- Anwil chyba trochę nas nie docenił, natomiast Trefl już nie popełnił tego błędu i postawił nam wysoko poprzeczkę, zwłaszcza w grze obronnej - powiedział nam trener ŁKS Piotr Zych. - W okresie przygotowawczym sopocianie nie przegrali z nikim w Polsce. Połowa zespołu to byli lub aktualni reprezentanci kraju, a jakość gry Trefla pod koszem podniósł Amerykanin John Turek. My natomiast mieliśmy tym razem więcej słabości niż atutów, rywal potrafił z imponującą bezwzględnością wykorzystać każdy nasz błąd. Kiedy w trzeciej kwarcie zmniejszyliśmy straty do pięciu punktów zabrakło nam determinacji w obronie, jakby nasi zawodnicy stracili wiarę, że mogą zagrać lepiej. Kolejne mecze nie będą wcale łatwiejsze - dodał Zych.
W meczu z Anwilem łodzianie grali przeciwo duetowi reprezentacyjnych obrońców Krzysztof Szubarga - Dardan Berisha, a w spotkaniu z Treflem przeciw pierwszemu rozgrywającemu Łukaszowi Koszarkowi.
- Wiedzieliśmy, że silną bronią ŁKS jest rzut z dystansu i że ełkaesiacy szybko biegają do kontry, a pod koszem mają graczy, którzy potrafią "bić się" - ocenił Koszarek. - Spodziewaliśmy się, że to mże być drużyna nieobliczalna. O naszym zwycięstwie zadecydowało przede wszystkim doświadczenie, które ułatwiło przejęcie kontroli nad grą - dodał lider Trefla.
Mecze w jednej z największych polskich hal Atlas Arenie mają swoją specyfikę. Dla rzucającego nie ma tu takich bliskich punktów odniesienia, jak w ciasnej hali przy al. Unii. - Mieliśmy obawy przed grą na takiej dużej przestrzeni, ale zawodnikom grało się lepiej niż się spodziewali - mówi Piotr Zych.
Kolejny mecz ŁKS u siebie, 22 października o godz. 18 z Kotwicą Kołobrzeg, odbędzie się również w Atlas Arenie. Trzy dni wcześniej łodzianie zagrają w Starogardzie z Polpharmą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?