Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź jest jedną wielką planszą do miejskiej gry

Matylda Witkowska
Tajemniczy dżentelmen w czarnym cylindrze jest stałym agentem gier miejskich organizowanych przez ŁSIM Topografie
Tajemniczy dżentelmen w czarnym cylindrze jest stałym agentem gier miejskich organizowanych przez ŁSIM Topografie fot. materiały ŁSIM Topografie
Kim jest krążący po ulicach tajemniczy mężczyzna w czarnym cylindrze, czym zajmują się dżentelmeni w staroświeckich mundurach i dlaczego nie każdego złodzieja należy łapać? Doskonale wiedzą to uczestnicy łódzkich gier miejskich.

Biednie ubrana dziewczynka, która siedzi w bramie przy ul. Piotrowskiej i pilnuje wora z 20 kilogramami ziemniaków nie musi być żebraczką. Kobieta w eleganckiej sukni, którą okrada dwóch podejrzanych typów niekoniecznie jest poszkodowana. Zanim wkroczymy z pomocą, zapytajmy, czy nie biorą oni udziału w w jednej z miejskich gier. W przeciwnym razie wyjdziemy na idiotów.

Gra miejska to modna w ostatnich latach współczesna wersja harcerskich podchodów. Uczestnicy szukają punktów kontrolnych, łamią hasła i czytają mapy. Ale zamiast po krzakach biegają wśród domów i samochodów. Bo planszą w tej grze jest całe miasto.

Nikt dokładnie nie wie, kiedy powstały gry miejskie, jednak do Polski dotarły kilka lat temu. Jedną z najbardziej znanych jest warszawska Urban Playground. Uczestnicy szukali czerwonej koperty, a sama gra odbyła się w kilku odsłonach. Ogarnęła całe miasto, a wskazówki były wszędzie - nawet zaszyfrowane w radiu czy w artykułach prasowych.

Zabawy miejskie rodzą się spontanicznie, ale z czasem do gry wchodzą urzędy lub sponsorzy. Robią to chętnie, bo najważniejszą ich cechą jest propagowanie lokalnego patriotyzmu. W Poznaniu cykl gier pokazywał takie osiągnięcia jego mieszkańców jak złamanie kodu Enigmy czy Powstanie Wielkopolskie, w Rudzie Śląskiej pokazywał uroki całego miasta.

Do Łodzi gry miejskie dotarły wiosną zeszłego roku. Najbardziej typowe organizuje Łódzkie Stowarzyszenie Inicjatyw Miejskich "Topografie". W pierwszej grze "Łap złodzieja" uczestnicy w bałuckich zaułkach poznawali historię Ślepego Maksa - łódzkiego złodzieja, który jak Robin Hood kradł bogatym i rozdawał biednym. Później, w "Zmotaj fabrykę", ruszyli tropem fabrykantów, a w listopadzie dla harcerzy zorganizowano "Krok w Niepodległość". W pierwszych wzięło udział po kilkadziesiąt osób, w ostatniej - prawie 300.

Podobne zabawy o nazwie "Poetyckie gry uliczne" dwa razy zorganizował już Ośrodek Literacko-Wydawniczy ŁDK. Uczestnicy dostali kupony, musieli rozszyfrować nazwy miejsc związanych z kulturą, i odnaleźć ukryte w nich strofy wiersza. Ukryte były m.in. na jednym z obrusów w Białej Fabryce i na tylnej ściance kamery w Opusie. Na odnalezienie były trzy tygodnie.

- W grach brały udział rodziny z dziećmi, licealiści, studenci, a także parę emerytowanych nauczycielek - mówi Piotr Grobliński, pomysłodawca akcji. - Niemal wszyscy uczestnicy z pierwszej edycji wystartowali po raz drugi.

Podczas gier Stowarzyszenia Topografie na ulicach Łodzi pojawili się tzw. agenci - tajemnicze postacie, przebrane w stroje z epoki, które udzielały informacji i udostępniały uczestnikom hasła. W każdej zabawie pojawia się postać we fraku i w czarnym kapeluszu. - Ten strój wyciągnęliśmy z szafy koleżanki. Tak się złożyło, że pasuje do każdej epoki - wyjaśnia Michał Grelewski z Topografii.
Jedną z agentek, przebraną za dziewczynkę z ziemniakami była Martyna Dominiak. - Na szczęście była niedziela i przechodniów nie było zbyt wielu - uśmiecha się na wspomnienie kostiumu. - Za to zabawa była przednia, bo uczestnicy za wszelką cenę próbowali mnie przekupić - dodaje.

W jednej z gier ŁDK trzeba było odnaleźć wers ukryty w szkole filmowej. - Chcieliśmy zrobić to prosto i całą grupą władowaliśmy się gabinetu do dziekana - opowiada Rafał Mikołajewski, który opiekował się grupą dzieci z Ogniska Wychowawczego TPD. - Wyszło trochę dziwnie, bo dziekan o niczym nie słyszał. Potem zrozumieliśmy, że najlepiej zorientowani są ochroniarze i szatniarki. Czasem mruganiem dawali nam subtelne znaki - wspomina.

Tym, co najbardziej podoba się uczestnikom, są niespodziewane sytuacje. - Lokalnym pijaczkom nie spodobały się rosyjskie czapki założone do polskich mundurów naszych agentów. Chcieli ich pobić - opowiada Grelewski.

W jednej z gier agentka przebrana była za XIX-wieczną damę i na niby okradana. - Niestety, przechodnie rzucili się na pomoc i chcieli złodziejom wtłuc -opowiada Agata Zysiak, przewodnicząca ŁSIM Topografie.

Choć Łódź na mapie gier nie wypada źle, nasze zabawy nie są znane poza granicami miasta. - Wcale mnie to nie dziwi - przyznaje Krzysztof "Semp" Bielecki, twórca gry "Urban Playground" i autor książki "Miasto to gra". - Wszystkie gry to inicjatywy lokalne, związane właśnie z konkretnym miastem - tłumaczy.

Kto nie zagrał w poprzednich edycjach, ma jeszcze szansę się zabawić.

Nowa gra uliczna Topografii odbędzie się październiku, podczas II Festiwalu Działań Miejskich Miastograf. Kolejna, w bliżej niekoreślonej przyszłości, planowana jest przy okazji wprowadzenia nowego, sms-owego systemu informacji turystycznej o Łodzi. Na wiosnę trzecią już odsłonę Poetyckich Gier Ulicznych zorganizuje ŁDK. Gry będą dostępne dla wszystkich, a miejsce akcji publicznie podane.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki