Wożą chorych po całym województwie
Ale dostanie się pod opiekę lekarza POZ to dopiero połowa sukcesu. Należy wybrać się do punktu testowego, przed którym zwykle jest kilkugodzinna kolejka, potem odczekać na wynik. Jeśli chory jest w ciężkim stanie, musi znaleźć miejsce w szpitalu. Z tym w województwie łódzkim jest łatwiej niż np. na Mazowszu. Ale też nie jest lekko. Lekarze sygnalizują, że znalezienie w Łodzi miejsca dla chorych z koronawirusem nie zawsze jest proste. Kilka dni temu schorowanego pacjenta z COVID-19 trzeba było wieźć z Łodzi aż do Radomska. Nigdzie bliżej miejsca nie było. Jak wyjaśniła Dagmara Zalewska, rzeczniczka prasowa wojewody łódzkiego, takie sytuacje niestety się zdarzają, zwłaszcza jeśli pacjent „covidowy” potrzebuje równocześnie specjalistycznego leczenia.
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE
Tworzą wciąż nowe oddziały zakaźne, ale...
Ze zbiorczych danych Łódzkiego Urzędu Wojewódzkiego wynika jednak, że łóżek dla chorych z koronawirusem nie brakuje, margines w regionie jest spory a na dodatek ciągle powstają nowe łóżka. W środę zajętych było 845 z ogólnej liczby 1803 łóżek dla chorych i oczekujących na wynik testu.
To duży przyrost miejsc. Na początku października łóżek do leczenia chorych było w regionie 406, z czego wolnych tylko 65. Razem z łóżkami dla oczekujących na wynik testu miejsc było 636. Teraz w ciągu dwóch tygodni liczba miejsc się potroiła, a liczbę placówek „covidowych” powiększono z pięciu do 15. Nowe łóżka dla chorych z koronawirusem stworzono m.in. w szpitalu im. Biegańskiego w Łodzi, w szpitalu Na Stokach, w Tomaszowie Mazowieckim, Wieruszowie, Zduńskiej Woli. Dodatkowo w każdym ze szpitali sieci około 10 proc. miejsc przeznaczono dla pacjentów czekających na wynik.
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE
Szpital ma leczyć z koronawirusa, ale bez respiratora
Nie oznacza to, że wszystko idzie gładko. W szpitalu w Wieruszowie decyzja o konieczności utworzenia oddziału „covidowego” na 25 miejsc spadła na dyrekcję jak grom z jasnego nieba. Szpital w Wieruszowie nie miał doświadczenia w zakaźnictwie, nie posiadał nigdy ani respiratora, ani anestezjologa, ani odpowiednio wykwalifikowanej pielęgniarki do obsługi takiego sprzętu. Trudno mu było też w kilka dni zbudować ścianki dzielące go na część brudną i czystą. Sytuację szpitala łódzki poseł KO Dariusz Joński określił tę sytuację jako „kuriozalną”. Zwrócił też uwagę, że szpital „nie posiada centralnej tlenowni, a w hurtowni, z która współpracuje brakuje tlenu” - napisał poseł w interpelacji.
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE
Dokoła do toalety. Bo jest koronawirus
Część „covidową” jednak stworzono i teraz pacjenci ambulatoryjni będą musieli chodzić dookoła, by dojść np. do toalety. Wojewoda skierował też wsparcie w postaci lekarza zakaźnika. - Tyle, na ile było to możliwe w naszych warunkach lokalowych, personalnych i wszelkich innych dostosowaliśmy się do nowej sytuacji - mówi Katarzyna Śmiałek-Kędzia, pełnomocnik dyrektora szpitala d/s jakości. Czyli mówiąc innymi słowami, wszyscy mają nadzieję, że „jakoś to będzie”.
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE