Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Korzystają z "Rodziny na swoim", a potem się dziwią

Piotr Brzózka
Piotr Brzózka
Piotr Brzózka Dziennik Łódzki/archiwum/Grzegorz Gałasiński
Krąży po Łodzi plotka. Nie będę zdradzał zbyt wiele, jako że to plotka, w każdym razie na celowniku jest latorośl bardzo znanego polityka. Na dobrej posadzie oczywiście - bo to teraz modny temat.

Jak nazwisko padnie publicznie, będzie mógł facet podziękować kolegom z PSL. Było tak cicho i nikt się nikim nie interesował, a teraz nagle wszyscy się obudzili. Po "taśmach Serafina" odkryto, że program "Rodzina na swoim" kwitnie w Polsce w najlepsze, a klasa polityczna zaprzęga do służby ojczyźnie wszystko, co ma najlepszego - własne żony, mężów, dzieci nie wyłączając. I oto po wpadce PSL nagle wszyscy udają zdziwienie, święte oburzenie. Jakby sami tego nigdy nie robili. Ale cóż, cnotę w polityce - jak w życiu - też można sobie odtworzyć, a prawdopodobieństwo, że ktoś się dowie, jest niewielkie. Skala za duża.

Rok temu pokazaliśmy w "Dzienniku" Łódź jako królestwo stołków - smutny grajdoł, w którym uprawianie polityki w dużej mierze sprowadza się do podziału łupów. Od posad prezesów począwszy (to dla bardziej zasłużonych działaczy) po biurko sekretarki (to dla dalszych krewnych i znajomych). Zadzwonił potem jeden z opisanych, z przykrością stwierdzając, że generalnie to wszystko prawda, choć - co się tyczy akurat jego rodziny - to nie jest tak, jak się wydaje. Zapewne i w jego przypadku było dokładnie tak, jak się wydaje, ale mniejsza o to. Pomyślałem wtedy - miał gość pecha, akurat go trafiliśmy, mogliśmy trafić innego, wybór był przeogromny. Teraz, po taśmach Serafina, jest podobnie. W atmosferze narodowego oczyszczenia, od czasu do czasu gdzieś posypią się głowy, ktoś straci posadę "dla jasności sytuacji". Co rzeczywistości nie zmieni jednak w żaden sposób. Co z tego, że los trafi jednego na tysiąc. Reszta pomyśli, że wytypowany do propagandowej pokazówki miał pecha i tyle. Życie toczy się dalej. W czasach, kiedy koalicja (samo)rządowa oznacza dokładnie tyle, co podział stołków, taki sposób uprawiania polityki stał się już jednym z fundamentów państwa. Pokażcie mi takiego, co tym fundamentem wstrząśnie. W czyim interesie miałby to robić? Bo przecież nie swoim. Dziś już każdy jest częścią systemu, nawet jeśli chwilowo nie u żłobu. Dlatego zamiast wstrząsów co kilka lat notujemy najwyżej lekkie zmieszanie - tak, by zrobiło się miejsce dla swoich.
Piotr Brzózka

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki