Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koronawirus we Włoszech. Puste ulice, patrole policji i prześcieradła z rysunkami tęczy zwisające z okien

Aleksander Tylman
Aleksander Tylman, Joanna Kurnyta
Puste ulice, zamknięte restauracje i bary, kolejki przed bankami i nielicznymi otwartymi sklepami, patrole policyjne legitymujące każdego, kto chce wyjechać z miasta, a nawet wyjść z domu na spacer. Otuchy próbują dodać Włochom jedynie kolorowe transparenty z rysunkami tęczy i napisem andra tutto bene, czyli wszystko będzie dobrze. Tak wygląda życie w 90-tysięcznej Cesenie, od kiedy premier Włoch Giuseppe Conte rozszerzył „czerwoną strefę” na terenie całego kraju i drastycznie zaostrzył zasady bezpieczeństwa.

We wtorkowy poranek 10 marca Włosi obudzili się w nowej rzeczywistości - bez możliwości podróżowania (wyjątkiem są powody zawodowe i zdrowotne) z zamkniętymi restauracjami i barami, nieczynnymi kinami, muzeami, domami kultury, itd. 11 marca premier zaostrzył przepisy, zostawiając otwarte jedynie sklepy spożywcze i apteki i ograniczając możliwość wyjścia z domu.

Cesena, tak jak inne miasta w prowincji Emilia-Romania i reszcie kraju, została otoczona kordonem policyjnym, który pilnuje, żeby nikt bez potrzeby nie wyjeżdżał z miasta. W ciągu kilkunastu dni miasto, w którym znajduje się kilka wydziałów Uniwersytetu Bolońskiego, gdzie studenci z Łodzi często jeżdżą na Erasmusa, zmieniło się nie do poznania. Nie ma już typowych dla włoskiego trybu życia obrazków - porannej kawy z brioszką, spotkań na placach, przyjacielskich uścisków i całusów na powitanie, pogawędek tuż przed sjestą. Dotąd po godz. 18 życie na ulicach Ceseny dopiero się zaczynało - Włosi zasiadali w restauracjach i barach całymi rodzinami i grupami przyjaciół, a wspólne uczty trwały do późnych godzin nocnych. Teraz wieczorami widać głównie dostawców pizzy na wynos.

Paniki nie ma, ale puste ulice i place wyglądają przygnębiająco, coraz więcej osób chodzi w maskach, niektórzy w gumowych rękawiczkach, miejscami w powietrzu unosi się zapach płynu dezynfekującego, przed marketami ustawiają się kolejki - bo wejście do sklepów jest limitowane. Na ulicach jest więcej patroli, które mogą wylegitymować każdego przechodnia i zapytać, w jakim celu wyszedł z domu. Zgodnie z ostatnim dekretem premiera Conte można wyjść z domu jedynie po najpotrzebniejsze zakupy, na przykład po leki czy gazetę do kiosku, po to, by wyprowadzić psa na spacer, wyrzucić śmieci, można pojechać np. rowerem do pracy, jeśli nie jest możliwa jest praca z domu. Możliwe są również spacery w parku, czy ćwiczenia, ale zakazane wszelkie, nawet najmniejsze zgromadzenia.

Erasmusi w centrum pandemii

W trudnej sytuacji znajdują się studenci korzystający z programu Erasmus, którzy spędzają ten semestr w Cesenie. Zostali we Włoszech mimo wielu wątpliwości, mimo rosnącej liczby zakażonych i śmiertelnych ofiar koronawirusa.

- Przyjechałam tu przeprowadzać badania do pracy dyplomowej, ale laboratoria są zamknięte, a kontakt z profesorami jest tylko mailowy. Do czasu wznowienia normalnych zajęć nie mogę nic zrobić - mówi studentka Wydziału BiNoŻ Politechniki Łódzkiej.

Studentka z Chin kilka dni przed nowym rozporządzeniem kupiła bilety na powrót do domu. Teraz boi się jednak wyjechać, bo może się liczyć z brakiem możliwości ponownego wjazdu do Włoch, w podobnej sytuacji są jej koledzy z Mediolanu, którzy mogą wylecieć, ale będą musieli się zrzec pozwolenia na pobyt we Włoszech i nie wrócą na uniwersytet.

- To mój ostatni rok studiów. Musiałam zwolnić się z pracy i sporo zaoszczędzić, żeby tu przyjechać. To miała być świetna przygoda na koniec studiów, w planach miałam podróże po Europie. A tu taka tragedia – opowiada studentka z Kolumbii.

W podobnej sytuacji są inni studenci, wszyscy mają nadzieję, że 3 kwietnia dekret premiera Włoch ulegnie złagodzeniu, a nie zaostrzeniu. Nic na to jednak nie wskazuje, bo chorych jest coraz więcej - zdiagnozowano już ponad 12 tysięcy zakażonych. Do tej pory z powodu koronawirusa zmarło prawie 1300 osób.

Andra tutto bene

Włosi nie tracą jednak nadziei. W Cesenie i innych włoskich miastach coraz częściej można zobaczyć prześcieradła zwisające z okien i balkonów lub kartony przyczepione do drzwi budynków. Dzieci i dorośli rysują na nich kolorowe tęcze z dodającym otuchy hasłem: andra tutto bene, czyli wszystko będzie dobrze.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki