Gdy kilka lat temu za politykę informacyjną NIK zaczął odpowiadać rzecznik Paweł Biedziak, czuć było tabloidowe odprężenie tej zacnej instytucji, lecz wciąż kojarzyła się ona z wykrywaniem nieprawidłowości tej skali, co błędne zaksięgowanie wpłaty za spinacze biurowe (przykład fikcyjny). Kogo to obchodziło? A Kwiatkowski tematyką zarządza jak szef dużej gazety. ZUS jest na czasie i "grzeje". Tak jak wcześniej sześciolatki w szkołach, reforma śmieciowa, opłaty na autostradach, rowerzyści, cierpiące zwierzęta. Kwiatkowski kontrole nie tylko podsumowuje, ale i zapowiada, a jak trzeba - przypomina. Nawiasem mówiąc, łatwość w doborze społecznie nośnych tematów, odziedziczyli po swoim mentorze łódzcy radni Klubu Łódź 2020 - ale to tylko dygresja.
Kiedy Kwiatkowski szedł do NIK-u, mówiono, że to zesłanie. Dopiero później zaczęła się przebijać świadomość, jaką trampolinę ze swojej prezesury może uczynić polityk taki, jak Kwiatkowski. A w pewnym sensie jest on fenomenem. Poza jednym drobnym potknięciem w śledztwie smoleńskim, nie zalicza żadnych wpadek. Żadnej przypadkowej wypowiedzi, ba - jednego nierozważnie rzuconego słowa. Choć nie jest to jedyna twarz Kwiatkowskiego i nie zawsze mówi on tak gładko jak w telewizji, opinia publiczna zna tylko i wyłącznie tę jedną twarz - zawsze zatroskaną o nasze dobro wspólne. Dlatego coraz bardziej prawdopodobne jest, że w głowie prezesa faktycznie mogła się zrodzić myśl o prezydenturze kraju w 2020 r.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?