Do tej pory nie zajmował wyraźnego stanowiska, a tu nagle, ni stąd ni zowąd, naskoczył na Krzysztofa Kwiatkowskiego, że - mówiąc w skrócie - rozbija łódzką Platformę. W wywiadzie, którego Grubski udzielił "Dziennikowi Łódzkiemu", najważniejsze było jednak stwierdzenie, że Krzysztof Kwiatkowski musi zapomnieć o prezydenturze Łodzi.
Upłynęły dwa tygodnie i mamy następny głos, kto powinien zapomnieć o wyborach prezydenta Łodzi w roku 2014. Stefan Niesiołowski, kolejna prominentna postać w PO, najpierw solidnie asekuruje się, że nie ma nic do Jerzego Kropiwnickiego, a potem wali, że jeśli Kropiwnicki odważy się wystartować, to skończy się to jego upokarzającą porażką. Jeśli nałożyć na to deklarację Hanny Zdanowskiej, że za dwa lata stanie w blokach startowych, to co nieco się klaruje.
Spośród wymienionych pretendentów do tronu ani Krzysztof Kwiatkowski, ani Jerzy Kropiwnicki nie składali wyraźnych deklaracji, czy wystartują w wyborach. Ponieważ jednak nie było też dementi z ich strony, a obaj prowadzą dość ożywioną działalność, zaczyna to budzić niepokój ekipy związanej z prezydent Zdanowską i wicemarszałkiem Grabarczykiem. No i zaczęło się dmuchanie na zimne. Pierwszy do dmuchania zgłosił się Maciej Grubski, po nim Stefan Niesiołowski i na tym zapewne lista dmuchających się nie skończy.
Historia łódzkich wyborów prezydenckich może zatoczyć bardzo dziwne koło. Zarówno Krzysztof Kwiatkowski, jak i Jerzy Kropiwnicki mają coś do udowodnienia. Gdyby Kropiwnicki wystartował za dwa lata i wygrał, to dopiero byłaby dla niego satysfakcja po upokorzeniu w referendum. Krzysztof Kwiatkowski także ma coś do udowodnienia, ale nie Hannie Zdanowskiej, tylko Jerzemu Kropiwnickiemu, z którym w 2006 roku przegrał prezydenturę Łodzi.
Kropiwnicki nie szczędził mu wtedy szyderstw typu "bajarz ze Zgierza" (Kwiatkowski był wtedy wiceprezydentem Zgierza). Wyobrażacie sobie Państwo powtórny pojedynek Kropiwnicki - Kwiatkowski? Ale jest jeszcze trzeci potencjalny kandydat, który chciałby coś udowodnić. Dariusz Joński do dziś uważa, że porażka z Hanną Zdanowską miała charakter meteorologiczny. Spadła masa śniegu i Joński jako ówczesny wiceprezydent nie poradził sobie z paraliżem miasta. Żaden prezydent by sobie nie poradził, ale podczas wyborów nikt takich subtelności nie rozważa. Jak było naprawdę, nawet zima nie wie.
A dla Państwa, jaki finałowy pojedynek prezydencki byłby najbardziej interesujący?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?