Pewnie nie byłoby sprawy, gdyby Wałęsa jechał przepisowe 90 km/godz. Kierowca miałby szansę zauważenia motocyklisty. Tymczasem biegli orzekli, że w chwili wypadku Wałęsa zasuwał 115 km/godz. (28% ponad normę!), co prawdopodobnie i tak jest wielkością zaniżoną. I nawet nie zapłacił mandatu.
Już wcześniej "zbijał" punkty karne za przekroczenie prędkości. Tomasz Machała, dziennikarz telewizyjny, napisał po wypadku, że młody Wałęsa często pokonywał trasę Warszawa - Gdańsk. "I znajomym mówił, że jego rekord na niej to 2 godziny i 6 minut. To oznacza, że średnia prędkość to 160-170 km/godz."
Pojazd poruszający się z szybkością 115 km/godz. pokonuje w sekundę 32 metry, jadący z szybkością 170 km/godz - 47 metrów. W praktyce kierowca włączając się do ruchu z pobocza nie widzi motocyklisty odpowiednio wcześnie. Nie życzę prokuratorowi i sędziemu z Sierpca, aby jako kierowcy przekonali o tym na własnej skórze. A może niech przekonają, ale kiedy motocyklem pojedzie nie jakiś zwariowany szarak, tylko ktoś z pozycją młodego Wałęsy. I niech wtedy dzieje się sprawiedliwość.
A póki im się nie trafi na drodze jakiś prezydentowicz na ścigaczu, niech sobie obejrzą film:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?