Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Legia niech się uczy od Widzewa i ŁKS

Dariusz Kuczmera
Dariusz Kuczmera
Dariusz Kuczmera Grzegorz Gałasiński/archiwum Dziennika Łódzkiego
Trzęsienie ziemi z udziałem Polski, które wzburzyło Europę zdarza się raz na ćwierć wieku. Teraz jesteśmy pokrzywdzeni, 27 lat temu pokrzywdzeni przez nas z tego samego powodu byli inni, którzy olewają regulaminy.

W 1987 roku Duńczycy zostali pozbawieni możliwości występu w igrzyskach olimpijskich w Seulu w 1988, bo w meczu z Polską, który wygrali w Szczecinie wystawili nieuprawnionego zawodnika. Per Frimann nie miał prawa grać w meczu z Polską w eliminacjach igrzysk olimpijskich, bo wcześniej grał w eliminacjach mundialu. Takie były idiotyczne przepisy, ale nikt ich nie krytykował. Chodziło przecież o zróżnicowanie rozgrywek olimpijskich od mistrzostw świata.

A jednak Per Frimann zagrał, bo pewnie Duńczycy wtedy, jak i legioniści teraz, do takich drobiazgów wagi nie przywiązywali. Są od wyższych celów.

Błąd Duńczyków wykrył przed laty redaktor Roman Hurkowski, zaalarmował PZPN, napisał w "Piłce Nożnej" świetny tekst i UEFA przyznała walkower Polsce. Nam nic ten walkower nie dał, ale grupę eliminacyjną zamiast Danii wygrali Niemcy. Nikt wtedy nie szlochał z rozpaczy, że nie może być tak, że taki drobiazg przesądza o walkowerze. Prawo jest po to, by je przestrzegać. A jeśli uważamy, że regulaminy są złe, zmieńmy je.

Problem miał wtedy tylko redaktor Hurkowski, bo stał się na ówczesne czasy celebrytą pełną gębą. Wiem, bo siedziałem biurko biurko z bohaterem tamtego walkowera. Roman udzielał wywiadów częściej niż sam je pisał. Ujawniono nawet, że jego hobby to linie tramwajowe w polskich miastach. Gdy kiedyś zobaczył pętlę na ulicy Północnej w Łodzi, długo nie mógł oderwać oczu od kombinacji torów. Taki ścisły umysł, który tory tramwajowe i regulaminy miał w małym palcu.

Nie wyobrażam sobie, by podobny błąd, jaki teraz skompromitował Legię zdarzył się w Widzewie za czasów Stefana Wrońskiego czy Tadeusza Gapińskiego lub w ŁKS za czasów Marka Łopińskiego czy Jacka Żałoby. Profesjonaliści obudzeni w środku nocy recytowali, kto ile ma kartek, kiedy musi je odpokutować.

Ale skoro w Legii chce się mieć atrakcyjną dziewczynę przy boku, to się cierpi.

Pogarda dla przepisów dziś w sporcie jest na porządku dziennym. Ileż to razy dziennikarze zwracali trenerom, działaczom, piłkarzom uwagę, że trzeba przeanalizować regulamin czy terminarz, bo to ważne. Prawie za każdym razem słyszeliśmy taką mniej więcej odpowiedź: "Nie będziemy teraz spekulować i zajmować się takimi sprawami. Chcemy wygrać i to jest najważniejsze". Takie slogany miały tuszować brak zainteresowania przepisami.

Można zaryzykować, że wielu piłkarzy i trenerów nie wie, co decyduje o kolejności w tabeli, ale wiedzą co decyduje o kolejności stawiania samochodów na klubowych parkingach. Legia wiedziała, ile dostanie kasy za awans do Ligi Mistrzów, już ustaliła premie, ale nie wiedziała, kto może grać!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki