Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Każdy ma swoje powstanie

Sowa z dziupli
Sławomir Sowa
Sławomir Sowa DziennikŁódzki/archiwum
Prezydent i PiS osobno organizują obchody 150. rocznicy powstania styczniowego. Czy to źle? Wcale nie, tylko o 150 lat za późno.

Gdyby wybuch powstania styczniowego zależał od uzgodnień między Bronisławem Komorowskim a Jarosławem Kaczyńskim, powstanie nigdy by nie wybuchło, oszczędzając nam tysięcy poległych, wywiezionych na Sybir, konfiskat majątków szlacheckich, rusyfikacji. Drugi wariant jest taki, że wybuchłyby dwa powstania. Co prawda, obydwa przegrane, ale za to mielibyśmy urozmaiconą dyskusję, które z przegranych powstań było ważniejsze.

Tutaj mała dygresja - każda dyskusja o polskich powstaniach jest bez sensu, bowiem kolejni powstańcy i tak nie wyciągają wniosków z poprzednich powstań. Z dziewięciu takich zrywów wygraliśmy tylko jeden (powstanie wielkopolskie).

Kiedy wybuchło powstanie styczniowe, żył jeszcze Piotr Wysocki, inicjator powstania listopadowego, któremu car pozwolił na powrót z zesłania. Nowi konspiratorzy chcieli wciągnąć starego wiarusa do powstania styczniowego, ale Wysocki zwyczajnie posłał ich na drzewo. Nie widział szans. Jak wiadomo, i tak zrobili po swojemu. A Wysockiemu pozostało jeszcze 12 lat życia z wątpliwą satysfakcją, że miał rację.

Więc dajmy sobie spokój z dyskusjami. Po prostu pamiętajmy. W wiosce Auksztadvaris (Wysoki Dwór) na Litwie jest wzgórze, a przy nim tablica w języku angielskim i litewskim, że car wieszał tu buntowników w XIX wieku. Tylko miejscowi pamiętają jeszcze, że to byli powstańcy styczniowi. Ale kogo to obchodzi?

Sławomir Sowa

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki