Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Klementowski powinien wrócić. Niech Widzew bierze przykład z ŁKS

Dariusz Kuczmera
Przemysław Klemetowski
Przemysław Klemetowski Krzysztof Szymczak
Nóż w kieszeni się otwiera kibicom Widzewa, choć wcale nie pochodzą z kieleckiego. W głowie im się nie mieści, że stanowisko prezesa klubu ma zająć osoba z zewnątrz. Nie taka, w żyłach której płynie czerwono-biało-czerwona, widzewska krew, tylko taka, która trzymać będzie bieliznę w walizce, a kiedy coś nie wypali, zamknie walizkę i wróci do domu, mając Widzew gdzieś...

O przekazaniu Widzewa w obce ręce osobie z zarobkami na poziomie 40 tys. zł ma zadecydować kilku działaczy z rady nadzorczej klubu. Czy podejmą dobrą decyzję? Może lepiej byłoby przeprowadzić referendum wśród posiadaczy karnetów. Wybór 18 tysięcy ludzi, którzy chodzą na mecze byłby wiążący.

Spotykam proszącego o anonimowość starego fana Widzewa i słyszę: „Panie redaktorze, piłki nożnej nie da się nauczyć czytając książki, oglądając mecze w telewizji, czy z opowiadań znajomych. Tu potrzebna jest wiedza praktyczna zdobyta podczas wielu lat grania na wysokim poziomie poparta odpowiednim wykształceniem. Jest w Łodzi grupa byłych zawodników, którzy wszystkie te warunki spełniają. Kamiński, Chałaśkiewicz, Kretek, Wraga, Grębosz oprócz wspomnianej wiedzy całym sercem oddani są Widzewowi. Moim zdaniem prezes Przemysław Klementowski powinien cofnąć swoją dymisję i otoczyć się tymi właśnie ludźmi. Tu niepotrzebna jest rewolucja kadrowa na stanowiskach, o której słyszymy ale praca merytoryczna, którą ci ludzie gwarantują. Widzewowi niepotrzebni są ludzie, którzy swoją pracę chcą rozpocząć od wynagrodzenia rzędu kilkudziesięciu tysięcy zł, ale ci którzy związani są ze środowiskiem widzewskim. To by dobrze wyglądało: prezes - Klementowski, dyrektor sportowy - Krzysztof Kamiński, dyrektor Akademii- Andrzej Kretek. Do tego powołany dział skautingu: Kamiński, Chałaśkiewicz, Kretek, Wraga, Grębosz, widzewiacy młodszego pokolenia, trenerzy - Kupka, Jóźwiak, Majak, Szarpak i inni pracujący na niższym poziomie. To jest siła, która gwarantuje sukces. Wykorzystajmy ich do bieżącej pracy, a nie tylko do odsłaniania kolejnych symboli Widzewa”.

Przyznam szczerze, że te słowa idealnie pasują do moich przemyśleń w kwestii stanowiska prezesa. Jeśli już chcemy wzmacniać kierownictwo klubu o ludzi z zewnątrz, to skorzystajmy z takich, którzy będą pracować, a nie rządzić i wyjeżdżać na weekend do domu.

Jakie to szczęście, że takiego problemu nie mają kibice drugiego łódzkiego klubu. W ŁKS wszystko jest poukładne, nikt nie dybie na stanowisko prezesa, nikt go nie zmusza do odejścia i nie chce przekazać władzy w obce ręce.

Niech Widzew bierze przykład z ŁKS.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki