Nie żeby bronić prezesa Milewskiego (ten broni się sam, tylko dziwnie nikt mu nie wierzy). Ale trudno jednocześnie oprzeć się wrażeniu, że prezes występuje tu w roli czarownicy. To rola w dużej i małej polityce spotykana od zarania dziejów. Z grubsza rzecz biorąc, czarny charakter, jakim jest czarownica, używany jest, by wyjaśnić gawiedzi, dlaczego świat jest zły i kto temu winien. Po spaleniu czarownicy następuje zaś powszechne oczyszczenie, tłum rozchodzi się do domów w poczuciu, że świat wrócił na właściwe tory. Że błędna to diagnoza, to jakby mniej istotne.
Nie żeby bronić prezesa, ale szkoda, że jak zawsze skończy się na spaleniu czarownicy, a nie zmianach systemowych, choćby w zakresie dostępu do zawodu sędziego. A przecież w jakiś sposób człowiek o tak słabym charakterze znalazł się na szczycie zawodowej drabiny, w odróżnieniu od innych, może bardziej niezłomnych, może bardziej utalentowanych. To raz.
Dwa - prezesowi sądu w Gdańsku stos prawdopodobnie się należał, ciekawe jednak, czy zamierza się bronić dalej. A jeżeli tak, kogo spróbuje pociągnąć za sobą? Surowego inkwizytora?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?