Po pierwszym zwieńczonym zwycięskim dla ŁKS tie-breakiem meczu, trener Błażej Krzyształowicz stwierdził, że jego zawodniczki muszą się „zresetować” i zapomnieć o wtorkowym niepowodzeniu. Czy to się Budowlanym udało? Początek pierwszego seta nie zdawał się tego potwierdzać. Ełkaesianki były lepiej zorganizowane, ich rywalki kompletnie nie radziły sobie z zagrywką, a w dodatku popisową partię rozgrywała Regiane Bidias.
Na przewagi po raz pierwszy
Na Brazylijkę ciut narzekaliśmy w trakcie sezonu, tymczasem w pierwszej fazie piątkowego spotkania przyjmująca ŁKS robiła na parkiecie, co jej się żywnie podobało. W bloku, czy w defensywie, nie było na nią mocnych. Nic więcej dziwnego, że szkoleniowiec Budowlanych szybko poprosił o czas, choć nawet po tej przerwie inicjatywa jeszcze długo należała do wicemistrzyń Polski, które w pewnym momencie wypracowały sobie wysoką, bo aż ośmiopunktową przewagę (18:10). I kiedy wydawało się, że zespół Michała Maska wygra tę partię w cuglach ŁKS stanął, a Budowlane zaczęły odrabiać straty, w czym bardzo im pomogła doskonała zagrywka Małgorzaty Śmieszek. Efekt? Losy pierwszego seta rozstrzygnęła rywalizacja na przewagi, w której jednak więcej zimnej krwi zachowały ełkaesianki, wygrywając 27:25.
Budowlane łapią oddech
Na początku drugiego seta wydawało się, że Budowlane złapały odpowiedni rytm gry, lecz po pierwsze - ełkaesianki nie pozwoliły im odskoczyć na więcej niż jeden punkt, i po drugie – po wejściu na parkiet Moniki Bociek (zmieniła Izabelę Kowalińską) ŁKS objął prowadzenie, między innymi dzięki dobrej zagrywce tej ostatniej i wysokiej skuteczności Aleksandry Wójcik, siejącej popłoch w szeregach rywalek na lewym skrzydle. Przy stanie 13:11 trener Błażej Krzyształowicz poprosił o czas, a zaraz po nim oglądaliśmy długą wymianę, podczas której dwoiła się i troiła Maria Stenzel, a i tak kolejny punkt zdobył znów ŁKS.
Dopiero po tym Grot Budowlane otrząsnęły się z przewagi rywalek. Świetnie w tym fragmencie spotkania spisywała się w obronie zwłaszcza Maria Stenzel, odważnie i co najważniejsze skutecznie zagrywała Jovana Brakočević, więc koniec końców zawodniczki w białych strojach zdołały odwrócić losy tej partii. Po asie serwisowym Serbki gospodynie wyszły na trzypunktowe prowadzenie, a po jej udanym ataku w końcówce tej partii miały pierwszego set-balla, którego zwieńczyły skuteczną kontrą (25:20).
Niemożliwe dla nich nie istnieje
Trzeciego seta kapitalnie rozpoczęły Budowlane, w czym pomogła im dobra zagrywka Anny Bączyńskiej i seria błędów rywalek. Trener Michał Masek ratował swój zespół „czasem”, bo już na początku tej partii gospodynie wyszły na prowadzenie 6:1. Przerwa pomogła podopiecznym słowackiego szkoleniowca, ŁKS zniwelował straty, lecz animuszu starczyło mu tylko na kilka pierwszych piłek. Wydawało się, że gospodynię znalazły w końcu sposób na Regiane Bidias, ba, po kolejnym skutecznym bloku Femke Stoltenborg zdołały powiększyć przewagę do czterech punktów, sęk w tym, że zespół trenera Krzyształowicza grał zrywami, natomiast ełkaesianki były do bólu konsekwentne, co więcej w końcówce seta znów rozpędziła się Brazylijka. To jej akcje przesądziły o tym, że ŁKS, dość chyba nieoczekiwanie, wygrał drugą partię do 23.
Na przewagi po raz drugi
Rozpędzony ŁKS nieco lepiej od rywalek wszedł także w czwartego seta. Na jego początku Grot Budowlane albo spóźniały blok, albo wyskakiwały do niego zbyt wcześnie, z czego skrzętnie korzystała Klaudia Alagierska, Aleksandra Wójcik i oczywiście Regiane Bidias, choć należy i wspomnieć o ważnej roli jaką pełniła w tym momencie na parkiecie zręcznie przyspieszająca grę ełkasianek Marta Wójcik. Po drugiej stronie siatki cudów w obronie dokonywała Maria Stenzel, gruszek w popiele nie zasypiała także bardzo skuteczna w ataku Jovana Brakočević (ok. 70 ataków w całym spotkaniu!), a że z czasem zespół trenera Michała Maska zaczął mieć problemy z przyjęciem zagrywki, znów byliśmy świadkami bardzo wyrównanej walki „punkt za punkt”.
W końcówce tej partii Brakočević zdołała wreszcie zatrzymać Aleksandrę Wójcik, po chwili to samo spotkało Bidias i gospodynię wywalczyły piłkę setową. ŁKS obronną ręką wyszedł jednak i z tych opresji - najpierw dzięki pomyłce rywalek, a potem skutecznemu blokowi, więc i tę partię rozstrzygnęła emocjonująca gra na przewagi. W niej ełkaesianki po kapitalnym ataku Moniki Bociek miały nawet piłkę meczową, lecz przysłowiowej kropki nad „i” postawić nie zdołały, po chwili zaś Jovana Brakočević zapewniła zwycięstwo Budowlanym do 27.
Wiewióry znów górą
Tradycji stało się zadość. W Sport Arenie czekał nas tie-break. Tak jak we wtorek świetnie rozpoczęły go ełkaesianki. Po dobrej zagrywce Klaudii Alagierskiej i nieudanym ataku Anny Bączyńskiej ŁKS prowadził już 4:0. Trener Błażej Krzystałowicz poprosił o czas przy stanie 6:2. Nie pomogło. Piłka po dwóch kolejnych atakach Budowlanych wylądowała na aucie. Co prawda Monika Bociek zepsuła w tym momencie zagrywkę, ale po chwili skutecznie zakończyła akcję swojego zespołu i wicemistrzynie Polski prowadziły 9:3. Dziesiąty punkt zdobyła Zuzanna Efimienko-Młotkowska. Jedenasty - atomowym atakiem Bidias. Po nieudanym ataku Jovany Brakočević ŁKS prowadził 13:8. Chwilę później, wskutek złej zagrywki Serbki, popularne „wiewióry” miały piłkę meczową. Niesione głośnym dopingiem swoich kibiców szansy nie zmarnowały.
Drugie siatkarskie derby na szczycie LSK znów dla ŁKS! W poniedziałek 29 kwietnia o godz. 20.30 kolejne trzecie już starcie na szczycie LSK.
Grot Budowlani Łódź - ŁKS Commercecon Łódź 2:3 (25:27, 25:20, 23:25, 29:27, 10:15)
MVP: Regiane Bidias.
Stan rywalizacji: 2:0 dla ŁKS
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?