Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kibice mażą na murach, kibice zapłacą za mycie?

Monika Pawlak
Jeden z łagodniejszych w treści i wymowie napisów, jakimi upstrzone są mury łódzkich kamienic
Jeden z łagodniejszych w treści i wymowie napisów, jakimi upstrzone są mury łódzkich kamienic fot. Krzysztof Szymczak
Wulgaryzmy, rasistowskie porównania i wyznania sympatii do klubów sportowych "zdobią" mury kamienic w wielu miastach.

Dotychczas żadne nie potrafiło skutecznie problemu rozwiązać, ale być może uda się to w Katowicach. Tam za bazgroły kibiców płacić będzie klub, czyli GKS Katowice.

Takie zobowiązanie jest elementem umowy, którą klub podpisał z prezydentem miasta Piotrem Uszokiem. W zamian za 600 tys. zł wsparcia z miejskiej kasy dla mającej kłopoty finansowe piłkarskiej drużyny, szefowie klubu sami zobowiązali się do usuwania obraźliwych napisów z miejskich murów. Albo zwracania kosztów tej operacji miejskim służbom. Skąd wezmą na to pieniądze?

Lokalne prawo nieskuteczne, służby bezradne, a może jednak kibice poradzą?

Prawdziwi kibice GKS, zrzeszeni w stowarzyszeniu, dysponują funduszami z własnych składek (po 120 zł rocznie). Odcinają się od chuliganów, niszczących miejskie autobusy, bazgrzących na murach i rozrabiających na stadionie. I płacić za ich wybryki nie chcą. Piotr Hyla, rzecznik GKS Katowice, przyznaje, że klub jeszcze nie dostał z miasta żadnego sygnału ani zlecenia usunięcia napisu. Ale dodaje, że z umowy klub się wywiąże, jeśli taka informacja przyjdzie.

Pomysł jest nowatorski i wart naśladowania. W Łodzi ludzie mieniący się sympatykami ŁKS i Widzewa upstrzyli w mieście niemal każdy budynek. Nieważne - nowy czy stary. A obowiązujące w Łodzi prawo jest nieskuteczne. Obowiązek usuwania napisów spoczywa na właścicielach nieruchomości? Ci najczęściej cedują go na dozorców. Ale co z tego, skoro dziś napis jest zamalowany, a jutro znów się pojawia. Jeszcze bardziej ordynarny i obraźliwy...

Nic nie wynika także z faktu, że miasto zarezerwowało w tegorocznym budżecie 880 tys. zł na interwencyjne sprzątanie, m.in. na usuwanie najbardziej wulgarnych napisów.

A służby? Straż miejska karze wandali, jeśli ich przyłapie na gorącym uczynku, co graniczy z cudem. Znalezienie świadka, który wskaże winnego i zezna to przed sądem, także jest bardzo trudne. Nie pomagają wysokie (do 500 zł) mandaty dla właścicieli kamienic, którzy mają obowiązek, ale napisów nie usuwają.

Wobec tego może nie tylko warto, ale trzeba skopiować rozwiązanie z Katowic?
Pomysł budzi skrajne opinie: od zachwytów do określania go jako "bezsensowny". - Świetny pomysł - mówi Bartosz Domaszewicz, radny PO i szef komisji ds. czystości. - Miasto sponsoruje łódzkie drużyny, płacąc im za promocję na arenie ogólnopolskiej. Może czas, by kibice zrobili coś u siebie?

Podobnego zdania jest Marek Michalik, prezes ŁKS Basket Woman. Uważa, że klub nie może się odcinać od tych, których wpuszcza na swoje obiekty. Poza tym taka akcja porządkowa byłaby elementem włączania się klubu w życie Łodzi.

- Chodzi o współodpowiedzialność za to, co się dzieje poza stadionem i halą - podkreśla Michalik
Wątpliwości ma z kolei wiceprezydent Łodzi Włodzimierz Tomaszewski.

- Czy klub jest winny, że ma takich kibiców? - mówi Tomaszewski. - Uważam, że znacznie lepsza jest identyfikacja chuliganów i niewpuszczanie ich na stadion. W ten sposób wyeliminuje się akty wandalizmu w mieście.

"Bezsensowny i krzywdzący dla klubów" - ocenia Mirosław Wróblewski, prezes stowarzyszenia ŁKS. \

- Kibice to nie jest skoszarowana grupa, nad którą można zapanować - przekonuje Wróblewski. - Kto mi udowodni, że kamienicę pomazał ełkaesiak, a nie widzewiak?

Marcin Animucki, prezes KS Widzew, uważa, że samo usuwanie napisów problemu nie rozwiąże.
- Potrzebne są kompleksowe działania na rzecz zmiany postaw wśród kibiców - mówi Animucki. - Tak, by wątpliwe przywiązanie do klubu przestało być uzasadnieniem dla zachowań o charakterze chuligańskim.

Animucki dodaje, że Widzew - współpracując ze swoimi fanami - podkreśla zdecydowanie, iż akty wandalizmu i chuligańskie wybryki nie są i nie będą akceptowane przez klub.

Katowicki pomysł nie jest idealny, ale Łódź nie wymyśliła nic, by miasto oczyścić z tej pseudokibicowskiej twórczości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki