Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ktoś okradł zwłoki motocyklisty, który zginął na Włókniarzy?

Wiesław Pierzchała
Motocykliście, który zginął na wiadukcie na al.Włókniarzy ktoś zabrał 200 zł
Motocykliście, który zginął na wiadukcie na al.Włókniarzy ktoś zabrał 200 zł Grzegorz Gałasiński/archiwum
Ktoś okradł ciało mojego syna, 27-letniego Bartłomieja, który zginął jadąc motocyklem na wiadukcie na alei Włókniarzy w pobliżu Dworca Kaliskiego - twierdzi Bogusław Lewicki, który w poniedziałek o popełnieniu przestępstwa zawiadomił Prokuraturę Rejonową Łódź - Polesie.

WIĘCEJ O WYPADKU: Śmiertelny wypadek na estakadzie. Zginął motocyklista [ZDJĘCIA+FILM]

Do tragedii doszło w piątek 6 lipca. Tego dnia Bartłomiej - na co dzień pracownik znanej firmy konfekcyjnej w Łodzi, w której jako grafik zajmował się projektowaniem odzieży - miał zapłacić mechanikowi za serwis swojego motocykla. W tym czasie ojciec Bartłomieja przebywał w Budapeszcie. Jak tylko dowiedział się o tragicznym wypadku wrócił do Łodzi i ustalił ostatnie minuty życia syna, który - jak podkreśla - od dziecka interesował się motocyklami i był doświadczonym motocyklistą.

- Udałem się do banku i dowiedziałem się, że w piątek o godz. 18.33 syn wypłacił 200 zł z bankomatu przy ul. Nastrojowej. Do wypadku doszło zaraz potem: o godz. 18.45 - mówi Bogusław Lewicki. - Syn jechał prosto do mechanika i jest po prostu niemożliwe, by po drodze, w tak krótkim czasie, wydał te pieniądze.

Na al. Włókniarzy 27-latek uderzył w tył jadącego przed nim audi i zginął na miejscu. Na wiadukcie błyskawicznie pojawili się policjanci i ratownicy z pogotowia ratunkowego. Ciało motocyklisty przewieziono do Zakładu Medycyny Sądowej w Łodzi.
Po powrocie do Łodzi ojciec 27-latka udał się do Wydziału Ruchu Drogowego KMP, gdzie otrzymał rzeczy po Bartłomieju.

- Dostałem plecak, w którym był portfel, a w nim 10 groszy i karty do bankomatu - wspomina ojciec motocyklisty. - Potem otrzymałem jeszcze telefon komórkowy. Na policję dostarczył go pracownik firmy H. Skrzydlewska, który przewiózł ciało do Zakładu Medycyny Sądowej. Natomiast 200 zł, które syn zapewne jak zwykle trzymał w spodenkach, a nie w portfelu, nigdy nie dostałem. Nie wiem co stało się z tymi pieniędzmi.

W tej sytuacji ojciec 27-latka uznał, że doszło do kradzieży banknotów i zaalarmował prokuraturę, która ma wyjaśnić, co stało się z gotówką. - Jestem zaskoczony i zbulwersowany - nie ukrywa Bogusław Lewicki. - Nie może dochodzić do sytuacji, że zwłoki są okradane. To karygodne.

Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi potwierdza, że do poleskiej prokuratury wpłynęło zawiadomienie o przestępstwie. W sprawie tej śledczy podejmą czynności sprawdzające. M.in. zbadają akta sprawy i sprawdzą jakie rzeczy zachowały się po zmarłym. Jeśli okaże się, że doszło do kradzieży pieniędzy, w tej sprawie będzie wszczęte śledztwo.

- Wprawdzie kradzież 200 zł jest wykroczeniem i grozi za nie grzywna, to jednak w tej sytuacji mogło dojść do okradzenia zwłok, co jest już przestępstwem i grozi za nie do ośmiu lat pozbawienia wolności niezależnie od wartości skradzionego mienia - wyjaśnia Krzysztof Kopania.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki