Jak co roku mieli do pokonania trasę licząca ok. 50 kilometrów, a po drodze zatrzymali się na modlitwę w ośmiu łódzkich świątyniach.
- To piękny rodzaj modlitwy, także symboliczny. Jerycho jest modlitwą o to, by padły mury między ludźmi, a to jest takie DNA łódzkiego społeczeństwa i łódzkiego kościoła, by likwidować podziały - mówił arcybiskup Grzegorz Ryś, metropolita łódzki. Ubrany w dres jechał potem na rowerze na czele peletonu.
- Kocham to miasto, a widzę, ile jest trudności, ile problemów mają jego mieszkańcy. Ale widzę rozwiązanie. Gdy spotka się Jezusa, to można mu o tych problemach powiedzieć. Jadę, będę się modlić o to, by każdy mógł poznać Jezusa. Wtedy zmieni się wszystko, zmieni się oblicze miasta. Gdy spotka się Boga, życie staje się inne - mówi Sylwia Andrzejewska, jedna z uczestniczek.
Jednak w tym roku po raz pierwszy wyprawa miała charakter ekumeniczny.
- Nasze miasto należy do wszystkich chrześcijan, chcemy więc łączyć się w modlitwie z innymi wyznaniami - podkreślali organizatorzy. Dlatego na trasie znalazły się Kościół Ewangelicko - Augsburski św. Mateusza przy ul. Piotrkowskiej, cerkiew św. Olgi przy ul. Piramowicza i Kościół Ewangelicko-Reformowany ul. Radwańskiej, w którym Jerycho zakończyło się.
- Pomysł zrodził się podczas ubiegłorocznego Jerycha. Było dla mnie oczywiste, że modlitwa za miasto powinna być wspólną wszystkich chrześcijan. Pomysłem tym podzieliłem się z liderami kościołów chrześcijańskich w Łodzi i wszyscy czują, że tak właśnie powinno być - dodał arcybiskup Grzegorz Ryś.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?