18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

kto widział okulistę?

Joanna Barczykowska
Joanna Barczykowska
Joanna Barczykowska archiwum
Kolejek do lekarzy specjalistów nie mierzymy w dniach, ale w miesiącach. A termin na zabieg zaćmy albo protezy kolana liczymy w latach. Czy to jeszcze normalne? Retoryczne pytanie.

Chorzy radzą sobie jak mogą. W walce o zdrowie liczy się w Polsce spryt, a że kolejka kolejce nierówna, to pacjenci nałogowo zapisują się do kilku na raz. A nuż uda się szybciej. Minister Zdrowia Ewa Kopacz chce system uzdrowić i wprowadza elektroniczny monitoring list oczekujących pacjentów. W kolejki uderzy kontrolą. Na ile poprawi to sytuację? Pacjenci przekonają się na własnej skórze. Ale wydaje się, że gorzej już być nie może.

Przykładów nie brakuje: w poradni kardiologicznej szpitala im. Kopernika w Łodzi na ten rok miejsc zabrakło już w styczniu. Aż serce się ściska. Limit zapisów do ortopedy i na rehabilitację w Szpitalu Wojewódzkim w Piotrkowie wyczerpał się kilka miesięcy temu. Aż trzeszczy mi w stawach. W łódzkich przychodniach do okulisty można zapisać się dopiero na kwiecień przyszłego roku. Oczy otwierają mi się szerzej niż u Stanleya Kubricka. Na poradę laryngologa trzeba czekać co najmniej trzy miesiące. I wcale się nie przesłyszałam.

Państwo pozwala nam chorować tylko na początku roku. Pod koniec musimy być zdrowi, bo kasa jest pusta, a lekarz dorabia pod ladą, bo w "państwówce" nie ma dla niego pracy. A co jeśli zachorujemy w grudniu? Musimy wmówić sobie, że jesteśmy zdrowi... a o chorobie przypomnieć sobie po Nowym Roku.
Pacjenci w Łódzkiem nie wiedzą już nawet, na co narzekać. Bo jak można oskarżać bezosobowy system. Po uszach dostaje się zawsze pielęgniarce, bo miała zły humor, albo lekarzowi, który nie miał czasu. Służba zdrowia zacznie działać lepiej, jak urzędnicy zrozumieją, że pacjenci to klienci, a nie petenci, których można zbywać w nieskończoność. Bo przecież każdy z nas płaci. Często nawet podwójnie.

Ja chorować w Polsce nie chcę, bo choć trafiam zazwyczaj na sympatycznych lekarzy i nie gorszych niż na Zachodzie, to zobaczyć ich można tylko od święta, albo na zawołanie... ale za opłatą.
Joanna Barczykowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki