Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ŁKS - Raków 1:1. Mogę przeprosić kibiców, że nie dowieźliśmy prowadzenia. Zdjęcia z meczu

Grzegorz Gałasiński, Dariusz Kuczmera
Fot. Grzegorz Gałasiński
Po zaskakującym meczu ŁKS Łódź - Raków Częstochowa (1:1) trenerzy obu drużyn powiedzieli:

Marcin Matysiak (trener ŁKS): "Jest duży niedosyt. Jeszcze kilka tygodni temu nikt by nie powiedział, że po remisie z mistrzem Polski będziemy źli i rozczarowani. Wykonaliśmy ogrom pracy, do szczęścia zabrakło kilku sekund, ale mimo to chcę podziękować zawodnikom, sztabowi i kibicom, którzy w trudnych momentach nieśli nas. Na pewno mieliśmy plan na ten mecz i dobrze go realizowaliśmy. Przed przerwą nie tylko czekaliśmy na kontry, ale i potrafiliśmy wykreować coś z gry. W drugiej połowie zdobyliśmy upragnioną bramkę, a następnie Raków rzucił się do odrabiania strat. Zabrakło kilku sekund, żeby być w pełni szczęśliwym i się uśmiechać. Mogę jedynie przeprosić kibiców, że nie dowieźliśmy prowadzenia. I mogę jednocześnie zapewnić, że się nie poddamy i będziemy walczyć o punkty w każdym kolejnym spotkaniu. Widać, że drużyna odzyskała wiarę w swoje możliwości. Wcześniej była niemoc i głowy w dół, a teraz jest sportowa złość, co przekujemy w kolejne działania".(PAP)

Dawid Szwarga (trener Rakowa): "Uważam, że pierwsza połowa w naszym wykonaniu była dobra. Oczywiście chcieliśmy bardziej kontrolować mecz, przebywać z piłką na połowie rywala, ale mieliśmy cztery dobre okazje, przy jednej ŁKS. Po prostu jedną z nich należało zamienić na bramkę, jednak brakowało nam skuteczności. Dobrze weszliśmy w drugą połowę, mieliśmy sytuacje, ale powinniśmy być bardziej pazerni. Były okazje w polu karnym, jednak brakowało nam determinacji, która pozwoliłaby wepchnąć piłkę do bramki. Tak jak zrobił to Giannis Papanikolaou. Towarzyszy nam teraz niezadowolenie i złość, ale jestem dumny z zawodników, w jaki sposób wdrażali plan na mecz i za to, jak dążyli do tego, żeby go zremisować.
- Wiemy, jakie są przepisy dotyczące zagrania ręką. Dla mnie jednak jest nieprawdopodobne, że po dośrodkowaniu w pole karne, kiedy zawodnik nie jest w stanie zareagować i piłka trafia go w rękę po zagraniu przez rywala głową z odległości pół metra, jest rzut karny. To wypacza wynik i rywalizację. Przepis, który zmodyfikowaliśmy, doprowadził do tego, że zwiększyliśmy przypadkowość w piłce nożnej. Dyktowanie rzutów karnych w sytuacjach, kiedy nie ma zagrożenia, a jest ręka, jest błędne, bo wpływa na wynik i ocenę całego zespołu i trenera. To mój apel, żebyśmy coś z tym zrobili jako środowisko piłkarskie". (PAP)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki