Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kazimierz Kik: Gowin jest w drodze na szczyt, a ten szczyt jest poza PO

Marcin Darda
Kazimierz Kik
Kazimierz Kik archiwum
Gowin chce, by Tusk dowiózł go do wyborów. To jest sprawa zasadnicza, zatem on do tego czasu będzie wił się jak piskorz, czyli pójdzie na różnego rodzaju drobne, nieistotne ustępstwa i budował swoją pozycję. Za dwa lata Gowin będzie już silny, bo w poniedziałek Tusk mianował go główną alternatywą samego siebie - mówi politolog prof. Kazimierz Kik w rozmowie z Marcinem Dardą.

Dwie godziny przed konferencją premiera, dotyczącą losu ministra Gowina, powiedział Pan, że Tusk go z rządu nie wyrzuci. Miał Pan rację.
Miałem rację, bo jeśli Gowin został ministrem z przyczyn wewnątrzpartyjnych, by Tusk miał go pod kontrolą, tak teraz ta taktyka, jak trzymanie wroga przy sobie, jest jeszcze bardziej nieodzowna. Po ministerialnej nominacji Gowin nic nie znaczył, to był potencjalny lider konserwatystów, a dziś jest liderem rzeczywistym. On zdaje sobie sprawę, że jeszcze nie pora na niego, że jest dopiero w drodze na szczyt. A droga prowadzi przez stanowisko i reakcję mediów. Jeśli nie będzie ministrem, to nie będzie iskrzenia między nim jako ministrem a premierem, zatem dramaturgia tych zwarć ucieknie. Dla Gowina obecność w rządzie to wiatr w żagle, dla Tuska utrzymanie do wyborów stabilnej koalicji. Tusk i my wszyscy wiemy, że w PO jest nurt konserwatywny, więc naturalnym odzwierciedleniem faktu, że ta partia ma swoje lewe i prawe skrzydło, jest to, że to prawe skrzydło ma swego rzecznika, a on wyraża opinię skrzydła konserwatywnego, a nie lewego. Byłoby nielogiczne, gdyby Tusk, który chce mieć partię od Sasa do lasa, karał kogoś za to, że sam taką partię tworzy. Tusk na tym stracił, Gowin zyskał, choć premier spuścił mu lanie jak uczniakowi.

No to po co premier odstawił ten cyrk z grillowaniem Gowina od zeszłego czwartku, skoro Tuskowi ten konflikt nie służy?
Bo upokarzanie Gowina jest o wiele korzystniejsze niż wyrzucenie go z partii. Wzywanie go na dywanik zmniejsza Gowinowi poparcie wśród posłów PO, czyli hamuje na trochę możliwość rozpadu koalicji, utraty stanowisk i miejsc w Sejmie, albo koalicję z SLD, czyli każda alternatywa jest dla nich gorsza niż ta z Gowinem ministrem. On będzie malał w PO, ale rósł poza nią, w tym konserwatywnym światku. W PO będą trzymać stronę premiera, by ochronić mandaty, czyli diety.

Tusk mówi, że Gowin go przekonał, że będzie swoje poglądy rozróżniał od misji w rządzie. Ale to chyba nie koniec kłopotów Tuska z Gowinem?
Gowin chce, by Tusk dowiózł go do wyborów. To jest sprawa zasadnicza, zatem on do tego czasu będzie wił się jak piskorz, czyli pójdzie na różnego rodzaju drobne, nieistotne ustępstwa i budował swoją pozycję. Nie jest jeszcze gotowy, produkowanie Gowina dopiero się rozpoczyna.

A kto go produkuje?
Tusk go produkuje, bo on był nikim, a Tusk go uczynił wszystkim. Dał mu miejsce w parlamencie, dał fotel ministra. Błędem Tuska jest to, że utworzył rząd pod kątem rozwiązywania problemów partyjnych, a nie według merytorycznego przygotowania ministrów do zadań. Z tego powodu usunął Schetynę wcześniej, a teraz ma problem z Gowinem. Z powodu sytuacji w partii, wziął Gowina na ministra, więc minister Gowin przeniósł mu cały problem z partii do rządu.

Czyli Tusk, zapowiadając, że letni przegląd rządu obejmie również Gowina, znów robi cyrk, bo i tak go nie wyrzuci?
Chyba Gowin kupił sobie przedłużenie tej jego obecności w rządzie jakimiś obietnicami co do ustawy o związkach partnerskich, która z winy Gowina padła. Najprawdopodobniej obiecał jakieś kompromisy i to jest dla Tuska priorytetem. Myślę sobie, że wszelkie uzgodnienia dotyczyły postawy Gowina, a więc i całego nurtu konserwatywnego a propos szykowanego nowego projektu tej ustawy. To jest w interesie ich obu. Gowin mógł nawet sprzedać tę ustawę za możliwość dalszego budowania pozycji dzięki posadzie ministra, a dla Tuska możliwość zatrzymania Gowina w rządzie, nawet gdy wie, że on buduje swoją pozycję, ma cenę tego iluzorycznego sukcesu, jakim byłoby przeforsowanie tej ustawy. Dla obu to są sprawy prestiżowe.

Pan na początku wywiadu powiedział, że Gowin jest dopiero w drodze na szczyt. Gdzie jest ten jego szczyt?
Ten szczyt jest poza PO, ponieważ PO w ogromnej większości jest centrowa, fragmentami centrolewicowa. Gowin zaś jest wynikiem pewnego zamysłu politycznego Tuska, czyli dążenia do zawężenia pola manewru PiS poprzez obecność w PO konserwatystów. Zatem część racjonalnych konserwatywnych wyborców dzięki temu nie jest w kręgu PiS, a w jakimś procencie głosuje na PO. Przyszłość Gowina jest poza PO, bo Tuskowi nie uda się utrzymać tego rozkroku ze względu na sytuację społeczno-ekonomiczną, bo najgorsze jeszcze przed nami. Racjonalna część PO będzie ulegać sygnałom nadchodzącym od wyborców, a oni będą się radykalizować. Czeka nas pogoda dla postulatów socjalnych. Oczywiście takie ma też PiS, ale póki rządzi nim Kaczyński, to on nie przekroczy 30 proc. i wciąż ma barierę niewielkiej zdolności koalicyjnej. Gowin z kolei za te dwa lata będzie już silny, bo właśnie wczoraj Tusk mianował go główną alternatywą samego siebie.

Czyli to będzie nowa formacja.
Nowa. Na prawej stronie jest nowy think-tank, Solidarna Polska czegoś szuka, a młodzież w PiS z trwogą patrzy na skutki rządów Kaczyńskiego. To może doprowadzić do przemeblowania na prawej stronie. A Gowin może wyrosnąć na głównego rozgrywającego.

Rozmawiał Marcin Darda

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki