Finałowy koncert „Kolorów Polski” zachwycił klasą wykonawców. Program wypełnił poemat symfoniczny „Harfy Papuszy” Jana Kantego Pawluśkiewicza, który znalazł się na ścieżce dźwiękowej filmu „Papusza” Krzysztofa i Joanny Krauzów z 2013 roku. W Łodzi utwór, zawierający wiersze Papuszy śpiewane w języku romskim, wybrzmiał z intensywnością i wyrazistością może nawet większą, niż wskazywałaby sama kompozycja, za sprawą pierwszorzędnych solistów i zespołów łódzkiej filharmonii. Elżbieta Towarnicka po raz kolejny udowodniła, iż jest sopranistką genialną, o nie tylko niespotykanych możliwościach wokalnych, obdarzoną głosem o sile pancernego działa, ale też potrafiącą w ułamku sekundy skumulować w dźwięku ładunek emocjonalny równy bombie atomowej. Piękny, ogarniający słuchacza, ciemny mezzosopran zaprezentowała Magdalena Idzik; zachwycająco, z poruszającą i przejrzystą interpretacją zaśpiewała Joanna Freszel, sopranistka. Paniom towarzyszył równie znakomity, o nienagannej prezencji baryton Tomasz Rak.
Dawid Ber świetnie przygotował dobrze dysponowany Chór Filharmonii Łódzkiej, Orkiestrę FŁ poprowadził z pasją i widoczną przyjemnością Jakub Chrenowicz. Pełne barw (choć migające i obracające się kolorowe światełka były już krokiem za daleko) zakończenie kolejnej udanej edycji, jednego z najważniejszych i najlepiej pomyślanych festiwali odbywających się w Łodzi i regionie.
„Kolory Polski” trudno przecenić. To wybitna promocja regionu, fantastyczna okazja do poznawania wielu atrakcyjnych miejsc, festiwal żywy, niepowtarzalny, naturalnie związany z Łodzią i województwem, nie będący - co się zdarza - sztucznym i wydumanym przeniesieniem rozwiązań wyjętych z innej rzeczywistości.
Przed dwadzieścia lat „Kolory Polski” zbudowały wokół swojej idei i wędrownego charakteru społeczność oddanych melomanów, dla których udział w festiwalu to nie tylko wrażenia artystyczne, ale przygoda, wzmacnianie identyfikacji z regionem, lokalnej tożsamości. To działania, które procentować będą latami. A dzięki temu, że przedsięwzięcia nie próbują kreować urzędnicy (niemało już ich „Kolory Polski” przetrwały), pozostawiając festiwal fachowcom i pasjonatom, może on zachowywać świeżość i stale się rozwijać. Już za rok, jak mówi jego dyrektor Tomasz Bęben, festiwalowe „oczko”. Na to wydarzenie wyjątkowo warto czekać.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?