- To moja pierwsza bramka dla ŁKS – podkreślił Jan Grzesik, który ostatnie ligowe trafienie zanotował jeszcze w barwach drugoligowej Siarki Tarnobrzeg. - Wiele osób uważa mnie za ofensywnie usposobionego obrońcę, a nie zawsze przekładało się to na liczby czyli asysty i gole – przyznał piłkarz.
Obrońca ŁKS cieszy się ze zwycięstwa nad Koroną i przełamania fatalnej serii porażek, choć zaznacza także, że on i jego koledzy nie zamierzają popadać w samozadowolenie, bo sytuacja w tabeli na to zwyczajnie nie pozwala.
- Nigdy nie jesteś tak dobry jak twój najlepszy mecz, ani tak zły jak twój najsłabszy mecz. Prawda o nas leży zapewne gdzieś pośrodku. Najważniejsze to skupić się na pracy, na swoich wyznaczonych przez trenera zadaniach. Czy odetchnęliśmy z ulgą po zwycięstwie nad Koroną Kielce? Trochę tak, bo seria ośmiu porażek z rzędu mocno nam ciążyła. Nic to przecież przyjemnego – stwierdził obrońca łódzkiego klubu.
Jan Grzesik w meczu z Koroną Kielce zdobył gola, dorzucił do tego asystę przy trzeciej bramce Rafała Kujawy (na 4:1), wymienił 84 podania, z czego większość bo ok. 80 proc. była dokładna, wygrał też dziesięć z dziewiętnastu pojedynków. Dobra forma byłego piłkarza Siarki, który od początku swojej przygody z ŁKS był nie tylko wyróżniającym się zawodnikiem drużyny, ale i ważną postacią w szatni (to m.in. on zwykle intonuje chóralne śpiewy po wygranych meczach) nie jest dziełem przypadku. Ełkaesiacy przemyśleli ostatnio wiele spraw i w niedzielę zdołali wyciągnąć wnioski z popełnianych błędów.
- W trakcie tygodnia poprzedzającego mecz z Koroną dużo pracowaliśmy nad tym, aby odległości pomiędzy formacjami były mniejsze i aby mniejsze były również odległości pomiędzy zawodnikami – przyznał Jan Grzesik. - Dużo uwagi poświęciliśmy także temu, aby rywala nie dopuszczać do sytuacji podbramkowych. W pierwszej połowie, poza jedną taką sytuacją, gdy zawodnik Korony dośrodkował z mojej strony, a strzał głową Milana Radina świetnie obronił Arek [Arkadiusz Malarz – przyp. red.], kielczanie nie stworzyli w naszym polu karnym zagrożenia. O wiele skuteczniej zagraliśmy więc jako zespół w defensywie, a kiedy już przytrafiały się nam błędy indywidualne, szybko potrafiliśmy je skorygować i zagrożenie tłamsiliśmy w zarodku – zauważył obrońca ŁKS.
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?