MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Lepiej zamknąć stadiony teraz

Marcin Bereszczyński
Jeśli właściciele klubów nie są w stanie zapewnić, że nie dojdzie do ekscesów takich, jak w Bydgoszczy, to trzeba zamknąć kolejne stadiony. Trudno. Zostanie nam oglądanie meczów w TV
Jeśli właściciele klubów nie są w stanie zapewnić, że nie dojdzie do ekscesów takich, jak w Bydgoszczy, to trzeba zamknąć kolejne stadiony. Trudno. Zostanie nam oglądanie meczów w TV Grzegorz Gałasiński
Zamknijmy stadiony, zanim zamienią się w cmentarze poległych w starciach kiboli

Chuligani, pseudokibice, czyli po prostu stadionowi bandyci, to rak pożerający nie tylko polską piłkę, ale i niemal każdy obszar naszego życia. Od lat trwają konsylia lekarskie, jak tego raka leczyć. Ale poza biciem piany nic z tego nie wynika. Czasem ktoś przepisze pigułkę, czyli ustawę, ale pacjent, czyli piłkarskie środowisko, i tak nie łyka tych proszków. Dlatego jest coraz gorzej. Ale najbardziej przerażający jest fakt, że nie ma odważnego chirurga, który przeciąłby wrzód i powstrzymał galopującą chorobę. A śmierć pacjenta na oczach świata w trakcie Euro 2012 jest wielce prawdopodobna.

Czy zamykanie stadionów ma sens? Moim zdaniem - nie. Ale w tym przypadku, gdy żaden inny sposób nie działa, to jedyna sensowna droga. Zresztą już przyniosła efekty.
Po pierwsze - zamknięcie stadionów wywołało ogólnonarodową dyskusję o bandytach w szalikach.

Jeśli zwykłym kibicom zabroniło się oglądania meczów, klubom odcięło się dochody z biletów, ochroniarzom zabrało się pracę, a piłkarzom motywację do gry, to nic dziwnego, że wszyscy są wzburzeni. I o to chodziło. Jeśli wszyscy zrozumieją, że stadiony mogą być zamknięte dłużej, niż na jeden mecz, to może wreszcie ktoś weźmie się za wyrzucanie bandytów ze stadionów. Zwykli kibice zaczną wskazywać bandytów palcami, aby sami mogli obejrzeć mecz. Kluby przestaną wpuszczać kryminalistów, żeby zacząć zarabiać na biletach. Ochroniarze spróbują poważnie traktować swój zawód i solidnie zrewidują bandziorów, aby nie wnosili noży i petard. A piłkarze zbiorą się na odwagę i powiedzą, że nie chcą, aby kibicowali im kryminaliści. Pierwszym, który to zrobił, to Jerzy Dudek. Ten legendarny już bramkarz Realu Madryt, napisał na swoim blogu, że zamknięcie stadionów to strzał w dziesiątkę. - Poświęcenie wymaga ofiar i być może tymi decyzjami premier straci w oczach kilkudziesięciu gości, którzy dalej myślą, że stadion to arena dla popisów walki z ochroną czy policją. Ale mam nadzieję, że zyska dużo większą rzeszę fanów, a nawet kiboli, którzy mają dość tej niepewności, co może zdarzyć się dzisiaj na stadionie, czy będzie zadyma, czy też nie - napisał Dudek.

Po drugie - recydywa kiboli musi mieć dotkliwe konsekwencje.

Marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna przyznał się do błędu, którym była zeszłoroczna amnestia dla kibiców z zakazami stadionowymi. Cóż, kibole dostali szansę, której nie wykorzystali. Za recydywę muszą ponieść surową karę.

- Kibice muszą zrozumieć, że nie ma żartów. Albo będzie sportowa atmosfera na trybunach, albo puste stadiony i bandyterka - powiedział Schetyna w TVP. Rzecznik rządu Paweł Graś dodał, że zamknięcie stadionów było zaproszeniem do rozmowy o chuligaństwie z właścicielami klubów i obiektów sportowych. Rzecznik zapowiedział, że stadiony będą zamykane zawsze wtedy, kiedy do organizatorów i wojewodów dojdzie informacja policji, że impreza sportowa na stadionie nie gwarantuje bezpieczeństwa. I bardzo dobrze. Lepiej zamknąć stadion zanim zamieni się w cmentarz poległych podczas starć kibiców.

Po trzecie - zbliża się Euro 2012.

Uważam, że stadiony powinny być zamknięte aż do odwołania. A to, kiedy zostaną otwarte, zależeć będzie od wcześniejszego zapewnienia bezpieczeństwa przez klub i kibiców. Nie obchodzi mnie, ile na tym stracą kluby, czy odejdą sponsorzy. Dziwię się, że ci sponsorzy jeszcze są. Euro 2012 jest sprawą narodową i zapewnienie bezpieczeństwa na tej imprezie powinno być traktowane bardzo poważnie. Jeśli podczas mistrzostw dojdzie do awantur, to będzie wstyd na cały świat. Co więcej, będzie to ostatnia impreza w naszym kraju, który już zaczął przymierzać się do organizacji finału rozgrywek jednego z europejskich pucharów.

Po czwarte - jeśli rząd buduje stadiony, to chce o nie dbać.

Dziwią mnie ataki na rząd i wojewodów, którzy zamykają stadiony. Rząd przed Euro 2012 buduje obiekty piłkarskie i ma prawo decydować o ich przyszłości. Nie dziwię się, że premier nie chce, żeby stadiony, na które zostały wydane miliony złotych, zamieniły się w gruzowiska. Gdybym ja wybudował dom, to też robiłbym wszystko, aby nikt go nie zniszczył.

Po piąte - kluby nie chcą lub nie potrafią zrobić porządku z chuliganami.

Zaskakują mnie demonstracje antyrządowe kiboli. Przecież to nie Tusk zamknął stadiony, ale spowodowali to debile w szalikach podczas meczu w Bydgoszczy. Policja wystąpiła do Lecha i Legii, aby podały personalia osób, które były na tym meczu. Kluby odmówiły, więc zostały ukarane odebraniem zysków z biletów. Oznacza to, że demonstracje kibiców powinny być wymierzone we właścicieli Legii i Lecha, a nie w rząd. Skoro nie można zapewnić, że nie dojdzie do ekscesów takich jak w Bydgoszczy, to inne stadiony też trzeba zamknąć. Kluby staną wtedy przed wyborem: albo dalej chronią bandytów i nie mają zysków z biletów, albo wpuszczają normalnych kibiców, a nie psychopatów. Życzę mądrego wyboru!

Po szóste - każdy chciałby bezpiecznie iść ulicą w koszulce ulubionej drużyny.

Jerzy Dudek na swoim blogu zwrócił uwagę na to, że jeśli tym razem uda się wykluczyć bandytów ze stadionów, to może wreszcie każdy z nas będzie mógł założyć koszulkę ulubionego klubu i wyjść na ulicę bez ryzyka, że wróci do domu z poharataną facjatą. Osobiście, marzę o tym od dziecka!

Kluby asekurują się, że jeśli wygonią agresywnych kiboli ze stadionów, to stracą połowę wpływów z biletów. A wystarczy wyeliminować prowodyrów starć i starać się, żeby na ich miejscu nie pojawili się nowi. Jeśli znikną chuligani, pojawią się w ich miejsce całe rodziny, które kupią kolorowe stroje w barwach klubu i z radością zaczną wykrzykiwać nazwę swojej drużyny, zamiast wywrzaskiwać , że Legia to jest k.... Takie niby-wrzaski to ani doping, ani kibicowanie. Mówi taki, że kocha swój klub, ale przez jego awantury ten ukochany klub musi płacić kary. Taki kibol-psychopata przypomina mi męża bijącego żonę z... miłości.

Po siódme - nie patyczkować się.

Niech stadiony nadal będą zamknięte. Nawet na rok lub dwa lata. Po takim poście nikt nie będzie ryzykował kolejnych lat bez możliwości wejścia na stadion. Najgorzej, jeśli zdarzy się tak, że zamknęło się obiekty, a za tydzień się je otworzyło. To będzie oznaczało poczucie bezkarności dla bandytów, prezesi klubów nie poczują się odpowiedzialni za eliminowanie kryminalistów ze stadionów. A zwykli kibice i piłkarze nie nabiorą odwagi do piętnowania stadionowego bandytyzmu. Może tym razem się uda...

PS. Chciałem iść ze znajomymi na mecz Widzew-Zagłębie. Byłem rozczarowany zamknięciem stadionu. Ale nie mam pretensji do rządu, a do prezesa klubu, że nie potrafi zapewnić bezpieczeństwa na swoim podwórku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki