Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jest akt oskarżenia w sprawie zabójstwa na ul. Łącznej

Wiesław Pierzchała
Grzegorz Gałasiński/archiwum
Znęcali się okrutnie nad ofiarą. Katowali ją kluczem francuskim, tłuczkiem do mięsa, pasem z metalową klamrą i pałką podobną do kija bejsbolowego. Ponadto tłukli pięściami i kopali. Nic więc dziwnego, że pobity mężczyzna zmarł.

Zabójcy zostali wytropieni i akt oskarżenia w ich sprawie trafił już do Sądu Okręgowego w Łodzi. Na ławie oskarżonych zasiądą dwaj 31-letni łodzianie: Janusz D., pseudonim Kacper i Paweł M. Jeśli sąd przypisze im zabójstwo, a nie pobicie ze skutkiem śmiertelnym, będzie groziło im dożywocie.

To właśnie oni - według Prokuratury Rejonowej Łódź-Górna - dopuścili się tej zbrodni. Doszło do niej w nocy z soboty na niedzielę, z 5 na 6 maja 2012 r. w bloku przy ul. Łącznej. Ofiarą był jeden z lokatorów Zdzisław G. To do niego należało mieszkanie, które zostało splądrowane przez bandytów.

Policję zaalarmowała Jadwiga W., która w niedzielę przyszła do swego przyjaciela i doznała wstrząsu, gdy znalazła go martwego w łazience.

Na miejscu pojawiła się ekipa dochodzeniowo-śledcza, która zabezpieczyła ślady i przepytała sąsiadów, dzięki czemu dowiedziała się, że w feralną sobotę około godz. 17 Zdzisław G. był widziany w towarzystwie dwóch mężczyzn. Tych samych, którzy dwie godziny później dobijali się do drzwi jego mieszkania na pierwszym piętrze.

Przełomem okazało się jednak znalezienie na butelce odcisku palca, który - jak się okazało - zostawił Janusz D. - "Kacper". Policjanci bez problemu to ustalili, bo wcześniej dopuścił się on kradzieży i pobicia, przez co sześć miesięcy spędził za kratami. Wkrótce został zatrzymany. Podczas przesłuchania poszedł w zaparte i nie przyznał się do skatowania lokatora. Potwierdził, że był w jego mieszkaniu w towarzystwie drugiego oskarżonego - Pawła M. i tajemniczego mężczyzny o imieniu Marek. Wyjaśnił, że około godz. 16 wyszedł z mieszkania, w którym trwała biesiada i wrócił o godz. 21, ale drzwi były zamknięte i nie został wpuszczony.

Podczas kolejnego przesłuchania "Kacper" uzupełnił swoją relację, że jeszcze raz tam przyszedł o godz. 23 i zastał gospodarza strasznie pobitego. Był jednak przytomny i oznajmił, że skatowali go Paweł i Marek.

Śledczy nie uwierzyli Januszowi D. Tym bardziej że Paweł M. przyznał się do winy i opowiedział jak było. Otóż podczas biesiady z udziałem jego, "Kacpra" i gospodarza nieoczekiwanie doszło do awantury, która przerodziła się w rękoczyny. Wówczas oskarżeni skatowali gospodarza i wyszli. Gdy wpadli, zostali rozpoznani przez świadków jako ci, którzy dobijali się do mieszkania ofiary.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki