Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeśli nauczyciele będą godnie wynagradzani, młodzi przyjdą do szkół. Wywiad z Januszem Brzozowskim, łódzkim kuratorem oświaty FOTO FILM

Magdalena Jach
Magdalena Jach
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
Nowy łódzki kurator oświaty Janusz Brzozowski jest idealistą. Chciałby odczarować kuratorium jako instytucję, która nie cieszyła się dobrą sławą w ostatnich latach, relacje między dyrektorami a wizytatorami zmienić na partnerskie i prowadzące do dobrostanu w środowisku szkolnym. Sam – jako entuzjasta szkoły – oferuje wsparcie każdemu, kto będzie tego potrzebował. Chce skończyć z zamiataniem pod dywan problemów, a rozwiązywać je.

Rozmawiamy z Januszem Brzozowskim, łódzkim kuratorem oświaty

 
- Czy lubił Pan chodzić do szkoły?
- Zdecydowanie lubiłem. W liceum wakacje wręcz mi się dłużyły. Bardzo dobrze się czułem wśród koleżanek i kolegów. Chodziłem do liceum w Pajęcznie, a pochodzę z Działoszyna.

- To musiała być wyjątkowa szkoła…
- Myślę, że była taka jak inne. Jedni lepiej sobie w niej radzili, inni gorzej, jednych nauczycieli się bardziej lubiło, innych mniej. Ja się w niej czułem dobrze, choć pewnie byli tacy, którzy czuli się inaczej. Muszą przyznać, że środowisko szkolne zawsze mi odpowiadało i stąd decyzja, żeby zostać nauczycielem. Żadnych innych opcji nie brałem pod uwagę. Skończyłem studia - matematykę ze specjalnością metody numeryczne i programowanie. Przez trzy lata pracowałem w szkole prywatnej, która została zlikwidowana, a jej właściciel, jednocześnie prowadzący firmę informatyczną zaproponował mi zatrudnienie. Wahałem się dość długo, jednak zdecydowałem, że zostanę w szkole.

- Pracował pan dotąd jako nauczyciel i dyrektor szkół, dziś przed Panem nowe wyzwanie. Czy ma Pan plan na realizowanie się w roli kuratora i czy nie będzie Panu brakowało pracy w szkole z uczniami i kadrą?
- Muszę przyznać, że już po tych dwóch miesiącach odkąd zmieniłem miejsce pracy – odczuwam brak uczniów i nauczycieli. Kuratorium to urząd i tu wszystko wygląda zupełnie inaczej. Najlepiej jak by się udało pracować trochę tu, i trochę w szkole. Podjąłem jednak wyzwanie, które daje mi wiele możliwości oddziaływania na to, co się dzieje w szkołach od strony dydaktycznej, wychowawczej, opiekuńczej. Chciałbym wypełniać swoje obowiązki tak, aby dyrektorzy i nauczyciele czuli z mojej strony realne wsparcie.

- Czego mogą oczekiwać?
- Chciałbym, aby dyrektor dzwoniąc do kuratorium miał wsparcie swojego wizytatora, nawet jeśli rozwiązanie problemu wymagałoby przeprowadzenia w szkole kontroli. Relacja między tymi osobami powinna opierać się na zaufaniu i działaniu dla dobra uczniów, za którymi stoją rodzice. Ważny też jest szacunek dla wszystkich zaangażowanych stron. Uważam to za niezbędne dla wzmocnienia pozytywnej atmosfery w szkołach.

- Czy zmieni to negatywne dziś postrzeganie kuratorium jako instytucji?
- W ostatnich latach powstało wiele barier, które powodowały to, że jest ono odbierane jako instytucja kontrolująca, a w mniejszym stopniu wspierająca, jako instytucja, która chętnie wydaje zalecenia, a nawet wyciąga konsekwencje wobec dyrektorów. Niektórzy z kuratorów w ostatnich latach nawet próbowali ich karać czy odwoływać ze stanowiska, choć dyrektorzy działali w granicach prawa. Uważam, że dyrektor placówki oświatowej powinien mieć zapewnioną autonomię, żeby mógł wykonywać swoje zadania zgodnie z oczekiwaniami całej społeczności szkolnej bez obawy, że będzie za to szykanowany.

- W jakich obszarach szkoły teraz potrzebują wsparcia?
- Obszarów jest wiele. Już wcześniej jako dyrektor i jako trener – bo prowadziłem wiele szkoleń – zauważyłem, że wsparcia wymaga tworzenie prawa wewnątrzszkolnego. Głównym dokumentem tego prawa w szkołach jest statut szkoły. To dokumenty dostępne na stronach internetowych szkół i widać w nich wiele błędów. Statuty w niektórych szkołach są nieaktualizowane od lat, nie nadążają za zmianami w prawie oświatowym.

- Na przykład?
- Widziałem w statucie szkoły przepis, który pozwalał nie promować ucznia, który dwukrotnie z roku na rok otrzymał ocenę naganną zachowania. Takie przepisy pojawiły się w roku 2007 i choć od prawie 10 lat już nie istnieją – w statucie jeszcze niedawno widniały. Takich błędów być nie powinno. Dlatego będę zachęcać dyrektorów, by w najbliższych miesiącach prześledzili przepisy prawa i zaktualizowali statuty. Nie mogą one budzić żadnych wątpliwości i nie mogą prowadzić do konfliktów z tego powodu.

- Środowisko edukacyjne żyje tematami, szeroko dyskutowanymi w resorcie edukacji. Decyzją minister Barbary Nowackiej już w kwietniu wchodzą zapisy związane z pracami domowymi - będą nieobowiązkowe i nieoceniane, choć będzie można je zadawać.
- Uważam, że to, że prace domowe nie będą oceniane jest dobre. Zawsze miałem taki problem jako nauczyciel, ale i jako ojciec: kto pracę domową odrobił – sam uczeń, inny uczeń, a może rodzice? To było szczególnie wyraziste np. w pracach plastycznych zadawanych młodszym dzieciom. Na pierwszy rzut oka widać, które są samodzielne, a do których rękę przyłożył ktoś dorosły. No i jak to ocenić? Zawsze też jednak będę za tym, że warto w domu rozwiązywać zadania, pisać wypracowania, czytać, powtarzać materiał – bo to jest niezbędne, by się nauczyć do kartkówki, sprawdzianu. Wierzę, że to, że uczniowie nie będą oceniani pomoże im uświadomić sobie, że uczą się dla siebie.

- Dla nich ważne jest, że nie będą musieli wysiadywać po nocach nad pracami domowymi z wielu przedmiotów, bo gdy ich nie odrobią to dostaną jedynkę.
- No właśnie. Zwróćmy uwagę, że uczeń w tygodniu ma około 30 godzin lekcyjnych w szkole, potem idzie na zajęcia pozalekcyjne, pozaszkolne, a to kolejnych np. 10, co daje nam już 40 godzin. Czyli dziecko pracuje tyle co dorosły. I jeszcze ma mieć siłę na następne godziny nad zeszytami? Uczniom potrzebny jest czas na zabawę i wypoczynek.

- A wielu także potrzebuje konkretnego wsparcia np. w postaci terapii i na to też trzeba czasu.
- Dziś uczniowie borykają się z wieloma problemami. Widać to w szkole. Wsparcia wymagają osoby zagrożone wykluczeniem społecznym, znajdujące się w kryzysie psychicznym, a także cierpiące już na depresję. Zauważenie ich i niesienie im konkretnej pomocy jest niezbędne. Tak samo niezbędna jest profilaktyka. Dlatego trzeba z uczniami rozmawiać. Powinni to robić wszyscy nauczyciele, a w szczególności wychowawca, pedagog, psycholog, dyrektor.

- Czy oni zawsze wystarczą? Wraca temat zapraszania do szkół osób z zewnątrz, reprezentujących organizacje pozarządowe, stowarzyszenia czy fundacje, które zajmują się niesieniem pomocy i wsparcia w różnych formach. Ich działania często mają charakter prewencyjny, uświadamiający problemy, pokazujący narzędzia i sposoby reagowania w sytuacjach trudnych. Kogo wpuszczać, kogo nie, aby każdemu dziecku zagwarantować bezpieczeństwo i nie naruszyć jego praw w żadnym zakresie?
- Dla mnie jest to sprawa prosta. Trzeba wiedzieć, że dyrektor szkoły nie podejmuje decyzji o wyborze organizacji czy formy spotkania sam. Najpierw należy organizację sprawdzić – jaką prowadzi działalność statutową i czy jest ona związana z celami wychowawczymi, potem zasięgnąć opinii rady szkoły i rady rodziców. Te opinie muszą być pozytywne. No i w końcu jeszcze rodzic musi wiedzieć, że nie ma żadnego przymusu, by jego dziecko w zajęciach, jakie organizacja ma w szkole poprowadzić, uczestniczyło. Rodzic ma prawo wychowywać dziecko według własnych przekonań. To jest dokładnie tak jak z podejmowaniem decyzji w sprawie uczestnictwa lub nie w lekcjach wychowania do życia w rodzinie (których treści powinny zostać mu przedłożone) czy religii.

- Religia w szkole także jest jednym z głośnych zagadnień. Ministerstwo chce zmniejszyć liczbę godzin w tygodniu.
- Rozmowy zmierzają w tym kierunku. Religia powinna się odbywać na pierwszej lub ostatniej lekcji, a to jest często trudne organizacyjnie. Dlatego zdarza się, że uczniowie niechodzący na religię mają w środku dnia okienko. Wtedy muszą być pod opieką – np. nauczyciela w bibliotece czy w świetlicy. Zwraca uwagę też to, że szczególnie w szkołach ponadpodstawowych wielu uczniów z religii rezygnuje. Wiele szkół tworzy więc grupy łączące uczniów z różnych klas. To wszystko sprawia, że ograniczenie liczby godzin religii wydaje się dobrym rozwiązaniem. W Łodzi zresztą nie byłaby to nowość – już w poprzednich latach biskupi wyrażali na to zgodę w stosunku do konkretnych szkół.

- Postuluje się też, aby ocena z religii nie wchodziła do średniej.
- To dobry pomysł, dzięki któremu uczniowie będą mieli równiejsze szanse w uzyskaniu średniej ocen. Oceny z religii zwykle były wysokie, więc podnosiły średnią. Z drugiej strony jeśli komuś wychodziła z religii ocena niższa, która mu tę średnią zaburzała – mógł się z niej wypisać. W mojej ocenie najbardziej sprawiedliwe byłoby wliczanie do średniej wyłącznie ocen z przedmiotów obowiązkowych.

- W swoim pierwszym krótkim wystąpieniu podczas wręczenia nominacji na stanowisko kuratora mówił Pan o tym, że szkoła powinna być miejscem, w którym dobrze się czują wszyscy – zarówno uczniowie, jak i nauczyciele. Co może poprawić samopoczucie nauczycielom? Podwyżki płac?
- Na pewno, jest to jeden z czynników, który podniesie prestiż nauczyciela. Nauczyciele – podobnie jak uczniowie – odczuwają jeszcze skutki pandemii. Poza tym są często zmęczeni nadmiarem pracy. Wielu z nich, aby godnie zarabiać,  uczy nie w jednej, a w dwóch szkołach, popołudniami na kursach, a dodatkowo jeszcze w szkołach dla dorosłych w weekendy. W tej sytuacji może brakować im energii na przygotowywanie się do lekcji, sprawdzanie prac uczniów. W takiej kondycji uniesienie szkolnej codzienności jest zdecydowanie trudniejsze. Dlatego uważam, że wzrost wynagrodzeń jest niezbędny i nie tylko jednorazowo. Powinien zostać wpisany w system, uwzględniający wzrost kosztów życia.

- Czy przyciągnęłoby to młodą kadrę do zawodu? Dziś nauczycieli nie przybywa, a wręcz przeciwnie – wielu cenionych nauczycieli odchodzi ze szkół, a braki kadrowe uzupełniają emeryci.
- Jeśli praca nauczyciela byłaby godnie wynagradzana, chętnych na pewno by przybyło, a nawet staliby się wobec siebie konkurencyjni. Dyrektorzy mogliby zatrudniać najlepszych. Już teraz, po tym jak rząd wprowadził podwyżki, a miasto dokłada jeszcze środki samorządowe na dodatki funkcyjne i motywacyjne – widzę wzrost zainteresowania pracą w szkole wśród absolwentów kierunków pedagogicznych.

emisja bez ograniczeń wiekowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki