Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ŁKS trenuje przed meczem z Wisłą Płock. Po pierwsze: unikać fauli w okolicach własnego pola karnego

R. Piotrowski
Łukasza Piątka zapewne i w sobotę czeka wiele ważnych powietrznych pojedynków [Fot. Krzysztof Szymczak]
W sobotę piłkarze ŁKS zmierzą się z Wisłą Płock. Najsilniejszą bronią najbliższego rywala ełkaesiaków są egzekwowane przez Dominika Furmana stałe fragmenty gry.

Ostatni przegrany 2:3 z Pogonią Szczecin pojedynek „Nafciarzy” był jak sezon w pigułce. Trochę do śmiechu, trochę do płaczu. Przypomnijmy, że podopieczni trenera Radosława Sobolewskiego, którzy w obecnych rozgrywkach zajmowali już i pierwsze, i ostatnie miejsce w tabeli, prowadzili z „Portowcami” 2:0 i gdy wydawało się, że zgarną komplet punktów, stracili trzy bramki w pięć minut.

- Smutna lekcja zarówno dla mnie, jak i dla mojego zespołu. W kilka minut roztrwoniliśmy to, na co ciężko pracowaliśmy w okresie przygotowawczym i przez większą część spotkania. Graliśmy dobrze, konsekwentnie, do tego realizowaliśmy założenia taktyczne, bo chcielibyśmy wyblokować środek i nagle przytrafiły się nam te nieszczęśliwe minuty – powiedział po przegranym 2:3 meczu z Pogonią Szczecin trener płocczan Radosław Sobolewski.

Ósma w tabeli Wisła to niewdzięczny rywal. Jej najsilniejszą bronią są stałe fragmenty gry wykonywane przez Dominika Furmana. W tym akurat przypadku statystyki nie kłamią. Zespół z Mazowsza zdobył w lidze najwięcej, bo aż piętnaście goli dzięki rzutom wolnym, kornerom, karnym i akcjom rozpoczętym wyrzutem piłki z autu. W sumie to aż 55 proc. wszystkich trafień wiślaków (15 z 27 goli), a jak potężną bronią w ręku (i nogach) „Nafciarzy” są stałe fragmenty gry przekonała się ostatnio Pogoń Szczecin (oba gole „Portowcy” stracili po rzutach rożnych), przekonał się także w jesiennym rozegranym w Płocku i przegranym 1:2 meczu ŁKS.

Ełkaesiacy muszą się mieć na baczności, bo groźne są nie tylko dośrodkowania czy uderzenia Dominika Furmana (pomocnik Wisły ma udział w co trzeciej bramce zdobytej przez płocczan w tym sezonie ekstraklasy), ale i przyczajony na skraju pola karnego Giorgi Merebashvili (o tym też przekonali się zarówno szczecinianie, jak i wcześniej ŁKS), w dodatku w przerwie zimowej do drużyny dołączył znany z występów w Jagiellonii, mierzący blisko dwa metry Cillian Sheridan.

Kluczem do sukcesu łodzian (oczywiście jednym z kilku) jest więc: po pierwsze - unikanie przewinień w okolicach własnej szesnastki, po drugie - dobre ustawienie obrońców i po trzecie - odważna gra na przedpolu Arkadiusza Malarza. Z tym pierwszym może być problem, bo ełkaesiacy byli jesienią jedną z trzech najczęściej faulujących na własnej połowie drużyn ekstraklasy (więcej tylko Korona i Lechia). Każde takie przekroczenie przepisów to woda na młyn płockiej drużyny.

Jesienią, gdy przyszło do walki w powietrzu o piłkę, ełkaesiacy ustępowali rywalom, ale teraz, przede wszystkim za sprawą Macieja Dąbrowskiego, ma się to zmienić. Doświadczony stoper nabawił się bolesnego urazu w Warszawie. Ten okazał się na szczęście niegroźny i w środę zawodnik pojawił się na przedpołudniowych zajęciach z drużyną. W spotkaniu z Wisłą nie zagrają natomiast pauzujący z powodu kartek Jan Grzesik i Jan Sobociński. Pierwszego z wymienionych zastąpi na prawej stronie defensywy Artur Bogusz.
- Arka Gdynia przegrała, Korona Kielce zremisowała, a Wisła Kraków wygrała. Walczyliśmy z Legią, ale wiedzieliśmy, że w Warszawie nie będzie łatwo o punkty. Ten mecz nie decyduje o naszym spadku, tak jak wygrana nie zapewniłaby nam utrzymania. Musimy optymalnie przygotować się do kolejnych spotkań – powiedział po przegranym 1:3 meczu z Legią trener Kazimierz Moskal.

Na środowym treningu (odbył się na boisku hybrydowym w al. Unii 2) ełkaesiacy trenowali m.in. atak pozycyjny, bo zdaje się temu służyła gra na połowie boiska, w trakcie której piłkarze w pomarańczowych znacznikach (ci usposobieni ofensywnie) próbowali wyprowadzić w pole defensorów. Kilka akcji atakujących mogło się podobać, a naszą uwagę zwrócił ostatni nabytek beniaminka, bowiem dało się zauważyć, że Antonio Domínguezowi nie brakuje ciekawych pomysłów na rozegranie piłki. I tak, wiemy, że cała sztuka w tym, by te pomysły wcielić w życie tak efektywnie także na ligowym boisku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki