Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Joński: ciężko pracowałem, no i jestem szefem [WYWIAD]

Redakcja
Dariusz Joński
Dariusz Joński Grzegorz Gałasiński / archiwum
- Ci radni, którzy od nas odeszli do Ruchu Palikota, wkrótce przekonają się, że ta partia to wydmuszka - zapewnia Dariusz Joński, nowo wybrany szef Sojuszu Lewicy Demokratycznej w Łódzkiem. Z Dariuszem Jońskim rozmawia Marcin Darda.

Szefem SLD w Łódzkiem został Pan niemal przez aklamację, z opozycją poniżej 1 proc. Nie przeszkadza to Panu? Bo takie trochę białoruskie.
Ależ skąd. To jest wynik ciężkiej pracy mojej, moich koleżanek i kolegów z zarządu, jaką wykonaliśmy na rzecz odbudowy SLD, by ta partia znów była widoczna. Wynik odzwierciedla pracę, co widać na przykładzie ostatnich wyborów samorządowych, bo podwoiliśmy liczebność naszego klubu w łódzkim sejmiku, co jest ewenementem w skali miast powyżej 500 tysięcy mieszkańców, kandydat SLD na prezydenta Łodzi wszedł do drugiej tury wyborów, więc to wszystko zostało zauważone. Będziemy nadal pracować, a celem jest zwycięstwo w wyborach samorządowych i w SLD jest fajna grupa ludzi, która chce to zrobić. My się często różnimy, ale o to też chodzi, bo przychodzą ciekawe pomysły i strategie.

Klub w sejmiku rzeczywiście się powiększył podczas Pana kadencji, ale ten w łódzkiej Radzie Miejskiej stracił dwójkę radnych, którzy przeszli do Ruchu Palikota.
Mnie jest z tego powodu zwyczajnie przykro i mam nadzieję, że za chwilę ci radni przekonają się, że Ruch Palikota nie jest żadną lewicą. Janusz Palikot był przeciwko podniesieniu płacy minimalnej, wspólnie z Platformą poparł podatek bankowy. Jeśli komuś się to podoba, to w porządku, ale to nie jest lewica. Jest jeszcze kwestia moralna, bo wyborcy popierają konkretne listy. W moim przekonaniu takich przeprowadzek radnych Anny Adamskiej i Bogusława Huberta być nie powinno. Ale cóż, skoro prawo tego nie zabrania.... Moim zdaniem niedługo przekonają się, że partia Janusza Palikota to wydmuszka.

Przed wyborami parlamentarnymi powiedział Pan, że zaraz po nich zaczyna Pan kampanię samorządową. Ale Pan z Łodzi w zasadzie zniknął.
Bo teraz przygotowujemy kongres SLD, program na najbliższe lata i projekty legislacyjne. To zajmuje dużo pracy, bo jest jeszcze akcja referendalna związana z reformą emerytalną. Ja za to w SLD w jakiś sposób odpowiadam. Jestem także w sejmowej komisji finansów, a ona czasem spotyka się trzy razy w tygodniu. Jednak jeśli tylko mogę, jestem w Łodzi. Może nie za często zabieram głos, ale mandat wykonuję. Spotykam się z wyborcami, przyjmuję łodzian w moim biurze. Ale nie ukrywam, Sojusz też jest teraz w stanie reorganizacji, czyli etapu który skończy się 28 kwietnia przedstawieniem programu. To pochłania sporo czasu, a oprócz tego - i to jest najważniejsze - urodziła mi się córka.

Gratulacje. W sobotę na zjeździe uchwaliliście apel do prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej, by ustąpiła ze stanowiska. Naiwni jesteście w tym SLD?
Jeśli podpisy o referendum w sprawie jej odwołania zostaną złożone, to uważamy, że to byłoby jedyne, honorowe wyjście dla pani prezydent. Pani Zdanowska utraciła mandat zaufania społecznego, a politycznego nawet w swoim gronie. Aby uniknąć niepotrzebnego wydatkowania niemałych pieniędzy na referendum, rezygnując skróciłaby swoje męczarnie. Łódź szybciej wybrałaby nowego prezydenta, nie byłoby tego chaosu co teraz. Hanna Zdanowska to jest najgorszy prezydent Łodzi jaki był do tej pory.

A Pan będzie kandydował na prezydenta Łodzi?
Jeśli będą wybory przedterminowe, SLD zdecyduje, kto będzie. Dziś jest za wcześnie by o tym mówić, bo według kalendarza zostało jeszcze 2,5 roku.

Pytam o to, bo siedzibie SLD wciąż wisi banner "Dariusz Joński Nowy Prezydent Łodzi".
(śmiech). Nigdy nie ukrywałem, że Łódź jest bardzo bliska memu sercu. Ostatnie wybory przegrałem w drugiej turze dlatego, że Hanna Zdanowska miała poparcie PO i Donalda Tuska. Ale tak naprawdę wygrał partyjny szyld PO, bo przecież wiemy, że to nie prezydent Zdanowska rządzi w Łodzi, tylko Cezary Grabarczyk.

Wejdzie Pan do zarządu krajowego SLD? Często widać Pana przy Leszku Millerze, to chyba jest jakiś kapitał?
Nic jeszcze nie jest przesądzone, dopiero dwa zjazdy wojewódzkie za nami. Dobrze by było, gdyby przedstawiciel województwa łódzkiego znalazł się w zarządzie SLD. Ja jestem rzecznikiem klubu i partii, wiem jakie mam obowiązki. W połowie kwietnia usiądziemy na radzie wojewódzkiej SLD i zastanowimy się kogo zgłosić. Jestem przekonany, że ta osoba będzie uszanowana także przez koleżanki i kolegów z innych województw.

Rozmawiał Marcin Darda

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki