- Zgłosiłam problem, gdy po napaleniu w piecu w mieszkaniu pojawił się dym, od którego rozbolała mnie głowa, a na ścianach powstał osad - opowiada samotnie mieszkająca pani Sabina. - Tyle mówi się na temat zagrożenia czadem i trosce o ludzi starszych, ale pomocy doczekać się trudno.
Po niebezpiecznym zdarzeniu z piecem, emerytkę odwiedziła jej córka, która powiadomiła administrację nieruchomościami "Bałuty Nowe". Mimo zapowiedzi przez kilka dni kominiarze nie przyszli. Pani Sabinie było zimno, więc o wyczyszczenie pieca poprosiła sąsiadkę, która ma amatorskie doświadczenie w naprawach podobnych instalacji. Przy rozpaleniu dym, od którego emerytkę rozbolała głowa, już się nie pojawił.
- Ale, oczywiście, strach pozostał i wciąż czekałam na wizytę prawdziwych fachowców - mówi pani Sabina.
Twierdzi, że przed tygodniem zauważyła kominiarzy przy swoim domu.
- Ale nie weszli do środka, bo wcześniej rozpaliłam w feralnym piecu, a na gorących rurach pracować nie można. Wody w domu nie mam, ale telefon, owszem. Czy moja administracja nie może powiadomić mnie o terminie wizyty? Wtedy nie napalę w piecu - mówi pani Sabina.
O sprawę zapytaliśmy w czwartek Tomasza Ciszewskiego, dyrektora AN "Bałuty Nowe". Stwierdził, że zdecydowanie porozmawiał z szefem firmy kominiarskiej, z którą AN ma umowę o świadczenie usług i pani Sabina jak najszybciej doczeka się wizyty.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?