Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kazimierz Moskal przed meczem z Legią: Nie popadajmy ze skrajności w skrajność

R. Piotrowski
Trener ŁKS Kazimierz Moskal w przeszłości wygrywał już z Legią jako szkoleniowiec Wisły i Pogoni Szczecin [Fot. Krzysztof Szymczak]
- To, że przegraliśmy trzy ostatnie mecze nie oznacza, że wszystko robimy źle. Jeśli wywrócimy wszystko do góry nogami, to cała nasza dotychczasowa praca pójdzie na marne - powiedział przed meczem z Legią Warszawa, trener ŁKS Kazimierz Moskal.

ŁKS po ostatniej kolejce znalazł się w strefie spadkowej. W niedzielę zmierzy się z aktualnym wicemistrzem Polski i jedyną polską drużyną, która nadal rywalizuje w europejskich pucharach.

- Minął zaledwie miesiąc, wiele się wydarzyło, a i tyle nowych opinii o nas powstało… Nie zaprzątamy sobie tym głowy, bo najważniejsze to przygotować się do meczu z Legią i rozegrać z nią dobre zawody – mówił z lekkim przekąsem na czwartkowej konferencji prasowej trener Kazimierz Moskal, przekonując, że wbrew doniesieniom prasy gra jego zespołu nie uległa diametralnej zmianie. Dlaczego więc wtedy chwalili, a teraz ganią? Cóż, paliwa krytykom dostarczyła z pewnością seria trzech z rzędu porażek beniaminka z Lechem Poznań, Piastem Gliwice i Wisłą Kraków.

Przyczyna? Błędy indywidualne

- Inaczej się o nas mówiło kilka tygodni temu, a przecież nasz styl niewiele się zmienił. Główną przyczyną porażek były błędy indywidualne – stwierdził szkoleniowiec ŁKS.
Czy zatem, skoro źródeł ostatnich niepowodzeń, a zwłaszcza wysokiego zwycięstwa „Białej Gwiazdy” nad łodzianami, opiekun ełkaesiaków upatruje w pomyłkach poszczególnych podopiecznych, możemy w niedzielę spodziewać się zmian w wyjściowej jedenastce?
- Wszyscy zawodnicy walczą o miejsce w składzie i chcą grać, więc oczywiście takie zmiany są możliwe. Z pewnością będziemy szukać nowych rozwiązań, natomiast do meczu pozostały jeszcze dwa dni i dziś nie wiem jeszcze, kto pojawi się w jedenastce na mecz z Legią – wyjaśnił Kazimierz Moskal.
Na pewno nie pojawi się w niej Przemysław Sajdak, 19-letni pomocnik, który kilkanaście dni temu dołączył do zespołu, bo on zdaniem trenera beniaminka jest „melodią przyszłości”, a na razie dopiero wdraża się w realia nowego klubu, choć oczywiście niewykluczone, że za pewien czas i do niego sięgnie trener ŁKS, w końcu po to właśnie sprowadzono młodzieżowca.

Moskal: - Rąbanki nie będzie

Jakie więc „nowe rozwiązania” bierze pod uwagę szkoleniowiec Łódzkiego Klubu Sportowego i czy dotyczą one obsady pierwszej linii, która w powszechnej opinii kibiców „Rycerzy Wiosny” w pierwszych pięciu kolejkach niewiele zdziałała w ekstraklasie, w końcu do siatki rywala trafił tylko Łukasz Sekulski?
Otóż ponoć prawdą jest, że Kazimierz Moskal nie wyklucza możliwości powierzenia roli napastnika nominalnemu pomocnikowi, Hiszpanowi Jose Pirulo, ale ze słów szkoleniowca wynika, że wciąż wierzy on w dwójkę SekulskiRafał Kujawa i zapewne jednego z tych piłkarzy obejrzymy w wyjściowym składzie na niedzielne spotkanie z Legią.

- W Krakowie przegraliśmy 0:4, a pretensje mamy do napastników – ironizował opiekun ŁKS. – Prawdą jest, że oczekuję czegoś więcej, ale od całego zespołu, nie tylko od napastników. Jaką widzę nadzieję dla snajperów? Dla nich każdy kolejny mecz może być szansą na przełamanie – stwierdził trener Moskal i zastrzegł raz jeszcze, że filozofii gry w zasadniczych jej punktach nie zamierza zmieniać, a ŁKS na pewno nie przeobrazi się pod jego wodzą w zespół prezentujący siermiężną ligową kopaninę.

- To, że przegraliśmy trzy ostatnie mecze nie oznacza, że wszystko robimy źle. Jeśli wywrócimy wszystko do góry nogami, to cała nasza praca pójdzie na marne. Nie popadajmy więc ze skrajności w skrajność. Rąbanki nie będzie. Tylko grając piłką można się rozwinąć. Gdybyśmy chcieli liczyć jedynie na łut szczęścia i oprzeć grę na przykład na stałych fragmentach, nie byłbym tu potrzebny – wyjaśnił Kazimierz Moskal, dodając że obraz niedzielnego meczu w równym stopniu co od ŁKS, zależeć będzie od postawy Legii, a i tego, jako ułoży się spotkanie. W każdym razie jego zdaniem ŁKS jest gotowy także na chwile cierpienia. – Będą zapewne i fragmenty spotkania, kiedy to Legia przejmie inicjatywę i wówczas musimy dobrze się bronić – wyrokował szkoleniowiec.

O czymś świadczy Carlitos na ławce

Kazimierz Moskal zna smak zwycięstwa nad Legią Warszawa w roli szkoleniowca, bo w 2007 roku prowadzona przez niego „Biała Gwiazda” pokonała stołeczną drużynę 3:1. W sumie w rywalizacji z „wojskowymi” obecny trener ŁKS cieszył się z kompletu punktów dwukrotnie, tyleż samo razy musiał zadowolić się remisem, a Legia okazywała się lepsza w trzech pojedynkach. Ostatnie zwycięstwo nad „wojskowymi” trener Kazimierz Moskal odniósł trzy lata temu, 14 października 2016 roku, gdy prowadzona przez niego Pogoń Szczecin pokonała stołeczną drużynę 3:2.

- Na pewno jest to trudny przeciwnik, który przecież nadal bierze udział w europejskich rozgrywkach, a i zamierza być najlepszy w Polsce. Nie uważam ponadto, by czwartkowy mecz [Legia zagra dziś z Glasgow Rangers w IV rundzie eliminacji Ligi Europy – przyp. red.] był jakimś naszym atutem, ani by stanowił problem dla Legii w kontekście niedzielnego meczu z ŁKS. Warszawski zespół dysponuje szeroką kadrą. Legia miała co prawda słaby początek rozgrywek, ale prezentuje się coraz lepiej i przede wszystkim ma w swoim zespole indywidualności. O czymś to przecież świadczy, że taki piłkarz jak Carlitos siedzi na ławce – ocenił najbliższego rywala trener ŁKS, choć i zdradził, że jego piłkarze nie otrzymali odgórnego nakazu obejrzenia meczu Legii ze Szkotami.

Kalinkowski: - Po stracie bramki też musimy prowadzić grę

Większość zapewne jednak go obejrzy, a wśród nich znajdzie się Bartłomiej Kalinkowski, dziś defensywny pomocnik ŁKS, a w przeszłości przez kilka lat piłkarz Legii, ba, to właśnie w tym zespole zawodnik zadebiutował w ekstraklasie, choć przygoda piłkarza z drużyną „wojskowych” ograniczyła się do zaledwie trzech spotkań rozegranych w 2014 roku.

- Mecze z Legią elektryzują każdego w naszym kraju, choć nie zmieniło to naszego sposobu przygotowań do spotkania ligowego. W każdym razie nie możemy się doczekać niedzielnego starcia, zwłaszcza po nieudanym meczu w Krakowie – zapewnił Bartłomiej Kalinkowski, który zapytany o to, co ełkaesiacy powinni poprawić w swojej grze zwrócił uwagę na zachowanie zespołu po stracie gola. – Bez względu na wynik musimy prowadzić grę. Przed sezonem wszyscy skazywali nas na pożarcie, a my, choć oczywiście punktów powinniśmy zdobyć więcej, zawsze podchodziliśmy do każdego kolejnego rywala w ten sam sposób – zauważył pomocnik ŁKS.

Mecz ŁKS z Legią rozpocznie się w niedzielę o godz. 17.30. Spotkanie obejrzy komplet widzów. Wszystkie bilety zostały już wyprzedane.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki