Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech - Widzew 2:0. Fart mistrza, pech łodzian. Dwa tysiące kibiców Widzewa w Poznaniu

Dariusz Kuczmera
Dariusz Kuczmera
Kibice Lecha i Widzewa ustanowili rekord bieżącego sezonu ekstraklasy. Mecz w Poznaniu oglądało 23.725 widzów, w tym 2 tysiące kibiców Widzewa. Szkoda, że kibice używali pirotechniki, co może skutkować zakazem wyjazdów. Szkoda także, że dobrze grający zespół Widzewa popełnił dwa błędy w końcówce, bo mecz z mistrzem mógł wygrać.

Wcześniejszy rekord należał do kibiców Legii i Górnika, którzy w liczbie 23.210 widzów oglądali mecz swoich drużyn.
Trener Janusz Niedźwiedź przed meczem zapowiadał, że jego zespół będzie chciał postawić się mistrzowi. I tak było, choć przez pierwsze minuty widzewiacy grali schowani i liczyli na kontry. Sytuacji z obu stron nie było w ogóle. Henrich Ravas najczęściej grał nogami, a bramkarz Lecha Filip Bednarek prawie w ogóle.
W 29 minucie Nika Kwekweskiri strzelił zza pola karnego, Henrich Ravas odbił piłkę. Minutę później znów było gorąco, znów strzał Gruzina, obrona bramkarza Widzewa, a przed dobitką uchronił zespół Michał Żyro.
W odpowiedzi Fabio Nunes był w dobrej sytuacji, ale jego strzał na róg wybili obrońcy Lecha. Kolejną akcję zmarnował Michał Żyro, z trzech metrów zdecydował się na strzał piętą, a powinien się odwrócić.
- Jesteśmy zawsze tam, gdzie nasz Widzewek gra - skandowali głośno kibice Widzewa.
W 43 minucie sędzia Damian Sylwestrzak popełnił błąd i podyktował rzut wolny dla Lecha za zagranie ręką Michała Żyro na linii pola karnego. Oliwa nieżywa, piłka po strzale z wolnego trafiła w widzewski mur, dokładniej w Bartłomieja Pawłowskiego.
Już w przedłużonym czasie gry pierwszej połowy Widzew miał wiele szczęścia. Michał Skóraś zagrał wszerz pola karnego do Filipa Szymczaka, na szczęście piłki nikt nie przejął. Widzew odpowiedział podobnie, Juliusz Letniowski wrzucił piłkę w światło bramki Jakuba Bednarka, ale odbitej przez bramkarza piłki nikt nie kopnął do siatki gospodarzy.
Zaraz po przerwie Amaral nie pokonał głową Henricha Ravasa. W 51 minucie Karol Danielak trafił w słupek po strzale głową. Mecz był ciekawy. W 71 minucie Łukasz Zjawiński wychodził sam na sam z bramkarzem Lecha, ale został dogoniony przez rywala. Za chwilę Martin Kreuzliegler strzelił głową tuż obok słupka.
Dramat Widzewa rozegrał się po 80 minucie. Najpierw Amaral poślizgnął się przy strzale z szesnastki, a płasko lecąca piłka zaskoczyła Henricha Ravasa. Kilkanaście sekund później Patryk Lipski stracił piłkę, przejął ją Mikael Ishak i było 2:0. Na taki wynik łodzianie nie zasłużyli. Mogli wygrać, a wracają bez punktów.
Lech Poznań - Widzew Łódź 2:0 (0:0)
1.0 - Joao Amaral (80), 2:0 Mikael Ishak (81)
Żółte kartki: Skóraś - Żyro, Letniowski.
Sędziował: Damian Sylwestrzak (Wrocław).
Widzów: 23.725.
Lech: Filip Bednarek - Joel Pereira (64, Heorhij Citaiszwili), Filip Dagerstal, Antonio Milić, Barry Douglas (73, Pedro Rebocho) - Kristoffer Velde (46, Mateusz Żukowski), Nika Kwekweskiri, Jesper Karlstroem, Filip Marchwiński (7, Joao Amaral), Michał Skóraś - Filip Szymczak (63, Mikael Ishak). Trener: John van den Brom.
Widzew: Henrich Ravas - Karol Danielak (90, Mato Milos), Patryk Stępiński, Mateusz Żyro, Martin Kreuzriegler, Fabio Nunes (90, Kristoffer Hansen) - Łukasz Zjawiński (74, Jakub Sypek), Marek Hanousek, Juliusz Letniowski (78, Patryk Lipski), Bartłomiej Pawłowski (46, Dominik Kun) - Jordi Sanchez. Trener: Janusz Niedźwiedź.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki