Wspierający ich związkowcy z Solidarności zapowiadają pikiety, a nasilenie akcji ma nastąpić przed Bożym Narodzeniem. Domagają się m.in. podwyżki pensji średnio o 6 procent, umów o pracę na czas nieokreślony i zatrudnienia na pełen etat. Obecnie zarabiają przeciętnie najniższą krajową pensję, pracują na 3/4 etatu, a część umów o pracę jest zastąpiona umowami-zlecenia.
Strajk włoski miał odbyć się w marketach 8 października. Większość kasjerek nie przyłączyła się do niego z obawy przed utratą pracy. Zareagowała za to Jolanta Fedak, minister pracy, która poprosiła głównego inspektora pracy o przeprowadzenie kontroli w marketach i sprawdzenie, w jakich warunkach pracują kasjerki. Związkowcy uznali to wówczas za swoje zwycięstwo.
- Docierają do nas pierwsze sygnały, np. z Lublina, że kontrole nie wypadają dobrze - mówi Alfred Bujara, szef sekcji handlowej Solidarności. - Czekamy na wyniki akcji ogólnopolskiej, ale już planujemy dalsze akcje. W najbliższym czasie zorganizujemy pikiety przed Kauflandami w kraju, a także przed ich centrum dystrybucyjnym pod Piotrkowem. Zastanawiamy się jeszcze, jak mają wyglądać nasze działania przed Bożym Narodzeniem, ale nie zostawimy tak tej sytuacji.
Zdaniem Bartosza Wasilewskiego, organizatora związkowego z łódzkiej Solidarności, trudna sytuacja kasjerek nie poprawia się. Nadal zarabiają za mało, mają za to za dużo obowiązków.
Tymczasem przedstawiciele marketów deklarują, że nie stać ich na podwyżki pensji w takiej wysokości, jak chcą kasjerki. Zapewniają też, że przestrzegają prawa pracy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?