Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ŁKS wygrał z policją i może wpuścić kibiców na niedzielny mecz

Paweł Hochstim
Fani ŁKS w niedzielne popołudnie będą mogli dopingować swoją drużynę z trybun
Fani ŁKS w niedzielne popołudnie będą mogli dopingować swoją drużynę z trybun
Niedzielny mecz ŁKS - Zjednoczeni Stryków odbędzie się z udziałem publiczności, choć policja domagała się, by kibice pozostali poza stadionem. Wojewoda łódzka Jolanta Chełmińska uznała jednak, że nie ma powodu, by nie wpuścić fanów na trybuny.

Wygląda jednak na to, że z powodu ŁKS niebawem... zmieniona zostanie ustawa. Bo właśnie przypadek ŁKS pokazał, że przepisy nie są jednoznaczne i można je interpretować na dwa sposoby. 7 listopada wojewoda łódzka zakazała ŁKS "organizacji imprezy masowej z udziałem publiczności".

- My zinterpretowaliśmy to w taki sposób, że nie możemy zorganizować imprezy masowej, czyli nie możemy wpuścić na stadion więcej, niż 999 osób - mówi Łukasz Bielawski. Inaczej sprawę interpretowała policja, która uważała, że mecz powinien odbyć się w ogóle bez udziału publiczności.

Okazało się, że rację ma ŁKS. W piśmie przesłanym do klubu wojewoda napisała, że ŁKS wypełnił jej decyzję.

- Jako mecz piłki nożnej należy rozumieć masową imprezę sportową mającą na celu współzawodnictwo w dyscyplinie piłki nożnej, organizowana na stadionie lub w innym obiekcie sportowym, na którym liczba udostępnionych przez organizatora miejsc dla osób, ustalona zgodnie z przepisami prawa budowlanego oraz przepisami dotyczącymi ochrony przeciwpożarowej, wynosi nie mniej niż 1000. Organizacji takiej imprezy zakazywała decyzja Wojewody Łódzkiego - czytamy w piśmie od wojewody do ŁKS.

Nieoficjalnie urzędnicy przyznają, że przepisy nie są do końca jasne. Dobrze, że wojewoda uznała, iż nie należy karać ŁKS po raz drugi za to samo wykroczenie tylko dlatego, że przepisy pozwalają na swobodną interpretację.

- Jesteśmy bardzo zadowoleni, że pani wojewoda przyznała nam rację. Od początku byliśmy pewni, że prawo jest po naszej stronie - mówi Łukasz Bielawski, prezes ŁKS, który wczoraj nie ukrywał swojego niepokoju. Wiadomo, że gdyby ŁKS musiał zorganizować mecz bez udziału publiczności, to straciłby przynajmniej 20 tys. zł. A klub z al. Unii żyje głównie ze sprzedaży biletów.

W tej sytuacji niedzielny mecz ze Zjednoczonymi, który rozpocznie się o godz. 13, będzie imprezą masową, a na trybuny będzie mogło wejść 2,2 tys. kibiców.

Spotkanie zapowiada się bardzo interesująco, bo obie drużyny walczą o awans do trzeciej ligi. Wiadomo, że faworytem są ełkaesiacy, którzy mają 45 punktów i zdecydowanie prowadzą w tabeli, wyprzedzając o 11 punktów KS Paradyż, o 12 Widok Skierniewice i o 13 Zjednoczonych. Łodzianie mają już zapewnione pierwsze miejsce po rundzie jesiennej, ale chcą w dwóch ostatnich meczach zdobyć komplet punktów, by jeszcze powiększyć przewagę.

W niedzielę zagrają jednak osłabieni brakiem jednego z najważniejszych swoich piłkarzy Aleksandra Ślęzaka, który musi pauzować za żółte kartki. Z kolei z powodów zdrowotnych nie zagrają Jakub Sekuterski, Mateusz Majcherowicz i Michał Białek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki