Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ŁKS - Ruch Radzionków 4:2

Marek Kondraciuk
ŁKS grał nie tylko dobrze, skutecznie, ale także ładnie i kibice mogli nacieszyć oczy płynnymi akcjami,
ŁKS grał nie tylko dobrze, skutecznie, ale także ładnie i kibice mogli nacieszyć oczy płynnymi akcjami, Krzysztof Szymczak
Znakomita gra i efektowne zwycięstwo w najlepszym w tym sezonie występie ŁKS. Entuzjazm przygasiła nieco strata dwóch goli w końcówce, kiedy spotkanie było już rozstrzygnięte.

Nie zmienia ona jednak oblicza mecz. ŁKS grał nie tylko dobrze, skutecznie, ale także ładnie i kibice mogli nacieszyć oczy płynnymi akcjami, urozmaiconymi kombinacjami technicznymi i strzałami. Trzecie z rzędu, szóste w całych rozgrywkach zwycięstwo i 13 punktów zdobytych w ostatnich pięciu meczach umacnia drużynę trenera Andrzeja Pyrdoła w czołowej dwójce tabeli, dobrze przy tym rokując na przyszłość. ŁKS rozkręca się i nabiera impetu.

Gdyby nie ''dwójka'' w siatce ełkaesiaków można by powiedzieć, że zdemolowali Ruch, który we wcześniejszych 7 meczach stracił tylko 4 gole, a w meczu z ŁKS drugie tyle. Trzeba zauważyć, że radzionkowianie zdobyli wcześniej 6 bramek, a w sobotę przy al. Unii dołożyli aż jedną trzecią tego dorobku.

Już po 10 minutach mogło być 4:0. Łodzianie od początku złapali swój rytm gry, zepchnęli rywali do głębokiej obrony, grali z polotem, łatwo stwarzając klarowne sytuacje podbramkowe. Większość ataków ŁKS organizował prawą stroną, gdzie dobrze współpracowali Artur Gieraga i Damian Pawlak, który tym razem dostał szansę gry i wykorzystał ją, wyróżniając się pomysłowością, dynamiką i aktywnością. Do akcji tej dwójki włączał się Krzysztof Smoliński, po raz kolejny indywidualność zespołu, co owocowało permanentnym zagrożeniem dla bramki Seweryna Kiełpina.

W 2 minucie po rożnym Bartosza Romańczuka, jak się później okazało jednego z najlepszych zawodników ŁKS tego dnia, strzelił Smoliński, ale jego uderzenie zablokował Jacek Wiśniewski. Piłka trafiła do Jakuba Koseckiego, który jednak fatalnie chybił. Trzy minuty później mocno zagrał do środka Pawlak, a Smoliński strzelił z woleja, ale tuż nad poprzeczką. Po kolejnych dwóch minutach Gieraga zakończył rajd zagraniem do ''Smoły'', jednak obrońcy wybili mu piłkę. W 10 minucie Kiełpin obronił strzał Koseckiego po ziemi, a za kilkanaście sekund omal nie zaskoczył go strzałem z półobrotu Marcin Mięciel, po akcji Gieragi i Smolińskiego.

W 20 minucie kibice już się zerwali z miejsc, aby fetować gola Mięciela. Piłkę rozegrali Pawlak z Gieragą, a najlepszy snajper ŁKS skończył atak potężnym strzałem z 7 m pod poprzeczkę, obronionym jednak intuicyjnie przez Kiełpina.

Gol ''wisiał w powietrzu'' i spadł na piłkarzy Ruchu w 24 minucie. Tym razem Mięciel już był precyzyjny, ale na oklaski zapracował także Kosecki. Młody warszawianin zaatakował prawą stroną, stracił jednak piłkę na rzecz Marcina Kowalskiego, ale zaraz mu ją odebrał i idealnie podał po ziemi Mięcielowi, który płaskim strzałem zdobył prowadzenie.

Radzionkowianie przed przerwą tylko dwa razy wyrwali się z oblężenia. W 15 min Miłosz Przybecki wręcz podał piłkę w ręce Bogusława Wyparły, a w 27 min były ełkaesiak Dawid Jarka główkował z 5 m, ale łódzki bramkarz złapał piłkę.

Po raz pierwszy ełkaesiacy zaatakowali lewą stroną w 30 minucie. Po zagraniu Woźniczki dynamicznie główkował Mięciel, ale niewiele nad bramką.

Łodzianie byli ruchliwi i dzięki temu łatwo przerywali niemal każdą akcję rywali, zanim jeszcze rozwinęła się. Bardzo dobrze grał Dariusz Kłus, tworząc wraz z Bartoszem Romańczukiem i Marcinem Smolińskim świetnie współpracujące w środku boiska trio. Z upływem czasu Kłus wspierał nie tylko defensywę, ale i atak. W 58 min jego strzał po akcji Romańczuka z Koseckim został zablokowany, ale jeszcze w tej samej minucie Kłus cieszył się ze zdobycia gola. Gieraga zagrał z prawej strony, a Kłus przyjął piłkę, popatrzył i strzelił tam, gdzie bramkarz nie był już w stanie sięgnąć piłki.

Kiedy mecz się kończył nastąpiło 8 minut, które wstrząsnęły stadionem ŁKS. Padły w tej fazie bowiem aż 4 bramki! W 81 min Romańczuk idealnie podał do Artura Golańskiego, który strzelił obok bramkarza do siatki, a był to pierwszy kontakt 18-letniego wychowanka klubu z piłką, po wejściu na boisko i pierwszy w karierze gol ligowy. Na 4:0 podwyższył prowadzenie ŁKS... Kowalski z Ruchu. Podanie Romańczuka do Gieragi przeciął główką tak niefortunnie, że przelobował swojego bramkarza.

Najładniejszą bramkę meczu zdobyli jednak nie łodzianie, a radzionkowianin Marek Suker, okrzyknięty niegdyś, w czasach gry w Ruchu Chorzów wielką nadzieją polskiego futbolu. Zza pola karnego uderzył w samo okienko.

Drugi gol Ruchu był dla odmiany najbrzydszy, bo wymęczony w 87 min w zamieszaniu podbramkowym przez Andrzeja Niewulisa. Łodzianom wyraźnie zabrakło koncentracji, aby nie dopuścić do takiej sytuacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki