Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź: działkowcy ''Relaksu" mogą stracić swoje ogródki

Matylda Witkowska
Mirosław Celmerowski nie chce się rozstawać z działką
Mirosław Celmerowski nie chce się rozstawać z działką Matylda Witkowska
120 działkowców z ogródków działkowych ''Relaks'' w Nowosolnej w napięciu czeka na wyrok sądu. Prywatni właściciele żądają od nich wydania terenu, na którym od 30 lat mają swoje altanki, uprawy i drzewa. Jak do tego doszło?

Rodzinny Ogród Działkowy ''Relaks'' przy ul. Kasprowicza powstał w 1979 roku, na terenach państwowych. Ziemię przekazały ówczesne władze Łodzi. Jednak jeszcze w 1970 roku środkowy pas, obejmujący 7 z 32 hektarów gruntu, na którym są działki należał do prywatnych właścicieli. Potem przejęło go państwo.

W 2001 roku cztery wnuczki byłych właścicieli zaczęły walkę w sądzie, dwa lata później uzyskały tutuł własności. - O toczącej się sprawie nikt nawet nie poinformował użytkujących grunty działkowców ani naszego związku - mówi Stanisław Jędrzejek, prezes ROD ''Relaks''.

- Sąd mógł podjąć taką decyzję, bo nie było nas w żadnych dokumentach. Nie wpisano nas do ksiąg wieczystych jako użytkowników - tłumaczy Zbigniew Adamczyk, inny działkowiec.

O tym, że grunt należy już do kogoś innego, działkowcy dowiedzieli się... w zeszłym roku z pisma z wydziału geodezji łódzkiego magistratu.

W tym roku właścicielki terenu wystąpiły do sądu o wydanie gruntu. Wyrok ma zapaść we wtorek.

- Jeśli trzeba będzie wydać teren, zarzucimy właściciela pozwami o odszkodowania za altanki i rośliny. Są więcej warte niż grunt - mówi prezes.

Ale raczej się myli. Ceny ziemi w Nowosolnej wahają się od 140 do 170 zło za metr kwadratowy. Działkowcy, którzy praktycznie raz w tygodniu zbierają się na zebraniach są zrozpaczeni.

- Kiedy zaczynaliśmy, były tu nieużytki, a obok wysypisko śmieci. Teraz, gdy wysypisko nie już nie działa, a wartość terenu wzrosła, chcą nam odebrać coś, na co pracowaliśmy latami- denerwuje się Mirosław Celmerowski.

Działkowcy poprosili o pomoc magistrat. Na spotkanie przyjechał Dariusz Joński, wiceprezydent Łodzi.

- Jako miasto mamy możliwość wystąpić do sądu z wnioskiem o zasiedzenie - mówi Joński. -

Ostateczną decyzję podejmie sąd, ale możemy sprawić, by jeszcze raz przyjrzał się dokumentom.
Współwłascicielki terenu nie chcą rozmawiać z prasą. - Nie komentujemy tej sprawy- powiedziała nam jedna z kobiet.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki