Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeden wielki bałagan

Mateusz Walasek
Mateusz Walasek, szef klubu radnych Platformy Obywatelskiej Rady Miejskiej w Łodzi
Mateusz Walasek, szef klubu radnych Platformy Obywatelskiej Rady Miejskiej w Łodzi fot. Krzysztof Szymczak
Czystość Łodzi interesuje nie tylko radnych, ale przede wszystkim łodzian. Świadczy tym liczba próśb o interwencje, z jakimi mieszkańcy zgłaszają się do radnych na dyżury.

Obecna ekipa zarządzająca Łodzią nie potrafiła uporządkować spraw czystości przez 7 lat i nie ma szans, by to się udało.

Na początku kadencji Rada Miejska powołała doraźną komisję ds. czystości, chcieliśmy w ten sposób nie tylko poznać powody, dlaczego jest tak źle, ale też pomóc w wypracowaniu sposobów, jakie pozwolą miasto uporządkować. Efektem prac komisji jest choćby nowy regulamin utrzymania czystości i porządku. Bardziej restrykcyjny, regulujący wiele spraw dotychczas nieuregulowanych. Ale cóż z tego, że mamy lepszy regulamin, skoro nikt nie egzekwuje jego postanowień? Zadaniem prezydenta i jego służb jest pilnowanie, by straż miejska karała mandatami, nie tylko śmiecących przyłapanych na gorącym uczynku. Strażnikom brakuje determinacji, by szukać tych, którzy wyrzucają śmieci na puste place czy działki. Bez ukarania winnych można do końca świata wydawać pieniądze na likwidację nielegalnych wysypisk, nigdy się z nimi nie uporamy. Podobne zaniechanie dotyczy egzekwowania przestrzegania regulaminu czystości na terenach nienależących do miasta, np. spółdzielni czy osób prywatnych. Akurat straż miejska podlega prezydentowi, więc to on odpowiada za to, by wykonywała swoje obowiązki.

Administracje budynków komunalnych także nie wywiązują się ze swoich zadań. Kamienice są zaniedbane, elewacje pomazane, podwórka często toną w śmieciach. Z tego wynika, że nadzór nad gospodarzami domów czy dozorcami jest żaden, a winę za to ponosi także prezydent. Skoro administracje źle pracują, to należy zatrudnionych tam ludzi dyscyplinować. Inaczej nigdy nie będzie czysto.

Wiele uwag mam także pod adresem miejskich firm zajmujących się sprzątaniem. Z reguły są one dla miejskich jednostek "ostatnią deską ratunku", tymczasem źle wywiązują się ze swoich zadań i nie należą do najtańszych. Nie rozumiem, dlaczego wzorem innych miast w Łodzi nie można ogłosić przetargu i wyłonić firm zajmujących się porządkami przez rok lub dwa. W ten sposób pieniądze na ten cel byłyby wydawane lepiej, bo wiadomo byłoby kto za co odpowiada. Wtedy uniknęlibyśmy sytuacji, że nagle spada śnieg, a nie ma kto odśnieżać, bo przetarg jest w trakcie ogłaszania albo akurat ten rejon miasta ma być odśnieżany "interwencyjnie". Problem odśnieżania jest klasycznym przykładem złego zarządzania utrzymaniem porządku w mieście, bo co roku mamy problem. Radni postulowali wieloletnie umowy z firmami odśnieżającymi, co wypadłoby taniej i dawałoby pewność, że zima nie zaskoczy drogowców, ale jakoś nie ma woli ze strony prezydenta Kropiwnickiego, by to zrobić.

Zgadzam się z argumentem, że za czystość odpowiadają także mieszkańcy. Ale... Jak można wymagać od ludzi, by nie śmiecili, skoro wciąż brakuje koszy na śmieci. Niby banalna sprawa, a w Łodzi wciąż nie do rozwiązania. A jeśli te kosze już są, to często się z nich wysypuje, bo jakoś nikt nie pomyśli, że należy je opróżniać nawet kilka razy dziennie, jeśli to konieczne. To jest także element edukacyjny dla społeczeństwa, bo jak się czegoś wymaga, to trzeba zapewnić warunki, by ktoś mógł te wymagania spełnić. Poza tym uważam, że dbanie o czystość i porządek powinno być priorytetem władz miasta, a obecnego prezydenta ten problem nie interesuje.

Chwalimy się wprowadzeniem obowiązku segregowania odpadów, a realizacja tego także woła o pomstę do nieba. Kiedy akcja startowała, mówiło się o karach dla administratorów posesji, mieszkańców, tymczasem miejska firma wywozowa nie była przygotowana do odbioru posegregowanych odpadów! Wszystkie lądowały w jednej śmieciarce. Nic więc dziwnego, że łodzianie obowiązek segregacji uważają za kaprys władz.

Ta nonszalancja prezydenta Kropiwnickiego i jego ludzi w odniesieniu do czystości może miasto drogo kosztować. Polska szykuje się do przejęcia prezydencji w Unii Europejskiej, nasze miasto znalazło się na liście tych, które mogą gościć różne imprezy z tym związane. Już mówi się na wysokich szczeblach, że nie mamy szans, bo jest tak brudno, że wstyd kogokolwiek z Europy tutaj zapraszać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki