporne ze względu na to, co widzą w mediach. Co więcej, co bardziej bystre dzieciaki, jeśli zobaczą, że autobus, którym jeżdżą do szkoły, nie sprawia dobrego wrażenia, to powiedzą o tym rodzicom. Dlatego nie będę krytykował tej akcji, ten film nie epatuje brutalnym pokazaniem śmierci i wypadku, tylko raczej skłania do refleksji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki