Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jarosław Kita: Skutki powstania styczniowego były straszliwe [WYWIAD]

rozm. Paweł Patora
Dr hab. Jarosław Kita prof. UŁ jest pracownikiem naukowym Wydziału Filozoficzno-Historycznego Uniwersytetu Łódzkiego. Od 2008 roku pełni funkcję zastępcy dyrektora Instytutu Historii UŁ. Jest też kierownikiem Katedry Historii Polski XIX wieku UŁ. Jest współautorem, będącego obecnie w sprzedaży, specjalnego wydania "Pomocnika historycznego" "Polityki", poświęconego powstaniu 1863 r.
Dr hab. Jarosław Kita prof. UŁ jest pracownikiem naukowym Wydziału Filozoficzno-Historycznego Uniwersytetu Łódzkiego. Od 2008 roku pełni funkcję zastępcy dyrektora Instytutu Historii UŁ. Jest też kierownikiem Katedry Historii Polski XIX wieku UŁ. Jest współautorem, będącego obecnie w sprzedaży, specjalnego wydania "Pomocnika historycznego" "Polityki", poświęconego powstaniu 1863 r. Grzegorz Gałasiński
Dla romantycznych marzycieli powstanie styczniowe było niezbędną koniecznością, zaś realiści uważali, że nie powinno było do niego dojść - mówi Pawłowi Patorze Jarosław Kita, historyk z Uniwersytetu Łódzkiego

Czy powstanie styczniowe było potrzebne?

Odpowiedź zależy od tego, jak chcemy kształtować pamięć historyczną. Zwolennicy walki zbrojnej, tak zwani romantyczni marzyciele odpowiedzą, że było niezbędną koniecznością. Zwolennicy spokojnego rozwoju cywilizacyjnego ziem polskich, realiści, odpowiedzą, że nie powinno było dojść do tego powstania, gdyż jego konsekwencje były straszliwe. W zasadniczy sposób utrudniało modernizację i rozwój cywilizacyjny ziem polskich, ponieważ rusyfikacja, która nastąpiła potem, powodowała poważne ograniczenia. Są zwolennicy oraz przeciwnicy polskich powstań narodowych. Dysputy o ich potrzebie rozpoczęły się już od powstania listopadowego i trwają do dziś. Widać to po naszych politykach. Każda partia chce obchodzić osobno 150. rocznicę powstania, jakby nie było to powstanie wszystkich Polaków.

Czy było dziejową koniecznością nie do uniknięcia?

Marzyciele uznają, że tak, a zwolennicy rozwoju cywilizacyjnego mówią, że nie. Ja odpowiem, że tak, wybuch powstania styczniowego był dziejową koniecznością, ponieważ polska gorąca krew co jakiś czas musi znaleźć swój upust. W owym czasie wyrosło nowe pokolenie młodych Polaków, którzy nie pamiętali klęski powstania listopadowego. W tamtym powstaniu, które właściwie było wojną polsko-rosyjską, Polacy mieli wspaniałą armię, świetnie wyszkoloną i uzbrojoną. Podczas powstania styczniowego nie mieli ani armii, ani kadr przygotowanych do prowadzenia wojny. Wystąpili spontanicznie przeciwko ogromnemu mocarstwu. Co prawda mocarstwu, które kilka lat wcześniej zostało pokonane w wojnie krymskiej, ale pokonane przez regularne wojska dwóch potężnych mocarstw - Francji i Wielkiej Brytanii.

Czy nie zdawali sobie sprawy z braku szans na zwycięstwo?
Młodym ludziom potrzebny był czyn. Nie chcieli uwierzyć, że Rosja jest mocarstwem, którego nie da się pokonać. Uważali, że ustępstwa Cesarstwa Rosyjskiego wobec Polaków świadczą o jego słabości. Nadszedł więc, ich zdaniem, doskonały moment na wystąpienie zbrojne. Istotne były też czynniki europejskie. Trwał proces zjednoczenia Włoch. W marcu 1861 r. ogłoszono powstanie Królestwa Włoch. Włochów wspierała Francja. Romantyczni marzyciele liczyli na to, że będzie wspierała też Polaków podczas ich walki z Rosją.

Czy były podstawy, by liczyć na takie wsparcie?

My Polacy po utracie niepodległości zawsze liczyliśmy na pomoc z zewnątrz, szczególnie ze strony Francji. Tradycja napoleońska z początku XIX w. była tak silna, że na tę Francję liczono podczas każdego zrywu. Realiści wiedzieli, że na Francję niekoniecznie trzeba liczyć. Interesy Napoleona III, który wspierał Włochów, były diametralnie inne na półwyspie Apenińskim niż w Królestwie Polskim. Młodzi Francuzi we współczesnych podręcznikach szkolnych i akademickich nie uczą się o żadnym powstaniu styczniowym w Polsce, tylko znajdują tam sformułowania, iż Polacy wystąpili przeciwko legalnemu władcy Aleksandrowi II, który przeprowadzał liberalne reformy w Rosji, a jednocześnie w Królestwie Polskim i że to wystąpienie Polaków spowodowało, iż Aleksander II wycofał się z reform rozpoczętych po wojnie krymskiej. Francja wcale nie zamierzała pomóc powstańcom. Dla francuskich polityków liczyła się przede wszystkim ich racja stanu.

Czy państwa zachodnie w ogóle nie poparły wolnościowego zrywu Polaków?

Mocarstwa europejskie jedynie wystąpiły z notami do cara o to, aby przywrócił Polakom autonomię. Car nawet nie raczył odpowiedzieć. Podejrzewam, że te depesze wrzucił do kosza. Na konkretną pomoc czy ze strony Wielkiej Brytanii, czy Francji raczej nie można było liczyć. W państwach tych, zajętych swoimi problemami, kwestia polska była wręcz traktowana jako wewnętrzna sprawa Rosji. Na pewno żaden z Francuzów ani żaden z Anglików nie zamierzał umierać za to, aby Polacy uzyskali niepodległe państwo. Natomiast Prusy, realizując swoją koncepcję zjednoczenia Niemiec, błyskawicznie opowiedziały się przeciwko powstaniu.

Jak wyglądała sytuacja polityczna w Królestwie przed powstaniem styczniowym?

Po klęsce w wojnie krymskiej car Aleksander II uznał, że w państwie rosyjskim trzeba dokonać pewnych reform. Nazwałbym je kosmetycznymi, gdyż nie naruszały samodzierżawia. Odwilż w Rosji wpłynęła na ożywienie polityczne w Królestwie Polskim. Po 25 latach marazmu i silnych rządów namiestnika Iwana Paskiewicza, nagle okazało się, że można było liczyć na pewne ustępstwa. Realiści czyli biali, wywodzący się głównie z ziemiaństwa, burżuazji i inteligencji warszawskiej, uznali, że można wykorzystać tę odwilż do wywalczenia dla Królestwa pewnych reform na drodze pokojowej. Według marzycieli czyli czerwonych, reformy były dowodem słabości Rosji. Dlatego uważali, że należy przygotować powstanie. W grupie tej dominowali duchowni, studenci i młodzi oficerowie armii carskiej - Polacy, którzy stacjonowali na terenie Królestwa Polskiego. Czerwoni podjęli próby ożywienia politycznego, pobudzenia Polaków.

W jaki sposób?

Począwszy od 1860 r. organizowali manifestacje patriotyczne. Pierwsza taka manifestacja odbyła się podczas pogrzebu generałowej Katarzyny Sowińskiej, wdowy po słynnym obrońcy Woli podczas powstania listopadowego - Józefie Sowińskim. Później odbywały się kolejne. Podczas jednej z takich manifestacji, zorganizowanej z okazji rocznicy bitwy grochowskiej z powstania listopadowego, wojska carskie użyły broni i zginęło 5 manifestantów. Tak się złożyło, że byli to przedstawiciele wszystkich ówczesnych warstw społecznych. Stało się to przyczyną oburzenia, które objęło nie tylko Warszawę, ale i prowincję. Na przełomie marca i kwietnia 1861 roku doszło do demonstracji prawie w każdym prowincjonalnym mieście Królestwa Polskiego, a w tym również i w Łodzi.

Jaka była reakcja Rosji?

Żeby uspokoić nastroje, władze rosyjskie były gotowe na dalsze ustępstwa. I wtedy oprócz białych i czerwonych, pojawiła się trzecia strona - postać Aleksandra Wielopolskiego - człowieka, który również pragnął modernizacji ziem polskich, ale w oparciu o ugodę z Rosją. Miała to być umowa elit z carem. Elity wyrzekają się niepodległego państwa, a w zamian otrzymują szerokie uprawnienia. Wielopolskiemu udało się uzyskać od cara zgodę na znaczące reformy. Urzędnicy Rosjanie zostali zastąpieni przez Polaków, językiem urzędowym stał się polski, spolszczono szkolnictwo, utworzono Szkołę Główną czyli polski uniwersytet w Warszawie, odbyły się wybory do samorządów lokalnych, a więc zarządzanie sprawami lokalnymi oddano Polakom. Równouprawnienie uzyskali Żydzi. To tylko niektóre z tych reform. Jednak czerwoni chcieli powstania, a biali nie chcieli Wielopolskiego jako wykonawcy reform. Wielopolski, aby usunąć element zapalny, zdecydował się na tzw. brankę czyli pobór do carskiego wojska młodych ludzi, za-angażowanych w działalność konspiracyjną. Okazało się, że gdy rozpoczęto brankę, młodzi ludzie uciekli do lasu. Wtedy władze czerwonych postanowiły przyspieszyć wybuch powstania.

Jakie były skutki powstania styczniowego?

Ono diametralnie zmieniło sytuację Królestwa Polskiego. Konsekwencją klęski powstania była totalna unifikacja Królestwa z Cesarstwem i rusyfikacja ludności polskiej. Polakom nie można było robić niemal niczego. Nawet żeby założyć ochronkę czyli żłobek, trzeba było uzyskać zgodę Petersburga. Polaków usuwano z wszelkich urzędów i zastępowano Rosjanami sprowadzanymi z cesarstwa. Do Królestwa Polskiego wkroczyło ok. 400 tysięcy żołnierzy rosyjskich. Jeszcze w trakcie po-wstania rozpoczęły się pacyfikacje, głównie na wsiach, szczególnie dotkliwe dla dworów i plebanii. Ziemiaństwo i niższe duchowieństwo oskarżano o to, że przewodzą powstaniu. Nie było dworu, który nie odczułby bytności bądź polskiej partii powstańczej, bądź oddziału armii rosyjskiej. Gdy jedni wyszli, przychodzili drudzy. Oddziały partyzanckie żądały aprowizacji i broni. Po powstańcach, często dochodziło do najazdu na dwór wojsk rosyjskich i dziedzic był karany za rzekome wspieranie powstania.

Jaki był bilans carskich represji?

Te represje to oczywiście aresztowania i wyroki śmierci orzekane przez sądy wojskowe. Często jednak car był tak wspaniałomyślny, że zamieniał egzekucję na katorgę lub wieloletnie zesłanie. Klęska powstania to śmierć tysięcy ludzi w 1200 bitwach i potyczkach. Nie mamy dokładnych danych o liczbie zesłanych oraz emigrantów postyczniowych, którzy uciekli przed represjami. Częste były konfiskaty majątków. Na miejsce polskich właścicieli przychodzili Rosjanie - zasłużeni generałowie i urzędnicy rosyjscy, którzy otrzymywali tzw. majoraty. Sporo majoratów powstało również na terenie guberni piotrkowskiej, w skład której wchodziła Łódź. Po powstaniu nastąpił totalny marazm polityczny. Był zakaz prowadzenia działalności polskiej, zakaz zrzeszania i stowarzyszania się. Polacy nie mogli prowadzić jakiejkolwiek działalności społeczno-kulturalnej, a tym bardziej politycznej. Skasowano zakony i odebrano majątki ziemskie Kościołowi. Nastąpiła rusyfikacja instytucji i urzędów. Polski charakter zachowały tylko trzy instytucje: kolej warszawsko-wiedeńska, teatry warszawskie i Towarzystwo Kredytowe Ziemskie. Pozostałe instytucje zostały zlikwidowane, podporządkowane Petersburgowi lub obsadzone przez urzędników rosyjskich. Nastąpił powrót do języka rosyjskiego jako urzędowego. W 1869 r. skasowano Szkołę Główną, zastępując ją rosyjskim uniwersytetem.

Jaki wpływ miała legenda powstania styczniowego na wolnościowe dążenia Polaków i dalsze dzieje Polski?

Wpływ tej legendy był i do dzisiaj jest znaczący. Do powstania styczniowego odwoływały się kolejne pokolenia polskich marzycieli - zwolenników niepodległości zdobytej na drodze walki. Najwybitniejszym z nich był Józef Piłsudski. Podczas powstania styczniowego stworzono wspaniałe, znakomicie zorganizowane państwo podziemne. Miało swoje wydziały, swoich urzędników, swój aparat medyczny, pocztowy. Na tym wzorze opierano się podczas II wojny światowej, tworząc polskie państwo podziemne w okupowanym kraju. Powstańców styczniowych uznano za bohaterów narodowych. We wszystkich częściach ziem polskich, przede wszystkim w Galicji, gdzie Polacy w 1867 r. uzyskali autonomię, obchodzono rocznice powstania. Po klęsce nie było regionu Królestwa Polskiego, gdzie nie byłoby mogił powstańczych. Były one pielęgnowane przez dziesiątki lat. Nie było okolicy, gdzie nie postawiono by krzyży powstańczych lub głazów na miejscach bitew. Trudno byłoby znaleźć rodzinę inteligencką, czy ziemiańską, rzadziej chłopską, czy plebejską, która nie miałaby jakiegoś bohatera - poległego, zesłanego lub skazanego w wyniku powstania. Ta legenda musiała trwać.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki