Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krymska beczka prochu

Sławomir Sowa
Sławomir Sowa
Sławomir Sowa fot. Grzegorz Gałasiński/archiwum Dziennika Łódzkiego
Dwa lata temu byłem na Krymie, przez kilka dni mieszkałem u rodziny tatarskiej w mieście Sudak, na południowym wschodzie półwyspu. Tatarzy nie mają za co dziękować Rosjanom. Rodzina mojego gospodarza została wywieziona przez Rosjan za Morze Azowskie chyba jeszcze w 1944 roku.

On sam z żoną, dziećmi i całą grupą rodzin tatarskich mógł wrócić na Krym dopiero w latach 90. Zamieszkali wszyscy na jednym osiedlu, gdzie razem czuli się pewniej. Wszystko musieli zbudować od nowa. Cisi, spokojni ludzie, którzy z lekcji rosyjskiego okrucieństwa wynieśli pokorę i jakby rodzaj lęku przed demonstrowaniem swoich poglądów.

Dziś, kiedy się patrzy na Tatarów demonstrujących w obronie przynależności Krymu do Ukrainy, trudno tę pokorę odnaleźć. Jeśli Rosja zechce "odzyskać" Krym siłą, największą cenę może zapłacić te kilkanaście procent mieszkańców półwyspu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki