Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jaki będzie rok 2021? Co mówią naukowcy, wróżki i futurolodzy? Czy ktoś odważy się jeszcze przewidzieć przyszłość?

Matylda Witkowska
Matylda Witkowska
W 2020 roku w przewidywaniu przyszłości mylili się niemal wszyscy: polscy politycy, szwedzcy epidemiolodzy, jasnowidz z Człuchowa, drobni przedsiębiorcy i zwykli obywatele.  Czy w tej sytuacji jesteśmy w stanie przewidzieć jaki będzie rok 2021? A może los znów bardzo nas zaskoczy?CZYTAJ DALEJ>>>
W 2020 roku w przewidywaniu przyszłości mylili się niemal wszyscy: polscy politycy, szwedzcy epidemiolodzy, jasnowidz z Człuchowa, drobni przedsiębiorcy i zwykli obywatele. Czy w tej sytuacji jesteśmy w stanie przewidzieć jaki będzie rok 2021? A może los znów bardzo nas zaskoczy?CZYTAJ DALEJ>>>Krzysztof Szymczak
W 2020 roku w przewidywaniu przyszłości mylili się niemal wszyscy: polscy politycy, szwedzcy epidemiolodzy, jasnowidz z Człuchowa, drobni przedsiębiorcy i zwykli obywatele. Czy w tej sytuacji jesteśmy w stanie przewidzieć jaki będzie rok 2021? A może los znów bardzo nas zaskoczy?

Jasnowidz z Człuchowa w wizji na 2020 rok się pomylił. Kto jeszcze?

Rok temu o północy staliśmy w oknach i na balkonach obserwując kolorowe fajerwerki pojawiające się nad Łodzią. Przy uściskach, szampanie i pocałunkach życzyliśmy sobie szczęśliwego roku 2020. Byliśmy pewni, że będzie on o wiele lepszy od poprzedniego. Czas pokazał, jak bardzo się myliliśmy. Nie tylko zresztą my.

Przejrzenie dziś prognoz i przepowiedni na rok 2020 jest szokujące jak czytanie założeń Planu Piętnastoletniego dla Polski opracowanego w 1938 roku przez ministra Eugeniusza Kwiatkowskiego: wizje były dobre, ale nic się z nich nie sprawdziło.

Spektakularną wpadkę zaliczył w swojej wizji na rok 2020 słynny jasnowidz z Człuchowa. Nie pojawił się w niej nawet cień epidemii. Jedynie przekazaną przez niego wizję „czegoś w rodzaju rewolucji” i rozdawania żywności można od dużej biedy połączyć z kryzysem w USA, ale trzeba się bardzo wysilić. Kiepsko szło też przewidzenie epidemii wróżkom, tarocistkom i innym ezoterykom. Można się jednak było tego spodziewać.

Gorzej, że mylili się też specjaliści. Pod koniec stycznia ówczesny minister zdrowia Łukasz Szumowski przyjechał do Łodzi i na konferencji prasowej uspokajał dziennikarzy, że koronawirus ma śmiertelność zbliżoną do grypy. Trafniej minister przewidział rozwój epidemii. Był pewien, że wirus do Polski dotrze. I tu akurat niestety miał rację.

Nikt nie przewidział, co będzie z koronawirusem

Inni politycy opowiadali rzeczy jeszcze dalsze od prawdy. W lipcu premier Mateusz Morawiecki publicznie cieszył się, że społeczeństwo coraz mniej boi się koronawirusa. „Bo on jest już w odwrocie” - przekonywał premier. Szybko jednak zmienił zdanie. Kilka dni temu straszył, że grozi nam trzecia, najgroźniejsza do tej pory fala koronawirusa. Trzeba mieć jednak nadzieję, że i tym razem się pomyli.

Ale nie tylko polski rząd zagubił się w fałszywych prognozach. Wątpliwą sławę w roku 2020 zdobył główny epidemiolog Szwecji Anders Tegnell. Twierdził on, że już jesienią szwedzkie społeczeństwo powinno osiągnąć odporność zbiorową na koronawirusa i Szwecja jako jedyny kraj w Europie wiosną niemal nie wprowadziła ograniczeń. Okazało się jednak, że Szwedów zmarło 10 razy więcej niż u sąsiednich Norwegów, a na dodatek do zimy żadnej odporności stadnej nie udało się Szwedom uzyskać. Teraz pracują oni nad nowymi obostrzeniami, które mają być wprowadzone w 2021 roku.

Prawda w 2020 roku była bardziej szalona od plotek

Przyznać trzeba, że i nas w tym szalonym roku kilka razy zawiódł dziennikarski nos. W marcu, tuż po wybuchu epidemii do redakcji „DŁ” zadzwonił zaprzyjaźniony człowiek. Mówił o krewnym taksówkarzu, który niedawno wiózł „panią z sanepidu”. Kobieta ta podczas kursu miała mu wyjawić swoją zawodową tajemnicę. Wiedziała, że mają zostać zamknięte galerie handlowe. Postanowiliśmy nie wierzyć plotkom. Kilka dni później okazało się, że były one prawdziwe.

Ale nie byliśmy jedyni. Nie sprawdziły się też przewidywania gospodarcze i plany budżetowe firm, instytucji i samorządów. W Łodzi zamknęło się kilka klubów fitness, puby z ulicy Piotrkowskiej, a część miejskich inwestycji przełożono. Odwołano koncerty, targi, premiery i festiwale kulinarne. Zaskoczeniem było raczej to, że coś udało się jednak zrobić zgodnie z planem.

Wróżka Arkadia przepowiedziała przebieg epidemii

Dlaczego nikt nie wpadł na to, że będzie pandemia? Prof. Ryszard Machnikowski, socjolog i politolog z Uniwersytetu Łódzkiego nie jest tym zdziwiony. - W 2020 roku zdarzyło się coś nadzwyczajnego. Co prawda koniec 2019 roku słyszeliśmy o koronawirusie w Wuchan, ale nikt nie spodziewał się, że będzie to coś więcej niż doniesienie o egzotycznej epidemii – mówi naukowiec. Zwraca jednak uwagę, że nie jest to pierwszy rok, który nas mocno zaskoczył. - Podobna sytuacja była już w roku 2001, gdy nikt nie przewidział ataku terrorystycznego z 11 września i jego skutków. Spodziewano się oczywiście ataków, ale nie na taką skalę – podkreśla.

Skoro tak trudno było przewidzieć epidemię, warto docenić tych, którym choć trochę się to udało. W dziedzinie ezoteryki zwycięstwo należy do wróżki Arkadii z Lublina, która już w lutym w kontekście koronawirusa przestrzegała przed bukowaniem wyjazdów zagranicznych. Karty podpowiedziały jej bowiem, że mogą być problemy z powrotem. Z jej przepowiedni wynikało, że sytuacja w Polsce będzie wyglądać na dramatyczną, ale ostatecznie z epidemią nie będzie tak źle, a po ciężkim marcu i kwietniu sytuacja ma wrócić do normy.

Noblista izraelski z liczb wyczytał przyszłość Wuhan

Wśród naukowców sławę swoimi przepowiedniami zyskał pochodzący z Izraela noblista Michael Levitt. Biofizyk trafnie przewidział, kiedy skończy się epidemia koronawirusa w Wuhan. Wyliczył to bazując na wiedzy o epidemiach i słynnym później współczynniku „R”. Levitt przekazał znajomym z Chin, że licznik zakażeń w tym kraju zatrzyma się na 80 tys. Wyliczenia okazały się właściwie, a Chińczycy zaczęli go traktować jak jasnowidza.

Możliwą epidemię choroby podobnej do koronawirusa „przewidział” już w 2019 roku dr Anthony Fauci, główny epidemiolog USA. Podczas konferencji Future of Healthcare przyznał, że jego najgorszym koszmarem jest wizja epidemii nowego, podobnego do grypy wirusa górnych dróg oddechowych, który łatwo się rozprzestrzenia i obciąża służbę zdrowia. Rok później przyznał, że jest mu przykro, że te wizje się sprawdziły.

Łatwiej stawiać było prognozy już po wybuchu epidemii. O tym, że jesienią będzie druga, silniejsza fala koronawirusa naukowcy mówili niemal jednogłośnie. Niestety tym razem nie wszyscy im uwierzyli. Na przykład w Polsce latem nastąpiło społeczne rozprężenie. Walkę z drugą falą i budowanie zaplecza medycznego rozpoczęto dopiero w październiku, gdy fala już trwała. Za to szpitale polowe zbudowano właściwie niepotrzebnie – liczba pacjentów w drugiej fali okazała się jednak mniejsza niż się tego obawiano.

Jaki będzie rok 2021. Czy warto tworzyć prognozy?

Czy kolejne błędne prognozy oznaczają, że nie powinniśmy snuć planów i wizji na nadchodzący rok 2021? Nic bardziej błędnego! Powinniśmy starać się przewidzieć przyszłość jeszcze bardziej dokładnie. Dobra wiadomość jest taka, że zaskoczeń może być mniej. Jesteśmy bowiem bardziej przygotowani na niespodzianki i zawirowania losu.

Prof. Piotr Krajewski, ekonomista z Uniwersytetu Łódzkiego już w połowie 2020 roku zauważył, że perturbacje związane z pandemią mogą mieć pewien pozytywny wpływ na zachowanie nas wszystkich. - Do tej pory zupełnie nie braliśmy pod uwagę, że może się wydarzyć coś innego niż zwykle. Teraz nauczyliśmy się, że takie ryzyko trzeba uwzględniać przy analizach ekonomicznych – mówił w rozmowie z „DŁ”.

Prof. Machnikowski zwraca uwagę, że zarówno futurolodzy, jak i autorzy powieści science-fiction czy political-fiction stworzyli już wiele wizji naszej przyszłości. - Niektóre z tych wizji się sprawdziły, ale inne zupełnie nie – zauważa. Jest jednak przekonany, że nadal wiele osób będzie tworzyło wizje dotyczące przyszłości. - Pytanie tylko, kto z nich trafi. Żeby dziś przewidzieć trafnie przyszłość trzeba mieć sporo wyobraźni – podkreśla.

Jasnowidz z Człuchowa miał wizję o 2021 roku. Widział wirusa

Czego więc spodziewać się w 2021 roku? Do wyboru mamy mnóstwo prognoz, a w głowach wiele obaw. A skoro naukowe doniesienia się potwierdzają, możemy równie dobrze wróżyć z fusów.
Ponurą wizję 2021 roku ma znów jasnowidz z Człuchowa, który tym razem już dostrzegł w niej koronawirusa, ale uważa, że szczepionki nie pomogą. Łódzka wróżka Bernadetta pociesza, że sytuacja się znacząco poprawi, ale dopiero w połowie roku.

Nauka widzi przyszłość bardziej optymistycznie. Część lekarzy ostrzega przed trzecią falą koronawirusa, ale są też głosy, że może nie zdąży ona nadejść. OECD prognozuje, że w tym roku PKB Polski spadnie, ale już w 2021 roku wzrośnie o 2,9 proc. Jest nadzieja, że szczepionki coś w końcu zmienią. Jaki więc będzie ten nowy rok?

Początek na pewno będzie miał inny niż zwykle. Nie zaczniemy go od uścisków i niehigienicznych pocałunków z towarzyszami zabaw. Za to osób będzie odliczać sekundy z radością, że rok 2020 się już kończy. A skoro mało kto spodziewa się po nowym czegoś dobrego, to może tym razem los zaskoczy nas czymś dobrym?

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki