Premier Donald Tusk bierze ponad 16 tysięcy brutto, podczas gdy prezydent Francji 60 tysięcy. Pokrzywdzony jest minister gospodarki i wicepremier Waldemar Pawlak (14 tys. zł). W jego ministerstwie aż 26 urzędników zarabia więcej! Z kolei minister rolnictwa dostaje mniej niż szef podległej mu Agencji Rynku Rolnego.
Jak można zwalczyć tę jawną niesprawiedliwość? Szybko, prosto i na kilka sposobów.
Po pierwsze, jeśli prezydent, premier polskiego rządu czy minister nie jest zadowolony z zarobków w Polsce, zawsze może dać się wybrać na francuskiego prezydenta, premiera lub ministra. W ogóle może dać się wybrać tam, gdzie najlepiej płacą. Wszak mamy Europę bez granic.
Po drugie, fakt, że minister zarabia gorzej od swych podwładnych, źle świadczy o ministrze, bo to znaczy, że w ministerstwie ma płacowy bajzel. Żeby było sprawiedliwie, niech obetnie zarobki ministerialnym "góralom".
Po trzecie, w Polsce nikt nikogo nie zmusza, żeby został prezydentem, premierem, ministrem. To widać przy okazji wyborów. Kandydatom aż się gotuje, wiadomo w jakiej części ciała, żeby się załapać na te "słabo" opłacane stanowiska.
A w ogóle, jak się nie podoba, to właśnie pod Kutnem można się nająć do zbioru kartofli. Potem byłaby jeszcze fucha przy burakach cukrowych, ale nam Unia zlikwidowała cukrownie przy wydatnej pomocy tych, którzy tak słabo zarabiają.
Jerzy Witaszczyk
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?