Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kazimierz Kik: 1 maja w górę powinny iść zaciśnięte pięści [WYWIAD]

rozm. Piotr Brzózka
Prof. Kazimierz Kik
Prof. Kazimierz Kik fot. Andrzej Wiktor / polskapresse
Z profesorem Kazimierzem Kikiem, politologiem, rozmawia Piotr Brzózka

W czwartek 1 Maja. Czyje to święto? Polityków lewicy, pracowników, "weteranów" starego ustroju, a może zupełnie niczyje święto. Po prostu długi weekend?

To było święto pracy. Gdy powstawało pod koniec XIX wieku - święto robotników, potem wszystkich ludzi pracy. Ich naturalną reprezentacją były związki zawodowe, z czasem poszerzyło się to na reprezentację przez partie polityczne. Dziś w większości krajów Europy to wciąż jest święto ludzi pracy, tyle że organizowane przez partie i związki. Natomiast w Polsce prawica podjęła próbę zmniejszenia znaczenia 1 Maja, równoważąc je świętem 3 Maja.

Myśli Pan, że prawica musiała pomniejszać jego znaczenie? Ono w Polsce jest po prostu skażone.

Rzeczywiście, jest to święto skażone, a nawet skompromitowane PRL-em. Było to święto urzędowe, partyjne, uczestniczyła w nim masowo klasa robotnicza. Były zachęty w postaci kiełbasek, ale nie znam badań, które wskazywałby, że odbywało się to pod przymusem. Sam byłem raz czy dwa i nie czułem przymusu. Nazwałbym to kierowaną spontanicznością. Dziś faktycznie jest świętem skażonym, z tego powodu lewica dała się zepchnąć do defensywy. To paradoks, bo dziś mamy większe podstawy, by obchodzić 1 Maja. Mamy w Polsce więcej krzyczącej biedy i nierówności niż za komuny. Żyjemy w świecie rosnącego wyzysku, dominacji neoliberalnych mechanizmów w gospodarce.

Lewica, jakby również się nieco wstydziła tego święta, mimo że co roku maszeruje z balonami i chorągiewkami. Zresztą kto przychodzi na te wiece - działacze, emeryci. Gdzie są ludzie pracy ze swoimi problemami?

SLD i pomniejsze ugrupowania organizują marsze, więc nie można powiedzieć, że się wstydzą. Ale masowość spadła, bo spadła wiarygodność.

Jaki ma Pan pomysł na świętowanie 1 Maja w dzisiejszych czasach?

Nie mam pomysłu na święto, ale to z tego powodu, że nie ma co świętować. To powinien być dzień wielkich protestów. Bo czy mamy świętować bezrobocie, wyrzucanie ludzi z mieszkań, rosnące nierówności? Robotnicy mają świętować zatrudnienie na umowach śmieciowych? Marginalizowana lewica ma świętować swoją klęskę? 1 Maja mógł być radosnym świętem w PRL, bo było to święto ustroju, odzwierciedlało triumf klasy robotniczej, która zdobyła władzę. Dziś to powinien być dzień gniewu, powinno się organizować protesty, a w górę powinny iść nie baloniki, tylko zaciśnięte pięści. To, co się dzieje dziś w Polsce, odbieram jako chichot historii. Schematyczny sposób podejścia do 1 Maja powoduje, że nasza lewica coś świętuje, ale sama nie wie co. Dlatego mówię, że to żadne święto żadnej lewicy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki