5/17
Pierwotnie lot Wostoka 5 miał trwać 8 dni, z tych planów...
fot. archiwum Dziennika Łódzkiego

Pierwotnie lot Wostoka 5 miał trwać 8 dni, z tych planów jednak zrezygnowano, gdyż statek osiągnął niższą od zaplanowanej orbitę przy zbyt wielkiej słonecznej aktywności. Powodowało to tarcie atmosfery. Wystąpił problem z usuwaniem odpadów. Potem Bykowski stwierdził, że lot był bardzo nieprzyjemny. Problemy wystąpiły podczas lądowania. Nie można było odłączyć modułu serwisowego statku. Na szczęście wysoka temperatura przepaliła przeszkadzające kable i Bykowski bezpiecznie wylądował.

W latach 1966-1968 Bykowski brał udział w przygotowaniach do radzieckiego lądowania na Księżycu. W 1967 miał brać udział w locie Sojuz 2, którego zadaniem było przycumowanie do Sojuza 1, w którym leciał kosmonauta Komarow. Z powodu problemów technicznych Sojuza 1 z lotu zrezygnowano. Lot Sojuza 1 skończył się tragicznie, nie otworzył się spadochron podczas lądowania. Komarow zginął. Potem Walery Bykowsk z kosmonautą Nikołajem Rukawisznikowem byli kandydatami do lotu Sojuz 7K-L1, który miał być pierwszym radzieckim lotem dookoła Księżyca. Jednak do niego nie doszło. Po raz trzeci i ostatni Bykowski poleciał w kosmos podczas lotu Sojuz 31 Jastrząb. Statek wystartował 26 sierpnia 1978 roku. Z Bykowskim w ramach programu Interkosmos poleciał Siegmund Jaehn z NRD. Sojuz przycumował do stacji kosmicznej Saljut 6, gdzie na pokładzie byli Władimir Kowalenok i Aleksander Iwanczenkow. Bykowski i Jaehn wrócili na Ziemię statkiem Sojuz 29.

W 1980 Bykowski został dublerem misji Sojuz 37. Podczas swoich trzech lotów spędził w kosmosie 20 dni 17 godzin i 47 minut. W 1988 opuścił korpus kosmonautów. W latach 1989-91 był Dyrektorem Domu Nauki Radzieckiej w Berlinie.

[sc]Tiereszkowa jak gwiazda[/sc]

Walentyna Tiereszkowa jak prawdziwa bohaterka jeździła po ZSRR, odwiedzała też sąsiednie kraje. Nie mogła zapomnieć o Polsce, gdzie była niesamowicie popularna. Cała Polska śpiewała za Filipinkami piosenkę „Walentyna twist”, a każdy chciał zobaczyć wielką kosmonautkę.

Do Łodzi Walentyna Tiereszkowa i Walery Bykowski przyjechali pod koniec października 1963 roku, na zaproszenie Michaliny Tatarkówny -Majkowskiej, ówczesnej pierwszej sekretarz Komitetu Łódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE

6/17
Pierwsza przyjechała Walentyna. W drodze do Łodzi zatrzymała...
fot. archiwum Dziennika Łódzkiego

Pierwsza przyjechała Walentyna. W drodze do Łodzi zatrzymała się w Łowiczu. Po drodze entuzjastycznie witano ją w Głownie i Strykowie. To, że Walentyna Tiereszkowa wybrała akurat Łódź nie było przypadkowe. Była tkaczka chciała odwiedzić miasto włókniarek.

Program pobytu w Łodzi był bardzo bogaty. Na początku odwiedziła Zespół Szkół Włókienniczych przy ul. Żeromskiego w Łodzi. Przyjechała do tej szkoły, by nadać jej swoje imię i odsłonić pamiątkową tablicę ze swym wizerunkiem.

Krystyna Wesołowska chodziła do technikum odzieżowego przy ul. Obywatelskiej, kiedy dotarła pojawiła się informacja, że Tiereszkowa ma odwiedzić Łódź. Ktoś wpadł na pomysł, by sprawdź kosmonautce prezent, zwłaszcza, że akurat rozeszła się wiadomość, że Walentyna ma wyjść za mąż za Andriana Nikołajewa.

- Ja z kilkoma koleżankami zaczęłam szyć suknię ślubną dla Walentyny Tiereszkowej - wspominała Krystyna Wesołowska, która potem pracowała w szkole, którą odwiedziła kosmonautka. - Oczywiście robiłyśmy to pod kierunkiem naszej opiekunki Adelajdy Szymańskiej.

Krystyna Wesołowska opowiadała, że nad suknią pracowały na praktykach prawie dwa miesiące. Sukienka była biała, z falbanami i przezroczystymi rękawami.

- Dla nas była przepiękna - mówi Krystyna Wesołowska. - Napracowałyśmy się przy niej bardzo. Wiele rzeczy przyszywałyśmy ręcznie. Nie było przecież overlocków czy zyg-zaków.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE

7/17
Suknie wręczono Walentynie Tiereszkowej w czasie spotkania w...
fot. archiwum Dziennika Łódzkiego

Suknie wręczono Walentynie Tiereszkowej w czasie spotkania w szkole przy ul. Żeromskiego. W auli zebrał się tłum. Przyszły delegacje z niemal wszystkich łódzkich szkół. Krystyna Wesołowska zapamiętała, że Wala miała na sobie ciemną sukienkę i wyglądała na bardzo zmęczoną.

[sc]Suknia szczęścia nie przyniosła[/sc]

W sukni ślubnej uszytej w łódzkiej szkole, kilka dni po powrocie z Polski, 3 listopada 1963 roku Tiereszkowa poślubiła Andriana Nikołajewa. Podobno o tym małżeństwie zadecydował sam Chruszczow. Chciał by kosmonautka wyszła za kosmonautkę. Andrian był jedynym kawalerem wśród kosmonautów i to jego wybrano na męża bohaterskiej Walentyny. Małżeństwo miało służyć celom propagandowym i naukowym. Chciano bowiem sprawdzić jak będzie się wychowywać potomstwo ludzi, którzy byli w przestworzach (córka Elena była wcześniakiem, ale urodziła się zdrowa).

Ślubna suknia z Łodzi nie przyniosła szczęścia Tiereszkowej. Walentyna i Andrian rozwiedli się w 1980 roku, ich małżeństwo wiele lat było fikcją. Wala wyszła drugi raz za mąż za Julija Szaposznikowa, który zmarł w 1999 roku.

[sc]Daj znów o sobie znać [/sc]

Podczas pobytu w łódzkiej szkole, jak relacjonował „Dziennik Łódzki” Walentyna odwiedziła warsztaty szkolne. Była tkaczka rozmawiała z Janiną Prus, uczennicą piątek klasy technikum, która obsługiwała czeskie krosno. Kosmonautka pytała jak się na nim pracuje. Potem podczas spotkania na sali gimnastycznej przemawiała inna uczennica Teresa Szafnerówna.

- Pragniemy, by twój wyczyn kosmiczny nie był ostatni - mówiła Teresa Szafnerówna. - Byś znów dała o sobie znać z kosmosu.

Walentyna dziękowała za ciepłe przyjęcie, życzyła uczniom łódzkiej szkoły dobrych wyników w nauce i zdrowia takiego jak mają kosmonauci. Potem kosmonautka pojechała przed Halę Sportową, gdzie czekali na nią łódzcy harcerze. Odwiedziła filharmonię, gdzie odbyło się spotkanie z młodzieżą Łodzi. Na drugi dzień Walentyna pojechała do Zakładów Przemysłu Odzieżowego im. Małgorzaty Fornalskiej przy ul. Sterlinga. Na spotkanie przyszły wszystkie włókniarki. Walentyna opowiadała im o locie w kosmos, ale też interesowała się ich pracą. Podchodziła do maszyn, rozmawiała z robotnicami.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE

8/17
- Była bardzo miła, serdeczna, uśmiechnięta -  mówił nam...
fot. archiwum Dziennika Łódzkiego

- Była bardzo miła, serdeczna, uśmiechnięta - mówił nam Eugeniusz Kudaj, który przed ponad 50 laty z bliska obserwował wizytę kosmonautki w Łodzi.

Władze Łodzi chciały się pochwalić jakim pięknym miastem rządzą. Pokazały więc kosmonautce nowe łódzkie osiedla - Żubardź, Nowe Rokicie.

Eugeniusz Kudaj wspominał, że największe wrażenie zrobiło na Tiereszkowej Nowe Rokicie. - Bo rzeczywiście osiedle było ładne, całe w kwiatach, zielenie - dodaje.

Specjalnie dla Walentyny Michalina Tatarkówna zorganizowała grzybobranie w lesie łagiewnickim. Janusz Głowacki słyszał, że wcześniej po lesie chodzili żołnierze i... sadzili grzyby. Jak twierdzą niektórzy były to pieczarki.

- Pamiętam, że Tatarkówna bardzo się denerwowała gdy zwróciliśmy uwagę na te ustawiane grzyby - wspominał Eugeniusz Kudaj.

W Radzie Narodowej Miasta Łodzi spotkała się z łódzkimi aktywistkami. Dostała od nich model krosna.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE

Kontynuuj przeglądanie galerii
WsteczDalej

Polecamy

Łodzianie rozpoczęli sezon działkowy. Było pierwsze grillowanie i rodzinne spotkania

Łodzianie rozpoczęli sezon działkowy. Było pierwsze grillowanie i rodzinne spotkania

Wielkie grillowanie na Stawach Jana w Łodzi. Otwarto już przystań

Wielkie grillowanie na Stawach Jana w Łodzi. Otwarto już przystań

DOZ Maraton Łódź. Najmłodsi biegacze na trasie i na podium. Wyniki i zdjęcia

DOZ Maraton Łódź. Najmłodsi biegacze na trasie i na podium. Wyniki i zdjęcia

Zobacz również

Misja dla 4 łap. Fani motoryzacji pokazali miłość do zwierząt ZDJĘCIA

Misja dla 4 łap. Fani motoryzacji pokazali miłość do zwierząt ZDJĘCIA

DOZ Maraton Łódź. Biegi najmłodszych dostarczyły nie lada emocji. Wyniki i zdjęcia

DOZ Maraton Łódź. Biegi najmłodszych dostarczyły nie lada emocji. Wyniki i zdjęcia