Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kościół przypomni wiernym, że śmierć to także życie

Marcin Darda
Marcin Darda
Marcin Darda Dziennik Łódzki/archiwum
Noc Świętych w wigilię Wszystkich Świętych alternatywą dla obcego naszej tradycji Halloween. Nic tak nie zelektryzowało ostatnimi czasy mej umęczonej duszy jak właśnie ta informacja.

Dlaczego? Bo żyjemy w kraju na wskroś katolickim, ale jednak nie w państwie wyznaniowym. Bo żyjemy w kraju, gdzie Kościół po decyzjach Komisji Majątkowej staje się symbolem niesprawiedliwości i chciwości. Żyjemy w kraju, w którym Kościół za PRL był opozycją, a w wolnej Polsce wierni się od niego odwracają. Bo jest zabójczo przywiązany do tradycji, nieżyciowy, nastawiony na zysk i wtrąca się w nie swoje sprawy. Kościół to strażnik patriotyzmu, patron tych wszystkich rocznic, które przypominają tylko o naszych, jako narodu, porażkach. Tylko apele poległych i msze za ojczyznę. Od świec żałobnych człowieka aż boli głowa, brak mu oddechu, tak jak oddechu brakuje dziś Kościołowi.

I naraz taka sprawa jak ta Noc Świętych. Kościół chce, by stawiać ją w opozycji do Halloween, które wywodzi się z tradycji celtyckich. Sam obrządek miał przywoływać pamięć o bliskich zmarłych, odstraszać złe duchy. Dziś, głównie w USA, swój charakter chyba zatraciło kosztem popkulturowej otoczki. Nam, w Polsce, kojarzy się z dyniami, cukierkami i psikusami.

Polski katolicyzm, bardzo zachowawczy, śmierci nie traktował jako odejścia bliskich do Boga, do lepszego, wiecznego życia. Choć de facto o takie życie chodzi katolikom. W Polsce katolickiej śmierć to zawsze szloch, żal, zaduma i nie ma się czemu dziwić, przecież jesteśmy tylko ludźmi. Ale Kościół powinien przypominać to, o czym chyba zapomniał. Że każda śmierć to narodziny nowego życia. Noc Świętych to ma być czas wspominania ich żywotów, czerpania z ich życia. Życia właśnie, a nie śmierci, jak to wychodziło dotąd. Dewotka tego nie kupi, zbłąkana dusza zniechęcona menedżerskim stylem Kościoła, także. Może przyjdą młodzi, bo dzisiejszy Kościół może liczyć tylko na nich. To na razie małe drzwiczki, żadne nowe otwarcie ani wielka reforma. Ale też rzecz fundamentalna, bo chodzi o oswojenie śmierci.

A że wymyślono to w Łodzi, też nie dziwi. To najbardziej świeckie z polskich miast. Gdyby Kościół kiedyś umierał, jego agonia mogłaby rozpocząć się właśnie tu.

Marcin Darda

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki