18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łatwo płacić odszkodowania, trudniej zreformować sądy

Joanna Leszczyńska
Dr Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka
Dr Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka Piotr Kroll / Polskapresse
Z dr Piotrem Kładocznym z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka rozmawia Joanna Leszczyńska:

Dlaczego mimo wielu odszkodowań, jakie są zasądzane Polakom za opieszałość postępowania sądowego przez Trybunał w Strasburgu, polskie sądownictwo nie jest w stanie uporać się z tą przypadłością?
Problem polega na tym, że łatwiej jest zapłacić odszkodowanie niż usprawnić przebieg postępowania sądowego. Generalnie przyczyną opieszałości sądów jest złe zarządzanie pracą w sądzie i niewymuszanie przez sędziów prawidłowej pracy innych organów, niezbędnych, by sąd mógł sądzić. To, jak się okazuje, nie jest proste. Najbardziej przewlekle toczą się procesy w dużych miastach, gdyż tam trafiają najbardziej skomplikowane sprawy.

Co konkretnie jest niezbędne, by postępowanie sądowe przebiegało sprawniej?
Myślę, że koncentracja rozpraw. Jeżeli już nie rozprawa dzień po dniu, to szybciej niż raz na miesiąc. Tymczasem często jest tak, że rozprawa wyznaczana jest rzadziej niż raz na kwartał.

W czym problem, by postępowanie w danej sprawie toczyło się dzień po dniu, jak w wielu cywilizowanych krajach?
Często sędziemu wygodniej jest mieć pięć, sześć spraw na wokandzie jednego dnia. Dlatego, że jak spadnie jedna sprawa, nie traci wtedy całego dnia pracy. A tak by było, gdyby spadła mu jedna rozprawa, którą zaplanował na kilka godzin. Tu z kolei trzeba by się zastanowić, dlaczego rozprawy spadają. Między innymi dlatego, że ludzie nie boją się nie stawiać się na rozprawy. Na przykład policjanci, którzy są w jakiejś sprawie świadkami, przysyłają zaświadczenie, że w tym samym czasie są potrzebni gdzie indziej. Przypomnijmy sobie sprawę Michaela Jacksona, oskarżonego o pedofilię. Nawet taka gwiazda jak on nie mogła sobie pozwolić na to, by się nie stawić przed sądem w terminie, bo inaczej byłaby aresztowana. U nas każdy pozwala sobie na to, by mieć poważniejsze sprawy niż się stawić w sądzie. Sąd nierzadko nie jest w stanie wymusić, aby przywieziono podsądnego, bądź nie jest w stanie wymusić od policji konwoju. W rzeczywistości jest to możliwe, tylko sąd musiałby się postarać.

Postarać - w jaki sposób?
Można przecież wystąpić z wnioskiem o ukaranie finansowe czy dyscyplinarne na przykład adwokata, policjanta czy kogoś, kto nie zawiadomił świadka czy adwokata. Mam wrażenie, że sąd nie zachowuje się jak władza, tylko jak urzędnik, któremu coś się wydarzyło, no i trudno. Składa to na karb obiektywnych przesłanek i nie wykazuje żadnej inicjatywy, aby to się nie powtórzyło. Do ukarania przez sąd w takich przypadkach dochodzi niesłychanie rzadko.

Gdzie jest główne źródło przewlekłości postępowań karnych: w prokuraturze czy sądach?
Trudno powiedzieć. Jeśli akt oskarżenia jest dobrze przygotowany, to przewlekłość ewidentnie leży po stronie sądu. Jak źle, to sąd może odesłać akt oskarżenia do prokuratury, albo zacznie uzupełniać te dowody mozolnie podczas postępowania sądowego. Jeśli wybierze to drugie, to oczywiste, że proces trwa dłużej. Sąd musi wtedy powołać biegłych, żeby wydali opinię. I zwykle długo musi czekać. W skrajnym przypadku sąd w Poznaniu czekał na biegłego w sprawie opinii dentystycznej sześć lat. Pytano kolejno osiemnastu biegłych i nikt nie chciał. Albo biegły mówił, że za dwa lata. Sąd nie może nikogo zmusić do napisania opinii, gdyż nie pozwala na to ustawa.

Skądinąd wiadomo, że sądom brakuje pieniędzy na opinie bardzo dobrych biegłych...
To prawda. Dobra opinia musi kosztować. Jeśli opinia jest słaba, to w końcu będzie obalona. I proces się przedłuża.

Czy takie rozwiązania jak sądy 24-godzinne, mediacje czy dobrowolne poddanie się karze, które wydawałoby się przyspieszą postępowanie, nie okazały się skuteczne?

To nie rozwiąże problemu opieszałości. Liczba osób, które dobrowolnie poddają się karze, trochę się zwiększa. Ale to są głównie sprawy o posiadanie narkotyków, kiedy kogoś złapie się na gorącym uczynku. W innych sprawach, w których nie ma oczywistych dowodów, ludzie rzadko dobrowolnie poddają się karze. Myślą, że może się uda, może sprawa się przedawni. Co do mediatorów, to sądy nie chcą ich powoływać, bo to jeszcze wydłuża sprawę. Jak się mediacja uda, to w porządku, a jak nie, to trzeba prowadzić normalnie postępowanie. Niestety, u nas ludzie nie są skłonni do mediacji. Sądy grodzkie zostały zlikwidowane, a w ich miejsce powstały wydzielone wydziały. Sprawy o wykroczenia, drobne przestępstwa idą tam zwykle szybko.

Od przyszłego roku na czele sądu ma stanąć menadżer, który ma organizować tam pracę. To dobre rozwiązanie?
Nie każdy sędzia nadaje się na szefa takiej dużej placówki. Zresztą nie musi się znać na organizowaniu pracy innym sędziom. Myślę, że taki administrator lepiej pokierowałby sprawami finansowymi i zauważyłby, że nie opłaca się co kilka tygodni przywozić oskarżonego do sądu z odległego miejsca, tylko prowadzić postępowanie dzień po dniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki