Jak opisuje portal interia.pl, dyrektor Wojciechowski pisał po prostu analizy na temat pracy Instytutu Transportu Samochodowego, a umowy na nie zawierał sam ze sobą. Ktoś mógłby się oburzyć, że dyrektor ITS pisze płatne analizy dla ITS, ale powiedzmy sobie szczerze - o czym miał pisać? O burakach cukrowych? Pisał na czym się znał.
Bywały przypadki - informuje Interia - że Andrzej Wojciechowski nie mógł wystąpić w umowie jako dyrektor Wojciechowski, więc występował jako adiunkt Wojciechowski, chociaż był nadal tym samym Wojciechowskim. I to rzeczywiście może się wydawać nieco niepokojące. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło i to dla wszystkich.
W Ministerstwie Transportu w końcu się połapali i podziękowali dyrektorowi, a dyrektor za analizy zdążył zainkasować 350 tysięcy złotych. Można się tylko dziwić, że mimo czasu poświęconego na analizy, miał jeszcze parę, żeby normalnie kierować tym swoim Instytutem.
No cóż, jest jeszcze miejsce w Polsce dla ludzi pracowitych, który nie zważając na biurokratyczne bariery, umieją przysporzyć korzyści i narodowi, i sobie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?