Od pewnego czasu policjanci z I komisariatu w Łodzi otrzymywali skargi, że w klubie przy Piotrkowskiej giną telefony. Pokrzywdzeni nie byli w stanie podać okoliczności kradzieży, bo nierzadko byli pod wpływem alkoholu i często wychodzili na parkiet, aby zatańczyć z partnerkami. Swoje aparaty panowie zwykle zostawiali na stoliku, a panie w torebkach. Gdy wracali, nie było po nich śladu. Policjanci wytypowali trzy podejrzane kelnerki w wieku 20, 21 i 26 lat.
- Kiedy klienci klubu bawili się w najlepsze, one wkraczały do akcji. Widząc pozostawione rzeczy, wykorzystywały nieuwagę, a często także stan nietrzeźwości bawiących się osób i kradły im telefony. Podczas przeszukania mieszkań kelnerek policjanci odnaleźli osiem telefonów. Dodatkowe pięć aparatów odzyskali od osób, którym kobiety podarowały lub sprzedały skradzione aparaty - informuje aspirant Aneta Sobieraj z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
Jedna z kelnerek zapłaciła skradzionym telefonem za wykonanie tatuażu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?