Przy okazji premier zaznaczył, że "dymisja nie ma związku z oceną kwalifikacji i osobistej uczciwości ministra". Otóż ma - jeśli nie z uczciwością, to na pewno z kompetencjami. Chyba że to zapewnianie o kompetencjach ministra jest ukrywaniem innej prawdy - bałagan w sprawie Jamału II był tak kompromitujący, że ktoś musiał beknąć, a przecież nie mógł to być minister gospodarki i wicepremier Janusz Piechociński, bo koalicja by poleciała.
Dlaczego Piechociński? Przypomnijmy, że "Dziennik Gazeta Prawna" twierdził, iż z całego rządowego towarzystwa tylko on był świadomy, że szykowane jest memorandum w sprawie budowy z Rosjanami nowego gazociągu.
Nie należy oczywiście zakładać, że Mikołaj Budzanowski jest bez winy. Ale przy jego uczciwości, tak chwalonej przez premiera, zastosowanie ma powiedzenie: To gorzej niż zbrodnia, to błąd.
Pytanie, czy oprócz rzucenia Budzanowskiego na pożarcie, premier jeszcze coś zrobi, żeby nie dochodziło do tak skandalicznych luk w procesie obiegu informacji w rządzie. I czy było więcej takich wpadek, które zamieciono pod dywan, zanim dowiedziały się o tym media.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?